środa, 13 listopada 2013

Streszczenia odcinków 172 (72) Ten z wielkim pojedynkiem literackim Kena i George'a!









Odcinek 172 (72) – Śmiało można powiedzieć, że scena 1 to jedna z najlepszych scen serialu! Pojedynek literacki George’a i Kena wywołał niemalże owacje widzów na żywo! Takiego Kamińskiego jeszcze nie widzieliście! Niestety wiersz Warrena ucięto! Cały odcinek naprawdę rozłożył mnie na łopatki, gość też się spisał. To trzeba zobaczyć :)

Jonathan czyta gazetę całej rodzinie. Otóż w rubryce literackiej pojawił się artykuł o wybitnej książce Kena! Oczywiście Owensowie są zszokowani. Dla George’a do Prima Aprilis. Dorin jest zła, że rodzina nie pozwala jej na rozmowę z narzeczonym. W dalszej częśc recenzji okazuje się, że krytycy oczekują już drugiego tomu powieści! Jonathan z gazety wyczytuje, że Ken opisał swoje życie z Dorin. Bez niej dawno by nie żył. Rodzina kpi sobie z tej treści. Warren im uświadamia, że ciapowaty Ken jest teraz bogaty. Nagle Jonathan zmienia front i zaczyna traktować Kena z należytym szacunkiem. Tego samego wymaga od synów, ale oni nie są mu przychylni. George oświadcza, że sam mógłby napisać tak banalną powieść, ale mu się nie chce! Wyzywa Kena na pojedynek!!! (I to był początek zguby George’a) Jonathan i Dorin wymyślają słowa kajakarstwo kabłąkowe, rupier, pafawag. Jonathan stoi murem za Kenem. Każdy z rodziny deklamuje swój wierszyk. Ostatecznie George też, ale jego kolejkę przejmuje najpierw Billy. Wreszcie Heighly wyrasta na prawdziwego mężczyznę!
Dealey’a odwiedzają Harry i Harold (przypominam, że nikt nie wie, że to Harriet, która zachowuje się jak faceci, patrz odcinek 171). Franka intryguje podobieństwo nowego kolegi do Pana Kleksa. Harry przypomina, że przyszedł odebrać pozostałą część złota z Wietnamu. Frank nie rozumie, czemu nie przyszedł sam, ale Harry tłumaczy, jak bardzo ufa Haroldowi. Dealey nie ma zamiaru oddawać majątku, chyba, że kolega obieca nie dusić go. Harold bardzo prosi o pieniądze. Harry żąda, aby Frank wyobraził sobie, że jest zakochany w jego znajomym. Gdy to nie przynosi rezultatu, Harriet postanawia się ujawnić, ale rob to w pokrętny sposób. Gdy zdejmuje perukę, Frank mało nie mdleje. Harriet żada od było kochanka oddania jej złota. On wciąż nie wierzy w jej tożsamość. Ferguson chce go pocałować…
Pozycja Kena rośnie. John również jest dumny z syna i czyta optymistyczne nagłówki gazet o Kenie oraz ile już sprzedał egzemplarzy, a także nominacje do różnych nagród. Jonathan cały czas chwali przyszłego zięcia i fakt, że zostanie w rodzinie. Ken dziękuje zebranym. Jedynymi niepocieszonymi sytuacją są oczywiście bracia Owens. John broni syna, ale ten oświadcza, że teraz wszystko go będzie inspirować. Bracia twierdzą, że książka czytana od każdej strony jest wartościowa. McPherson nadaje im nowe przezwiska. Dorin mówi, że wybrała już druhnę, teraz czas na Kena. Prosi rodzeństwo, aby się zachowywali jak należy. Billy obiecuje szwagrowi niezapomniany wieczór kawalerski, a tu nie wyraża zgody Dorin. George wolałby być wodzirejem i zostaje”wkopany” przez brata do napisania przemowy, gdy Billy’emu się nie udaje. Ken dziękuje kandydatom. Jego drużbą zostanie ten, który zawsze go wspierał (George myśli, że został wybrany). Mowa o Harrym!
Bracia chcą zorganizować 1500 koni na ślub. Idą do Dreyfus’a- specjalisty od porodów koni. Doktor trzyma w ręku tajemniczą substancję. Stworzył bakterie wytwarzające światło, ale na nikim nie robi to wrażenia. Billy pyta doktora, czy może im pomóc w sprawie koni. On ma zaś receptę wziąć 2000 i 500 wypuścić, a także kilka innych wersji. Rozpoczyna się szeroka dyskusja, pewne jest, że stado znajdą w samej Kalifornii, gdyż wyhodowanie genu nie ma sensu. Pojawia się niespodziewanie Harold. Doktor bez kasy nikomu nie pomoże. George proponuje kupno bułgarskiej ciężarówki o mocy 1500 koni!
(zwróćcie uwagę jak aktorzy gapią się na gościaJ) John tłumaczy synowi, że związek opiera się na wierności, ale także i na seksie. Dlatego sprowadza seksuolożkę Maggie dla Kena. Ona wyczytuje w książce swojego pacjenta powody jego problemów z pumą. Sądzi, że potrzeba tu weterynarza. John z synem siadają obok siebie, nie spuszczając wzorku z Pani Maggie. Jej zdaniem problem tkwi w toksycznych relacjach obu panów już od dzieciństwa. Gdy Ken już ma coś opowiadać przychodzą George z bratem, Dealey, Harold (!), Harry, Warren z oryginalnymi argumentami przyjścia. Heighly mówi, ze ojca brakowało mu w jego życiu, John nagle sobie uświadamia stan swojej pumy. Ken błaga, aby terapia nie była zbiorowa. Lekarka obiecuje mu pomoc. Syn McPhersona opowiada o trabancie i przekraczniu granic aż do USA. Seksuolog dziwi się obojętności Johna w tej sytuacji. Okazuje się, że w trabancie leciały niemieckie kołysanki, co zdaniem Johna poraziłoby niejedno zwierzę. Maggie przytula pacjenta i dodaje, że nic da się zorbić!


CYTATY:
-Sprawdź datę może to 1 kwietnia? (George o artykule w gazecie o książce Kena)
-Jeśli już to byłby 1 April! (Jonathan)
(…)
-Możecie się na chwilę zamknąć? Mam tu z narzeczonym chwilę bardzo uporczywej relacji. I próbujemy przemówić, ale się kuźwa nie da, bo cały czas… a to, że pierwszy kwietnia… (Dorin do rodziny)
-To jest jakiś artykuł sponsorowany? (George)
-To jest recenzja literacka! (Jonathan)
-To się nie mieści w pale. (George)
-Się zmieściło na dwóch szpaltach! (…) Tu jest druga część tej recenzji jeszcze! Wszyscy oczekują drugiej części powieści Kena! (Jonathan)
-Jacy wszyscy? (George)
(…)
-A jest jakiś fragment książki w tej recenzji? (Warren)
-Dawaj pośmiejmy się! (George, Asia i Wojtek gotują się)
-A zobacz tato w sporcie, czy Laekersi wygrali? (Billy)
-Tytuł rozdziału: Gnijące Kartofle Przemijania! (Jonathan)

Tato, czytaj płynnie, nie dukaj! (Billy do Jonathana, gdy ten czyta niby ogłoszenie w gazecie)

-Ile razy o George’u pisali w Los Angeles Observer? (Billy)
-No, ale w rubryce kryminalnej…(Jonathan)

-Mam tyle różnych umiejętności, które wcielam w życie..(George chodzi o pisanie książek)
-Które wcieliłeś w życie ostatnio na przykład? No pochwal się! (Jonathan)
-Czego się nie dotknę to..(George)
-To się może mnie dotykaj, a zacznij pisać! (Jonathan)

(pojedynek literacki)
Wypłynąłem na przestwór traw oceanu, po drodze minąłem krowę… Ktoś zapytał: Co uprawiam? Kajakarstwo kabłąkowe!!!! (Wiersz Kena)
(…)
-Rupier! (Dorin wymyśla słowa)
-Co? (George)
-To jest taka rosyjska wymowa słowa rapier! (Jonathan)
-To jest taki niższy krupier! (Billy)
-Już czuję satysfakcję! (Dorin)
-Ja już mam! (Ken)
-Nie wierzę masz coś o rupierze? (George)
(…)
-W pafawagu pracował kiedyś młody rupier….(Billy)
-I się pocałował w d…(Maggie)
-W pafawagu pracował kiedyś młody rupier. W pafawagu, gdzie stare wagi i szrot. Młody rupier kiedyś wyszedł ze swej budki i powiedział kajakarstwo kabłąkowe jest dla ciot! (wiersz Billy’ego)
-Ja cioty gniotę poezji młotem. Nikt nie zważy zniewag chyba, że pafawag! Rupier, rupier, rupier, rupier słyszę… Otwieram oczy…(Ken)
-W dupie, dupie, dupie! Teraz ja!(George)
-Ale  ty swój ulubiony rym już podałeś! (Jonathan)
-Ale tylko trzy razy! (Billy)
-Kiedyś za pafawagiem, widziałem cię z rupierem nagiem! (George)
-Ja chodzę nago, bo mam figurę łamago! (Ken)
-Masz figurę, brak betonu i rurę! (George)
-A ty szczurze bury, nie masz nawet rury!!! (Jonathan)
KTO ŻAŁUJE, ŻE TO KONIEC TEJ SCENY?

-Napijecie się czegoś? (Frank)
-Pijesz? (Harry)
-Już piłem. W sumie stoi to… (Harold)
-No u facetów stoi! (Harry)
-Harry, a kim jest ten facet na wysokich butach? (Frank)
-To są ortopedyczne, mam problemy…(Harold, fakt dziwne ma te buty)
-Wiesz, kogo mi przypominasz? Jest taki polski film Akademia Pana Kleksa! (Frank)

-Ja nie jestem ja, nie? (Harold)
-On to nie jest on. (Harry)
-Ja jestem ona. (Harold)
-Hybryda! (Harry)
-Takie, że na prąd i na benzynę? (Frank)
-Jak nie stoi to nie pracuje. Naczy jak stoi to też pracuje! (Harry)

-Dealey, ja mam problemy. (Harriet z brodą)
-Ja widzę. Zmień hormony, dziewczyno! (Frank)

Chciałem ci pogratulować. Mamy takiego syna! (Jonathan do Johna o Kenie)

Szykuje się polskie tłumaczenie! I dzisiaj dostałem smsa: Gratuluję ci John- Barack! (John do Owensów o książce syna, mowa oczywiście o Obamie)

-Masz nominację do Bookerprice, masz nominację do nagrody Goncourtu dla powieści nie po francusku. (John)
-I nagrody za uczciwą grę i godne życie! (Dorin)
-Razem Arturem Borucem! (John, dawny bramkarz polskiej kadry, wyrzucony za aferę alkoholową w samolocie)

-Jestem szczęśliwy z tego, ze cieszycie się razem ze mną. (Ken)
-Nie zesraj się! (George)

-Po cichu, kiedy byliśmy we dwóch rozmawialiśmy szczerze i…(Billy)
-Przeczytalismy tę książkę od tyłu i nabrała zupełnie nowego znaczenia. (George)
-Można ją czytać w każdą stronę i w każdą stronę jest wartościowa. (Billy)
-Będą mieli nową ksywę Czopek 1 i Czopek 2! (John)

-Jeżeli chodzi o drużbę to jest wakat! (Ken do braci Owens, akurat to nie prawda, bo pierwotnie miał nim być kolega Kena Colin, grany przez Olafa Lubaszenkę)
-I rupier! (Dorin)
(…)
-Obiecuje ci Ken, że wieczoru kawalerskiego nie zapomnisz nigdy. (Billy)
-Ken, odmów mu ładnie! (Dorin)

-Przepraszam, jeśli chodzi o przemowę to ty masz P, więc przemawiaj. (Billy, Górski ma na marynarce literę taką:P)
-Ma P jak Potem. (George, fajna mina Asi, ona i Kamol byłi członkami takiego kabaretu, legendarny już zresztą, ale chyba każdy fan kabaretu ich znaJ)
-Bo śmierdzisz potem. (Billy)
-Na to ripsoty nie mam. (George)

-Mógłby mieć każdą, a wybrał ją, mógłby mieć wszystko, a jest Kenem…(Przemowa Billy’ego)
-Powtórz, ja nagram dla dziecka. (John)
-Wrzuć w wyszukiwarkę, ciekawe co znajdzie. (Harry XD)
-Może, jaką chorobę znajdzie! (John)
-Zwierzę, jakieś wyszło! (Harry)

-Moim drużbą zostanie ten, który nigdy nie zachwaił się przy mnie jako mój przyjaciel. (Ken)
-Ale ja jestem za stary, Ken! (Jonathan)

-Potrzebujmy 1500 koni…(George)
-Plus dwa zapasowe. (Billy)
-Trzeba załatwić 2000 i 500 wypuścić! (Dreyfus)
-Dobrze. (George)
-Pewnie macie pytanie, jak zoorganizować te 2000. Trzeba wziąć 3000 i 1000 wypuścić (Dreyfus)
-Przepraszam, ja przyspieszę. Jak będziemy już mieli pół miliarda koni i wypuścimy odpowiednia ilośc, żeby zostało 1502… Gdzie jest pół miliarda koni w Kalifornii? (Warren)
-Sam sobie udzieliłeś odpowiedzi! (Dreyfus)

-Iloczyn szybkości konia i szybkości wyodowania konia jest stały. (Dreyfus)
-Constance. (Billy)
-Więc, jak szybko wyodujesz konie to będą wolne, a jak wolno to będą szybkie. (Dreyfus)
-To ma sens.(Billy)
-Powie ci to każdy łysy koń! (Dreyfus)

-Boję się, że ten doktor nam nie pomoże tylko najwyżej nas obleje tym żrącym moczem. (George)
-W tym domu nie mówisię na stronie. Proszę, jeśli jakieś problemy to tam. (Dreyfus)

-Zawsze seksuolog kojarzył mi się z mężczyzną! (Ken)
-A tu zdziwko! (John)

To są miejscowi upośledzeni! (John do Seksuolog o braciach Owens)

-Zaczniejmy od przypadków lżejszych. (John o pumie Kena potem o swojej)
-Potem zajmiemy się paleolitem! (Ken)

-Pani Maggie! (Ken)
-Mów Harry! Dobrze, do Harry’ego przejdziemy za chwilę,a teraz zajmiemy się dzieciństwem. (Seksuolog pomyłeczka)
-Ja jestem Harry jakby, w razie co to czekam tam. (harry XD)
-Dzień dobry. Może nie wyglądam, ale jestem panią normalnie! (Harold)
-Starsznie dużo osób mieści się w tej waszej ubikacji. (Seksuolog)
-Stoją, dlatego! (Ken)
-Przepraszam bardzo, chciałem zauważyć, że ja nie mam żadnego problemu. I może to jest mój atut. (Warren)
-Przepraszam, jeszcze mnie tu nie było. Jak coś to czekam! (Frank)

-Byłem tam ja, koło zapasowe…(Ken o trabancie)
-I niemieckie koło zapasowe! (John)

-Gdyby to mnie ojciec włożył do tego bagażnika, potrafiłbym sobie to jakoś wytłumaczyć. (Ken)
-Bo ojciec ma powód, żeby wsadzać dziecko do bagażnika. (John)
-Ale ojca przy tym nie było.(Ken)
-Bo ja byłem w pracy! (John)
-Byłem sam. (Ken)
-W Wietnamie. A onbył sam w tym niemieckim trabancie w bagażniku z niemiecką piłką lekarską i jeszcze był taki magnetofon kasetowy, z którego wciąż leciały niemieckie kołysanki żesz kurwa no! (John)






































2 komentarze:

Unknown pisze...

Słowa Pafawag nie wymyśliła Dorin. To skrót od Państwowa Fabryka Wagonów.

Dominika P. pisze...

ale chodziło mi o podanie słów do tego pojedynku, co do rupiera to nie wiem, chyba nie istnieje.