ODCINEK 3
LINK do odcinka: http://www.spadkobiercy.net/film-54.html
Dealey odwiedza dr
Lupeza (wcześniej dr Harris). Niestety ten drugi nie zdążył ze zrobieniem szkła,
bo zaskoczyła go burza, ale dzielnie pracuje dzień i noc. Opowiada o swojej
miłości do rodziny. Frank ostrzega go, jak wiele ma do stracenia, jeśli
produkcja nie ruszy.
Linda wyobraża
siebie jako żonę Owensa. Rozmyślanie przerywa jej Billy, który zajmuje krzesło ojca.
Zauważa brak zdjęcia matki na biurki i wypomina Lindzie wielki wpływ na
Jonathana i mieszanie się w sprawy firmy. Nalega, aby zostawiła Owensa. Linda
sądzi, że Billy ją podrywa. On tłumaczy, że powinna sobie zdawać sprawę z tego
gdzie pracuje i dla kogo, a zależy jej tylko na majątku Owensa. Linda rozumie
aluzję, ale żąda zostawienia jej w spokoju. Billy nie zmienia zdania. Wściekła
Linda wychodzi z pokoju.
Zmiana akcji.
Mężczyzna wędruje między Syberią, a Alaską :D W końcu pada. Znajduje go
żołnierz i wzywa helikopter (to trzeba zobaczyć jak zaimprowizować lecący
helikopter).
Pijany George stoi
na tarasie odwiedza go Frank. Sikora szuka Susan. Dealey proponuje pracę synowi
Jonathana u siebie. George prosi o czas na przemyślenie tej sprawy. Frank widzi,
że młodu Owens nie jest szczęśliwy w swojej rodzinie. George mówi mu, że nic
nie wie o rodzinie, gdyż od dawna jest sam. Ma zamiar przemyśleć propozycję
Franka. Ten nakazuje mu uważać, żeby nie spadł z tarasu, bo ledwo stoi!
Linda wraca do
domu. Niespodziewanie zastaje w nim… męża! Przez 5 lat siedział w łagrach i
musiał radzić sobie sam. Linda wyjaśnia, że także nauczyła się samodzielności. Mąż
wyrzuca jej, że Linda go nie pamięta i zadaje się z Johnatanem Owensem. Ona
próbuje przekonać męża, że nadal go kocha, niestety dostaje warunek. Albo da
pieniądze, albo mąż wyjawi prawdę Jonathanowi. Lindzie nie udaje się zabić
mężczyzny.
Dorin zasypia. Śni
jej się kobieta (Agnieszka Litwin) tuląca dziecko. Nagle przybiega porywacz i
zabiera niemowlę jednocześnie zabijając nianię…
Jonathan dzwoni do
Lupeza, ale ten nie odbiera. Billy przynosi artykuł z gazety. Dealey również
zaczął produkować szkło Owensów! Jonathan szuka rozwiązania. Syn niewiele ma
koncie, a firma nie zarabia ostatnio. Myśli o kredycie. Billy wspomina o
wydatkach na sekretarkę. Jonathan nie chce tego słuchać. Panowie zaczynają
myśleć o Hongkongu. Owens dzwoni do Changa. Dowiaduje się, że nie żyje.
Przeprasza syna. Rodzina ma poważne kłopoty…
CYTATY:
-Panie Dealey to
laboratorium to mój dom. Pracuje tu dzień i noc rozumie Pan? (dr Lupek)
-Nie rozumiem Lupez!
(Frank)
-Mam rozumieć, że ty
jesteś przystojniejszy od swojego ojca? (Linda)
-No wiesz to samo
przez się się rozumie! (Billy)
-Nie bądź śmieszny.
(Linda)
-Nie ja nie jestem śmieszny,
to ty jesteś śmieszna! (Billy)
-Zdajesz sobie
sprawę, że pracujesz w korporacji Owensów? A to bardzo dużo znaczy. (Billy)
-Tak wiem. (Linda)
-Chyba tylko wiesz, a
nie zdajesz sobie z tego sprawy. (Billy)
Zastanów się na sobą Lindo! (Billy)
zobacz,z jaki świat
jest piękny. Szkoda, żeby tak piękna kobieta tak szybko z niego zeszła! (Billy
do Lindy)
-Billy, odczep się ode mnie. (Linda)
-Spokojnie ja się jeszcze do ciebie nie przyczepiłem!
(Billy)
-My się kochamy. (Linda o Jonathanie)
-Wiesz kochamy to jest takie zbyt oklepane słowo! (Billy)
Masz szczęście stary
mamy krótkofalówkę, odgrzejemy cię! (Żołnierz do leżącego człowieka)
Nie pij będziesz
mniej widział! (Frank do George’a)
Ojej Dorin upadłaś…
Od tej pory będziesz mieć kłopoty z pamięcią! (Porywacz do niemowlęcia Dorin)
Z doktorem Lupezem
proszę. Nie ma połączenia…(Jonathan do słuchawki)
-Ile masz na koncie?
(Jonathan)
-Ojcze, 1,5 miliona
nic nie załatwia. (Billy)
-Kiedy ty pieniądze
wydajesz? (Jonathan)
Jeśli chodzi o Lindę daj mi w końcu spokój. Ty się do tej
rzeczy nie wtrącaj! To jest raptem 200-300 tysięcy. Co ty masz pretensje, że
kobiety i czerwony kapelusz? Musiałem jej kupić czerwony Peugout, bo przecież
nie będzie wchodzić w czerwonym kapeluszu do brązowego samochodu! (Jonathan do
Billyego)
Z biurem Changa proszę. Nie ma go? To z Kowalskim proszę!
(Jonathan do telefonu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz