poniedziałek, 13 października 2014

Odcinek 58 (archiwalny) Ten z piersią Alice

ODCINEK 58 
Jeden z najlepszych odcinków w historii serialu. Przez Halamę ugotowała się cała ekipa, Polecam,bo długo będziecie mieć banana na twarzy :D




Harriet dostaje list od kuriera. Dzwoni do Franka, okazuje się, że Dealey ma zamiar odebrać jej dziecko. Agentka jest zrozpaczona i dodaje,że nigdy nie odda synka. Wsiada w 7 w celu spotkania się z byłym ukochanym.

Jonathan wspomina Alice. Trzyma jej zdjęcie w ręku. Opowiada jak to obiecał żonie wychować dzieci na kapitalistów. Nie wini siebie za to na kogo dzieci wyrosły. Dorin współczuje ojcu. Prosi go, aby pomówili o mamie. Jonathan twierdzi, że też mało ją widział, ale według niego Alice była wspaniałą, ciepłą kobietą. Dorin nie rozumie dlaczego jej losy są tak pokręcone. Jonathan zauważa, że córka nie mogła poznać matki skoro przez 14 lat była porwana. Dorin z kolei wypomina ojcu skąpstwo. Nie jest w stanie mówić tatusiu tylko ojcze. George włącza się do rozmowy. Mówi, że mieli tę samą mamę! (Szok)  Dorin niewiele dowiaduje się o rodzicielce. Billy złości się na barta, że zastawił parking. Pokazuje mu mandat. George kończy opowieść o matce,a dokładnie jej mleku w piersi (to powaliło ekipę na kolana). Obiecuje siostrę opiekę. Dla niej to za późno. Jonathan dziękuje synowi za ten wywód. W końcu wszyscy przypomnieli sobie tę pierś.

Harriet wpada do Franka. Nie odda mu dziecka! Pije z emocji tanią ruską wódkę. Dealey stawia sprawę jasno. Albo będzie miał dziecko, albo Harriet. Ferguson ma dosyć złego traktowania. Poszła na studia, zmądrzała. Śmieje się z ubrań Franka i jego wzrostu. Frank błaga Harriet o pozostanie w końcu bez jej perfum nie da się żyć. Ferguson zostawia mu flakonik. Postanawia wynająć adwokatów. Niestety Dealey już ma najlepszych. Harriet zaczyna płakać. Para sobie wyznaje uczucie.

Uroczysta kolacja u Owensów. Jonathan wznosi toast za rodzinę. Każde z dzieci otrzyma 100 tys. dolarów. Prócz Kena. Dorin cieszy się, wreszcie zostanie projektantką mody. Jonathan mówi, ze najpierw to trzeba mieć gust! Billy zainwestuje pieniądze w maszyny dla firmy (a najlepsze, że nie wie co produkuje rodzina:P) Jonathan obiecuje 10 tys dodatkowo dla osoby, która wie co produkuje firma. Dorin odpowiada prawidłowo. George jest wściekły i krzyczy gówno. Miał się opiekować biznesem, a nie ma czym inwestować.  Dorin nakazuje mu rozkręcać mimo woli. Ken przypomina, że nic nie dostał. Billy wspiera brata. Dorin z kolei je ze zdenerwowania , bo wszyscy się kłócą o forsę. Jonathanowi jest przykro. George popiera siostrę. Ken sugeruje, że obcym też coś się należy. George żąda od ojca konkretów. Owens zapewnia go, że nic z jego pieniędzy nie straci. Dzwoni telefon...

Dorin ma pretensje do Kena za jego zachowanie. Nie przyjmuje nawet kwiatów. Twierdzi, że zauroczenie przy podniesieniu czegoś to wielki banał. Nie przyjmuje do wiadomości związku Kena i Sally. Ken oświadcza,że Sally żadna moneta nie wypadła. Porównuje miłość do Dorin do dżungli, do liany... Dorin zaś uważała ukochanego za przyjaciela i miała w nim wsparcie. Ken zaczyna śpiewać. Narzeczona odchodzi z kwiatkami. Ken zastanawia się nad miłością. Dzwoni Sally. Mówi, że zabiła. Płacze... Opowiada o wypadku. Prosi Kena, żeby przyszedł na Bulwar Zachodzącego Słońca. Heighly obiecuje przyjechać. Dorin znajduje adres zapisany przez narzeczonego...

Sally pali fajki i opowiada Kenowi na miejscu co zaszło. Ken wyczuwa skandal. Widzi dziwne plamy na oczach koleżanki. Myśli, że została pobita, a to tylko rozmyty makijaż :P Ken prosi Sally, aby milczała. Dorin widzi razem parę. Sądzi, że mają romans...

CYTATY
-Nigdy nie pozwolę ci odebrać dziecka. (Harriet)
-Nie mów nigdy. Wiesz czemu? Ja też nie wiem, ale nie mów. (Frank)

Wsiadam w siódemkę i za pięć minut jestem u ciebie. (Harriet do Franka)

Alice ten świat bez ciebie nie ma już sensu. Obiecałem ci wychować nasze dzieci na prawdziwych kapitalistów na łożu śmierci. A nie ty zginęłaś w wypadku!!! (Jonathan do siebie)

-Tato ja mamy nie widziałąm. Opowiedz mi o niej. (Dorin)
-Ja też ją rzadko widywałem. (Jonathan)

To niezwykłe jak można być matką. (Jonathan do Dorin)

-Dlaczego ja nie znam mojej mamy? (Dorin o o porwaniu)
-Bo cię nie było w domu! (Jonathan)

I nawet gdybym chciała mówić na ciebie tato tatusiu, to niestety myślę ojcze! (Dorin do Jonathana)

Tato a ta mama nie to... to jeszcze coś powiedz! (Dorin do Jonathana)

Miałaś matkę Dorin, tą samą co ja! (George do Dorin o matce, chodzi tu o głos Halamy jak wypowiada to zdanie)

-Powiedz coś, żebym mogła wyjść stąd na 2 metry dalej i pomyśleć matka była dobra, (Dorin)
-Możesz myśleć tutaj! (Jonathan)

MOJE WSPOMNIENIE O MATCE WYGLĄDA TAK: MIAŁEM WTEDY 7 MIESIĘCY, ZBLIŻYŁA SIĘ DO MNIE OGROMNA PIERŚ PEŁNA ŻYCIODAJNEGO DLA MNIE MLEKA! (George do Dorin)
(…)
-Dziękuję ci George. Ta opowieść przypomniała mi tę pierś. Dawno nie rozmawialiśmy tak o matce.(Jonathan)
-Ile miałeś wtedy miesięcy? (George)

Czerp ze mnie ile wlezie. (George do Dorin)


Jeśli przykładamy ręce do pługa nie powinniśmy się cofać wstecz! (George do siostry)

-Co to jest? (Harriet)
-Napij się lubisz. (Frank)
-Nie stać cię. Tylko te podróby u ruskich kupujesz! (Harriet)

-Rozmawialiśmy w kilku poprzednich odcinkach jak...(Harriet)
-Jak zawsze! (Frank)

-Wiem może mam nienajlepszy charakter, ale...(Frank)
-Masz nienajlepszy charakter i beznadziejne buty. (Harriet)
-Nówki kowboje... Jestem modny, new...(Frank)
-Jesteś modny, ale klein! (Harriet)
-Calvin Clain! (Frank)

-Zawsze chciałam zostać projektantką mody. (Dorin)
-No wiesz, ale najpierw to trzeba się jakoś ubierać. (Jonathan)

-Ja zainwestuję w maszyny dla firmy. (Billy)
-Jakie? (Dorin)
-Nowe! (Billy)
-Do czego? (Dorin)
-Potrzebne! (Billy)
-Potrzebne, wspaniale! (George)
-Ja mam podejrzenie, że Billy nie wie czym zajmuje się nasza firma. (Dorin)

Co ty produkujesz? To ty nie wiesz co produkujesz? (Billy do ojca)

-Szkło! (Dorin o produkcji rodzinnej)
-Gówno! (George)
-Maszyna do gówna! (Jonathan)

-Ja dostałam 100 tys i mi wystarczy. A ten 10 jeszcze chce... (Dorin)
-Nie już 90, bo ja 10 muszę oddać...(Jonathan)

-Mówisz raz, że mam przejąć przedsiębiorstwo i działać, później przy kolacji, która jest nie wiem taką czynnością fizjologiczną, człowiek jest głodny chce się nażreć...(George do Jonathana)

Nie bij go tam miał zawał kiedyś...(Dorin do Georgea o ojcu)

-Albo mnie kochasz, jesteśmy z domu dziecka i się kochamy jak w domu dziecka...(Dorin do Kena)

Gdy byłam załamana, czy takie inne zawsze miałam w tobie oparcie. (Dorin do Kena)

-Kogo zabiłaś? (Ken)
-Czekaj jak on się nazywa? (Sally)

-Błagam przyjedź. Długo mam błagać? (Sally)
-No jeszcze pobłagaj troszeczkę, (Ken)

-Bulwar Zachodzącego Słońca. (Sally)
-Jaka bulwa? (Ken)

-Sally ty zabiłaś jego, a teraz zabijasz siebie! (Ken do Sally, która zabiła Canellego a teraz pali)

-Po co go zabiłaś? (Ken)
-Bo to niedobry człowiek był. (Sally)

-Ktoś cię pobił? (Ken)
-Nie kobiety jak płaczą to tak wyglądają. (Sally)

-Nie znam się aż tak na kobietach. (Ken)

Brak komentarzy: