poniedziałek, 29 września 2014

Odcinek 55 (archiwalny) Ten, w którym George negocjuje z Ohydną Szmatą


ODCINEK 55 




Ken jest zdruzgotany, że nie uratował Dorin. Porywacz prawi mu kazania. Oddzielił parę, żeby nie kombinowali. Zdaniem Kena porywacz jest chory psychicznie. On twierdzi, że studiował w Cambridge. Ken zaś sądzi, że prawdziwi geniusze dostają się na Yale. Pan X wspomina, że kiedyś nie zdał, bo kolega był bogaty i za wszystko zapłacili rodzice. Ken śmieje się, że zapewne miał biedę w głowie. Wiedzę trzeba pielęgnować. Opowiada o tym, że też kiedyś był biedny i o swoim pochodzeniu. Ciężka praca przy myciu szyb, ale jednocześnie dbanie o rozwój i naukę. A potem studia. Wraca do tematu miłości, nie można rozdzielać zakochanych. Pukanie do drzwi. Dostaje zimną pizzę i karteczkę w niej. Ktoś źle zaadresował. Porywacz mówi Kenowi, że go ceni.

Harriet spotyka się z Frankiem. Płacze. Przemyślała ich związek i był beznadziejny. Frank ma inne zdanie. Ferguson traci szacunek dla narzeczonego. Dealey nie będzie dobrym mężem, ojcem itp. On nalega na przemyślenie tej decyzji. Harriet mówi, że jest źle w tym związku, nie boi się gróźb. Odchodzi definitywnie (Taaa:P).

Jonathan w szpitalu nadal, przegląda dokumenty. Lekarz pociesza go, że wyniki są dobre. Pokazuje je, ale Jonathan niewiele z tego rozumie. Jest smutny, że nikt go nie odwiedza. Pojawia się George. Omawiają wyniki. Serce ojca jest zdrowe i wiele zniesie. Syn chce przygotować ojca na złe informacje. Mówi, że porwano trochę rodziny. Dorin i Kena. Potrzeba pieniędzy. George przypomina sobie, że kiedyś ojciec nie dał na okup. Liczy, że teraz zmieni zdanie. Jonathan się zgadza. Wielka radość. George wyjmie z konta sumę i przekaże. Owens prosi o spotkanie z Sally. George kupi szachy, zagramy w brydża niech tylko pojawi się więcej osób.

Frank przeżywa rozstanie. Wydzwania do niej i prosi o wybaczenie. Poznaje człowieka w pubie i dzieli się z nim przeżyciami. Jerry mówi, że Franka widział w gazetach. Dealey daje upust swoim emocjom. Planuje się upić. Zarzeka się, że pokaże Harriet, co potrafi.
Sally rozmawia z tatą. Obiecuje, że odejdzie niebawem. Przeprasza. Nie zasługuje na pozostanie w domu. Jonathan prosi o pojednanie. Sally oddaje dokumenty, których nie oddała Canellemu. Owens błaga by nie mówi do niego na Pan. Nazywa ją córką.

George musi zostawić kasę porywaczowi. Dzwoni telefon. Panowie nie mogę się porozumieć. George jest wściekły i daje temu wyraz. Pyta czy chodzi głównie o pieniądze. Pan X to potwierdza. Nie może długo gadać. Zostało mu 21 impulsów! George nie zamiaru kombinować z policją! Musi się dowiedzieć gdzie iść zostawić okup. Dostaje wskazówki. George obiecuje, że gdy będzie mógł pokaże Panu X. Jego zdaniem gdyby chciał poszedł by na figle w inne miejsce.

Harriet przynosi Jonathanowi jedzenie. Myślami jest w pracy Owensa, z Frankiem. Pragnie oderwać się od Dealeya. Boli ją zawiść dwóch panów. Jonathan opowiada o przeszłości o poznaniu Franka itp. Wietnam wszystko zmienił. Dealey sprzedawał broń Wietnamczykom. Ideowiec kontra handlowiec. Harriet zastanawia się, co sprawiło, że Frank jednak oddał krew Jonathanowi.

Pan X martwi się, że nie umówił się z Georgem na konkretną godzinę. George pyta przechodnia czy zna porywacza. On wskaże drogę za 10$. Ostatecznie wskazuje pewne miejsce w lesie, ale nie jest to docelowy dom. George szuka pomiotu. Nie podaje ręki Panu X. Ustalają jak się mają do siebie zwracać (George- Ohydna szmato). Porywacz żąda kasy. George wyżywa się. Porywacze są nędznymi magikami. George chwali się, że potrafi myśleć i zarobić w ten sposób. Pan X ma duszę romantyka. Nie interesują go tylko pieniądze. Przyznaje się do problemów psychicznych. Nie chce się wymienić na Dorin i Kena. Georgea irytuje to zachowanie. Pan X wyciąga broń. George pokazuje, że ma pieniądze w kopercie. Porywacz chce mu dać kulkę w łeb. Niespodziewanie pojawia się Delaey. Pan X próbuje strzelić, ale Frank pokonuje go swoimi umiejętnościami z Wietnamu. Niestety George nie dowiedział się od porywacza, gdzie jest Ken i Dorin. Znajdują kartkę z adresem!

Szczęśliwy finał! Frank i George ratują Kena. On dziwi się, że Delaey również pomaga. George smaruje ręce Kena, dzięki czemu uwalania się od kajdanek. Panowie opowiadają sobie historię. Szukają Dorin! Zguba odnaleziona!

CYTATY:
-Potraktuj to poważnie: Ty masz fioła! (Ken)
-Może mam fioła, ale studiowałem w Cambridge! (Pan X)
-Każdy może studiować w Cambridge, ale nie każdy w Yale. (Ken)
(…)
Jestem zdolny wiesz, mam smykałkę do interesów. Interesuje mnie tylko marketing i zarządzanie J  (Pan X)
(…)
-Był taki jeden dupek. Zalazł mi za skórę. Oczywiście oblałem egzaminy, bo sukinsyn miał bogatych rodziców. (Porywacz)
-A może ty miałeś biedę w głowie? Wiedza jest jak bluszcz… Jeśli się ją ma to się rozrasta! Wiesz, że byłem w domu dziecka? Nie wiesz, bo życiorysy porwanych cię nie interesują. Ty porywasz po prostu ot! (Ken)

A ty co myślisz, że ja kiedyś nie myłem szyb? Myłem. I to nie te w bogatych wieżowcach, te samochodowe, brudne porypane od much! Czy ty wiesz jakie w Kolorado są muchy! (Ken do Porywacza)

-Tego uczyli nas w Cambridge.(Pan X)
-A czy nie uczyli was, ż enie można rodzielac ludzi, którzy się kochają? (Ken)
-Wtedy byłem chory! (Porywacz)

O pizza! Duża. Chyba na drożdżowym cieście! (Porywacz do Kena)

-Nie przerywaj mi w tym momencie. (Harriet)
-Dobrze powiedz, kiedy będę mógł! (Frank)

-Przemyślam nasz związek i myślę, że…(Harriet)
-Że było super! (Frank)
-I tu się mały mylisz! (Harriet)

Dealey myślałam, nad tym całą noc wiesz, że rzadko myślę. (Harriet do Franka)

-Obawiam się, że zaraz pęknę…(Frank)
-Co mi zrobisz jak mnie złapiesz? (Harriet)

Chcę się z tobą rozejść jak szwy w sukience! (Harriet do Franka)

Czy jak się daje komuś okup to można to od podatku odliczyć? (George do ojca)

-Porwano nam trochę rodziny. (George)
-Wiem, ken mi mówił stąd ta operacja. (Jonathan)
-No,ale jak mówił? Nie ma dorin i zdaje się, że Kena też nie ma. (George)
-A tego nie mówił. (Jonathan)

Było mi wtedy ciężko czułem się jakbym szedł po linii, po linie właściwie, która gdzieś wysoko i zamiast tańczyć i robić rzeczy, które podobałyby się gawiedzi ja po prostu kurczowo się tego trzymałem! (George do ojca o porwaniu Dorin)

-Bogaczu nie pij! (Jerry)
-Słuchaj biedaku! (Frank)

-Halo? Ybeeybe. (George)
-Przepraszam pomyłka! (Porywacz)
-Halo to ty? (George)
-Właśnie nie wiem o co panu chodzi? To ja! (Porywacz)

-Więc interesują cię pieniądze? (George)
-Zostało mi 21 impulsów! (Porywacz)
-Podaj numer buski oddzwonię (george)

-Byłem na policji wiesz, co powiedzieli? (George)
-No jestem ciekaw! (Porywacz)
-To ci nie powiem! (George)

-Co się stało, że oddał krew tobie? (Harriet o Franku)
-A może jednak coś w nim…(Jonathan)
-W niej było? (Harriet)

-Za 10$ wskaże panu drogę… może być w bilonie. (Porywacz)
-Trochę dużo co? (George)
-Żartowałem. W lesie nawet 5 wystarczy! 25 centów na telefon dzwoniłem to mi kartę zżarło.(Porywacz)
-Ja ciek ręce wiem pan czy nie? (George)
-Dobra tam mieszka. Nie ma pieniędzy to chociaż sobie po lesie pochodzi. (Porywacz)

-Mów do mnie podmiot, potworny sukinsynu…(Porywacz)
-A ohydna szmato też można? (George)

-Ja potrafię zarobić, bo mam to w głowie. (George)
-A ja mam to w …(Porywacz)

-Mam kołowrotek w głowie. (Porywacz)
-I chyba nic poza tym. (George)
-Mam jeszcze fioła! Jestem psychol! (Porywacz)

-Gdzie jest Ken i Dorin? (George)
-Nie wiem zakopałem gdzieś! (Porywacz)

Kojak z włosami! (Porywacz o Franku)         

-Beze mnie by nas tu nie było. (Frank o norze, w której Ken został porwany)
-Sory trafiłem tu bez ciebie! (Ken)

Freedom! (Ken krzyczy po uwolnieniu z kajdanek)

-Czekaj każdy ma swoją opowieść! Pierwszy! (George)
-Trzeci! (Frank)

-Drugi! (Ken)

środa, 24 września 2014

Jelenia Góra ze Spadkobiercami!



AKTUALIZACJA! 29.09.14r.
Niestety ekabaret tym razem nie nagrał odcinka, być może pojawią się zdjęcia w internecie! Poinformuję o tym oczywiście :)

22.09.2014r. Kabaret PAKA w Jeleniej Górze świętował swój 
jubileusz! Wystąpiła sama śmietanka kabaretu oraz pokazano urodzinowy odcinek specjalny Spadkobierców! 
Wystąpili Aśka Kołaczkowska, Kabaret Adin, jako Dreyfus Zenon Laskowik (!), Artur Andrus, Andrzej Poniedzielski, Hrabi i Łowcy.B
Liczę na to, że nagrano serial, albo spróbuję się dowiedzieć, gdzie można ów odcinek zobaczyć!!!
Enjoy! 

poniedziałek, 22 września 2014

Odcinek 54 (archiwalny) Ten, w którym Ken próbuje ratować Dorin

ODCINEK 54 





Ken odwiedza Owensa w szpitalu. Jonathan cieszy się widząc go. Ken mówi o sytuacji w rezydencji Owensów, że dom jest zadbany, że sprzątaczki mają czyste fartuszki itp. Heighly nie wie jak powiedzieć o Dorin. Wykręca się, że interesy idą świetnie i potrzebuje miliona dolarów. Owens nie rozumie z tego za dużo. Ken kłamie, że przybył, aby spytać o zdrowie Owensa. Wciąż nalega na pożyczenie mu kasy. Dla Jonathana milion to wcale nie mało. Ken w końcu wyznaje prawdę o porwaniu Dorin. Owens myśli początkowo, że mowa o Sally. Nie wierzy, że znowu powtarza się historia sprzed lat. Ken uważa, że Dorin porwano, ale tak naprawdę porywaczom chodzi o niego. Wzięli córkę Jonathana, bo jest cenniejsza i za nią na pewno dostaną pieniądze. Ken czuje się przygnębiony. Prosi o podpis Owensa. Niestety ten znów traci przytomność…

Ken ma wyrzuty sumienia; nie wie skąd wziąć pieniądze. Płacze. Dostaje kasetę…

Lekarz bada Jonathana. Przychodzi Sally. Owens się wykrwawia. Potrzebuje natychmiastowej transfuzji. Tylko Frank ma taką samą grupę. Sally głośno przeprasza za swoje zachowanie. Czuje się winna. Postanawia odejść, gdy tata wróci do zdrowia i będzie traktował jak córkę. Błaga Jonathana o jakiś znak. On dostaje drgawek i ma wahania ciśnienia. Sally wraz z doktorami robią sztuczne oddychanie. Niestety lekarze studiowali zaocznie i nie mają wiedzy!

Dealey oddaje krew. Harriet kupuje mu buty u Gucciego. Dziękuje mu za gest dla Jonathana. Sądzi, że jej miłość pomaga. Frank musi oddać 3 litry krwi. Ferguson obiecuje opiekę nad ukochanym. Dealey marzy o staniu się dobrym człowiekiem. Harriet nalega na pogodzenie się Franka z Jonathanem (zamiast go pocałować zabiera mu zębami cygaro). Dealey zastanawia się czy iść do Owensa.

 Ken odtwarza kasetę. Na nim Dorin w opłakanym stanie błaga o ratunek. Mówi, że jest bita, głodzona, robią jej kitki na głowie… Prosi o pieniądze! Ken doznaje szoku. Żałuje, że o wszystkim wie Jonathan, ale nie ma skąd wziąć kasy. Myśli i planuje. Dzwoni telefon. To porywacze. Operator cieszy się z genialnego filmu. Ken pyta go o nazwisko w końcu zna dobrze branżę filmową. Dowiaduje się, że porywacz to Pan X. Nie ma zamiaru mówić po co milion dolarów, ale nakazuje się Kenowi zastanowić po co kitki na głowie Dorin. Ukochany jej broni. Porywacz jest zupełnie niewrażliwy na jego prośby. Gada, że pieniędzy potrzebuje na abonament. Ken sugeruje, że nie ma nic. Pan X tłumaczy gdzie zostawić pieniądze i daje wskazówki, co do nominałów. Musi udać się do rzeźni skręcić do lasu, przeczytać list i przeprawić się przez rzekę. Tak będzie czkać Dorin. Okazuje się, że przyjaciel Kena namierzył porywacza. Szuka tajemniczego X na mapie. Nie chce pomocy policji. Steve obiecuje dać mu nadajnik. Ken bierze pistolet i rusza…

Frank odwiedza Owensa. Jonathan dziękuje za krew. Wspominają Wietnam, ryż, gnój, przyjaźń. Dealey wyznaje, że dla Harriet się poświęcił. Poza tym pożyczył krew i ma zamiar ją odzyskać. Dla Jonathana to absurd. Frank uważa, że nie może pogodzić się z wrogiem. Harriet słyszy tę rozmowę i jest wściekła.

Dorin jest nadal bita. Nazywa Pana X wszą i biedakiem. Jej zdaniem to zazdrośnik, któremu nie wiodło się w życiu. On pokazuje sygnet Cambridge, ale zapewne komuś ukradł. Wciąga kokę. Dorin wreszcie widzi szansę ucieczki! Pyta co jej dają i kiedy przyjdzie Ken. Chce wybić okno i głośno krzyczy. Niestety w lesie nikt jej nie usłyszy. Brudny sygnet daje Dorin do myślenia, że Pan X to zabójca. Zaczyna się denerwować. Oznajmia, że rodzina raczej nie zapłaci okupu biorąc pod uwagę jej poprzednie porwanie. Porywacz wychodzi pobiegać. W tym momencie pojawia się Ken. Całuje ukochaną i rozwiązuje jej ręce. Zaczyna się bijatyka. Pan X wygrywa i nakłada parze kajdanki. Potem wychodzi łapać dzięcioła na obiad. Dorin jest rozczarowana. Ken przeprasza za swoją ciapowatość. Wyznaje jej uczucie. Snują plany na przyszłość.

CYTATY:
-Dużo się śpi. Biorąc pod uwagę, że stracił pan przytomność 3 miesiące temu, a wczoraj odzyskał dużo się zmieniło. (Ken)
-Naprawdę 3 miesiące? (Jonathan)
-Nie?! (Ken)
-No opowiadaj, co tam słychać? (Jontahan)


-Potrzebuję miliona dolarów widzi pan. (Ken)
-Ale ty przyszedłeś tutaj w jakiejś konkretnej sprawie? (Jonathan)

-Niech mi pan pożyczy milion dolarów. Dla pana to jest tylko milion, a dla mnie aż milion. (Ken)
-No wiesz milion to nie jest takie tylko nie…(Jonathan)

Doirn moja ty żaróweczko! (Ken o Dorin)

Odejdę, bo nie jestem godna nazywać się Sally Owens. Sally może tak, ale nie Owens. (Sally do ojca)

Ja zaocznie studiowałem, ja nie wiem! (Lekarz do Dr Dextera)

Harriet czuję, że nasze uczucie znowu wzrasta! Wiesz, co mam na myśli. (Frank do Harriet)

Nie oglądaj się wstecz, obejrzyj się w przód. (Harriet do Franka)

Kup se to moje! (Frank do harriet o cygarze)

Ken wszystko jeszcze może być, nasza miłość yy to są zboczeńcy! (Dorin do Kena o porywaczach)

-Myśli pan, że dostanę Oskara za operatorkę hehehe? (Porywacz, który nagrął Dorin)
-Niech pan powie jak się nazywa? Może znam takiego operatora? Oglądam filmy! (Ken)

-Panie Kelly! (Pan X)
-Heighly! (Ken)
-Kylie Minogue! (Pan X)

Po co mi jest milion dolarów to moja sprawa. Niech się pan lepiej zastanowi do czego służą tajemnicze kitki na głowie pana przyjaciółki. Dokładnie to o czym pan myśli! (Pan X do Kena o Dorin)

Zakłócenia na linii przepraszam to kwestia abonamentu! (Pan x do Kena)

Niech pan gada w końcu, bo mi impulsy lecą! (Pan X do Kena)

-Niech pan zostawi pieniądze w nominałach 10, 20 i 50. (Pan X)
-Mogą być używane? (Ken)
-Oczywiście, po co mi nówki? (Porywacz)

Śpisz w butach? (Frank do Jonathana)

Jak sam powiedziałeś użyczyłem ci krwi, a teraz przyszedłem po to, co moje. Czego się śmiejesz? Wiesz, że wrócisz do zawału! (Frank do Jonathana)

-No kokaina. (Pan X)
-Mam nadzieję, że się przekręcisz, a ja sobie stąd pójdę! Masz wizję? (Dorin)
-Nie stać mnie! (Pan X)

-Gdzie Ken, gdzie jest mój Ken? Przyjdzie? (Dorin)
-Razem z Barbie! (Dorin)

Ja będę brał to samo, co ty!(Porywacz do Dorin, mowa o jej sposobie wypowiadania się?)

Przywiąż sobie drugą rękę, jak skończycie. (Porywacz do Kena i Dorin, wcześniej przykuł ich kajdankami)


poniedziałek, 15 września 2014

Co dalej?

Kochani,

nie pisałam do Was już dawno. Zostało już tylko 9 streszczeń odcinków archiwalnych. Po tym jeszcze pomyślimy czego na blogu nie ma, a być powinno. Niestety nie ma 3 części z Superpaki, także narazie na pewno większość odcinka z 30- lecia festiwalu nie zobaczy. 
Teraz jestem redaktorką ekabaretu, możecie oglądać moje wywiady z artystami :) Głównie to mnie pochłania bez reszty, w planach mam kolejne blogi. "Nowi"Spadkobiercy będą, ale już nie w tym roku (pewnie na PACE)

Tak mi żal i dziwnie, że jest wrzesień i nie ma nowego sezonu...

Z taką małą refleksją zostawiam Was i na pocieszenie poniżej znajdziecie streszczenie!

Enjoy!

Odcinek 53 (archiwalny) Ten, w którym Dorin znowu zostaje porwana

ODCINEK 53 






Canelli spotyka się z Sally. Słyszał o ciekawych plotkach dotyczącej transakcji rodziny Owensów. Chce zdobyć od Sally informacje. Ona zgadza się, bo została źle przyjęta z powrotem w domu. Pragnie zemsty. Zakradnie się nocy do ojca do sejfu. Cannelli obiecuje jej wyczyścić złą przeszłość o ile wszystko zdobędzie. Za tydzień znowu się zobaczą.

Kłótnia Harriet i Franka. Delaey oskarża Harriet, że robi wszystko dla kasy. Ona wyznaje mu uczucie i nazywa kurduplem. Dolewa tym oliwy do ognia. Śmieje się z jego butów na obcasach. Wspominają, jak je kupowali. Potem Frank wyrzuca narzeczoną. Dostaje w twarz. Szarpanina. Pada strzał. Harriet jest poważnie ranna. Delaey dzwoni na pogotowie.

Noc. Sally szuka sejfu. Jonathan przyłapuje ją niespodziewanie i znajduje pewne papiery. Sally tłumaczy się, że musi oczyścić swoje imię. Owens przeżywa szok. Może zbankrutować. Każe zamknąć sejf. Sally mówi, że się zemści. Jonathan nagle mdleje.

Delaey dzwoni po kartkę. Próbuje ocucić ukochaną. Na szczęście Harriet budzi się. Zostaje zabrana do szpitala.

Ken jest zmęczony pracą. Dzwoni Dorin. Ma przerażony głos. Mówi, że coś jej wstrzyknęli. Nie wiem gdzie jest. Cudem dorwała się do telefonu. Wokół siebie ma tylko las, szopę… Szła ulicą i porwało ją trzech Latynosów. Ken jest zdenerwowany. Martwi się o Murzyniątko. Ma związaną tylko jedną rękę. Błaga o pomoc. Nic nie je i nie pije. Nagle odzywa się nieznajomy głos. Rząda pieniędzy inaczej nie zobaczy już narzeczonej, a ona straci ucho. Ken zgadza się dać milion dolarów.  Porywacz pyta, które ucho woli. Obiecuje, że jeszcze zadzwoni. W tle słychać Dorin. Opowiada o narkotykach, które dostaje. Kontakt urywa się…

Frank odwiedza w szpitalu ukochaną. Daje jej prezent od Diora. Wyznaje miłość. Harriet jest wściekła, że mało nie umarła. Dealey przeprasza. To był impuls. Nikt z nich nie wie, co z dzieckiem. Lekarz uspokaja Harriet. Wyniki są złe. Hariet prosi o drinka xD. Według personelu obecność Franka pomaga chorej. Doktor informuje Franka, że kochana została postrzelona. Żyje tylko dzięki Doogie Howserowi. Zadaniem Delaeya jest wspierać Harriet i nie mówić całej prawdy. Dr Dexter dowiaduje się, że w szpitalu jest Jonathan Owens i musi mieć transfuzję krwi (potem w TV to George potrzebował słynnej krwi dla biedronek). Frank przeżywa szok na wieść o Owensie. Harriet uważa, że powinien oddać krew dla byłego przyjaciela. Sprawa w Wietnamie nie ma tu znaczenia. Harriet prosi, żeby krew Frank oddał dla Jonathana. To jej pomoże.

Frank mówi lekarzowi, że ma taką samą grupę krwi jak Jonathan. Oznajmia, że nie jest to dla niego proste. Boi się poza tym zabiegu. Lekarz sądzi, że dostanie czekoladkę i pomarańczę :D Delaey znów gada o Wietnamie. Dr Dexter cytuje ks. Jana Twardowskiego. Frank podejmuje decyzję…

CYTATY:
-Poluję na nagrodę Puliztera już od jakiś 25 lat. (Canelli)
(…)
-Zobaczysz, jak twoje życie czyści się jak, jak czyści się jak kartka pomazana ołówkiem za pomocą gumki.(Canelli)
-I ty chcesz Pulitzera? (Sally)

-Kocham cię ty mały głupku. (Harriet)
-Nie jestem mały, dużego bym lubił! (Frank)

-Gdzie jesteś? (Ken)
-Nie wiem jakaś szopa, las. (Dorin)
-Szopa, las? Nie wiem gdzie to jest Dorin! (Ken)

Oni zaraz tu przyjdą rozumiesz? Mam związaną rękę, bo akurat drugą zostawili mi wolną! (Dorin do Kena)

-Dasz nam milion dolarów albo nie zobaczysz już swojego małego, wilgotnego, różowego świniaczka! (Porywacz do o Dorin)
-Kim pan jest? Niech pan poda nazwisko! (Ken)
-Będą pieniądze, czy mam przysłać ucho? (Porywacz)
-Wolę ryjek! Dobrze będziesz miał te swoje pieniądze ile chcesz milion, dwa, trzy? (Ken)
-Milion! (Porywacz)

-Wiara cię uleczy rozumiesz? (Frank)
-Chciałeś mnie zabić świnio! (Harriet)

-Co z dzieckiem? (Harriet)
-Matko co dzieckiem? Właśnie matko, co z dzieckiem mów! (Frank)

-Uważam, że pani powinna się położyć i zdrzemnąć. (Lekarz)
-Panie ja tu leżę już ze 3 dni! (Harriet)

-On mnie zdradził w Wietnamie. (Frank o Jonathanie, który potrzebuje krwi)
-Dealey ile raz jeszcze będziesz wspominać ten Wietnam? (Harriet)
-Do śmierci jego! (Frank)
-Proszę cię usiądź koło mnie, bo mi się rana otworzy! (Harriet)

-To jest człowiek to jest żywa istota! (Lekarz o Jonathanie)
-To nie jest człowiek to jest Jonathan Owens! (Frank)



poniedziałek, 8 września 2014

Odcinek 50 (archiwalny) Ten, w którym Dorin dzwoni do Kena


                                                ODCINEK 50 
Ten odcinek jest wyjątkowy, bo jubileuszowy. Okrągła 50-tka. Sam Kamol jak zresztą cała ekipa są bardzo dumni, dlatego na koniec wszyscy łącznie z publiką wypijają szampana :D
Na początku zepsuł się odtwarzacz, więc Kamol improwizuje reklamę Milky-way xD Asi tym razem nie widzimy, tylko słyszymy jako Dorin ( była wtedy w ciąży lub prawdopodobnie na urlopie macierzyńskim)
Harriet i Dealey piją alkohol. Harriet jest zestresowana. Nie chce być w związku z mordercą Parkera. On jest zdziwiony, że ukochana wie o całej sprawie. Ferguson twierdzi, że sam zamordowany jej to powiedział :P. Frank nalega, aby Harriet się wyluzowała. Ona nawet nie che zdejmować ubrania. Martwi się o płaczące dziecko. Mówi, że dla Franka porzuciła sztuki walki. Błaga o ratowanie ich relacji. Dealey ma nadzieję, że zabił agenta. Jego zdaniem Harriet stała się miękka przez te lata. Narzeczona odpowiada mu, że wszystko się zmienia. Siada Frankowi na kolanach. Jak zwykle nie wie, czy dalej będą razem. Dealey wpada w szał i przypadkiem uderzając w stół wylewa wodę ze szklanki. Zaczynają się z Harriet lać. Scena kończy się, gdy Marylka oznajmia, że to nie jej kurtka!

Pijany Billy z mostu opluwa przechodniów. Oświadcza, że nigdy ojciec go nie zobaczy, chce skoczyć. W ostaniej chwili ratuje go brat. Billy jest zły na ojca, że bardziej kocha Geroge’a. On jest z kolei zaskoczony. Mimo wszystko Jonathan stara się jak może. Po chwili Billy wyznaje, że do Georgia też ma pretensje. Wspominają, jak to kiedyś byli już na balkonie i obserowali. Sytuacja była podobna, tylko, że wtedy to George miał takie pretensje, jak teraz Billy ma do niego. George przeprasza. Razem dochodzą do wnoisku, że winien jest tata, który ciągle i przesuwał i odsuwał od siebie. George błaga brata, żeby nie skakał. Billy pełnym zdaniem składanie takie oświadczenie, jak w harcerstwie. Cieszy się, że znów wierzy w siebie.

Jonathan ogląda wietnamskie filmy. Wkurza to George’a, że ojciec ciągle żyje tym, co było. Opowiada o sytuacji z Billym. Owens jest przygnębiony. George chce, żeby ojciec zgadywał, czemu Billy odszedł z domu. Jonathan wie, że zapewne chodzi o interesy syna z Frankiem. George przedstawia mu pewien model, w którym Jonatthan to ten dobry o ile Billy robi wszystko, co mu każe tata, zaś podowem wszystkich krzywd jest Dealey. Jonathan przyznaje mu rację, ale nie wygląda na przejętego. George prosi o wybaczenie dla Billyego. Dumny ojciec chce jednak przeprosin starszego syna. Okazuje się, że Dorin też opuściła dom. George przekonuje tatę, że nikt nie odchodzi od tak. Wspominają wspólne święta jeszcze z matką, jak żyła. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Jonathan zaczyna rozumieć, że całe zło to Frank. Leci pomóc Billyemu (na koniec znów psuje się dziek i melodyjkę „odtwarza” reżyser:P)

Ken całuje zdjęcie Dorin. Zastanawia się, czemu odjechała. Nagle ona dzwoni. Prosi by wyłączył radio (a to publika się śmieje :P). Uważa, że wszystko nie ma sensu. Mówi, że jest daleko. Wyznaje ukochanemu uczucie. Ken cieszy się i oświadcza, że jest zły, że wyjechala. Dorin uspokaja, że wróci za miesiąc, kiedy ojciec zaakceptuje jej synka. Ken obiecuje się szybko znowu skontaktować z narzeczoną. Dorin opisuje mu pewien obraz. Trzy sosny 2 małe i napis Nie jest ważne, co nas dzieli, a co nas łączy. Obiecuje, że przy następnej rozmowie opisze drugi.

Harriet znajduje zdjęcie młodego Franka. Parę odwiedza Jonathan. Ma pretensje, że jego rodzina się rozsypuje. Przypomina mu przyjaźń, a potem nienawiść z Wietnamu. Wzajemnie się oskarżają, że jeden drugiemu miesza się w interesy. Jonathan zauważa, że Harriet teraz pracuje z Delaeyem, Dorin być może została kiedyś porwana przez Delaeya. Frank zastanawia się, czemu Jonathan nie zapłacił okupu. Ten z kolei sądzi, że bezsensu, że Dorin wróciła skoro znów jej nie ma. Dodaje, że zapewne maczął palce w sprawie Sally. Wachlarzyk raz jest córką Owensa, a raz nie. Frank przestaje rozumieć sytuację. Jonathan mówi, że Frank ma od zaraz dać spokój jego rodzinie.

George dziwi się, że ojciec siedzi w kuchni. Pyta o Franka. Zastanawiają się, co robić. Sally wraca! Przeprasza za wszystko. Jonathan nie bardzo chce przyjąć ją z powrotem. Sally pragnie zostać kuchtą. George jej nie pozwala. Sally namawia Owensa gorąco, podobnie jak jej „brat’ Jonathan nie wie, jak postąpić. Czuje się oszukany. George pokazuje Franka znowu w negatywnym świetle i insynuuje ojcu, że musi go załatwić do końca (piękna aluzja do stada wron). Cała trójka trzyma się lewą ręką za serce i mówię Kocham cię Sally, a potem że przeciw stawią się Frankowi. Sally uświadamia Jonathanowi, że ją kocha. Wszyscy się cieszą. Sally z radości robi pulpeciki!


CYTATY:
-Kochamy się prawda? Ale nie możemy budować swojego życia po tym, jak zabiłeś tego Markera.(Harriet)
-A skąd wiesz, że zabiłem? Byłaś przy tym? (Frank)
-Słyszałam. Mówił mi o tym. (Harriet)
(…)
-Ale cię wzięło, jeszcze nic nie wypiłaś. Harriet zdejm kurtkę! (Frank)

-Dealey jak zdejmę kurtkę i buty to znowu się na mnie rzucisz jak ostanio! (Harriet)
-Jak zdejmiesz buty to nie! (Frank)


Harriet czasem kogoś zabiję, czasem nie to jest normalne! (Frank)

Wiesz, że bardzo ciękocham, dlatego rzuciłam walki wschodu i zachodu. (Harriet do Franka)

Kiedyś byłam twarda, ale przy tobie zmiękłam. A ty byłeś wyższy! (Harriet do Franka)

W domu jesteś zdejm je, bo parkiety porysujesz! (Frank do Harriet o jej butach)

-Grecyy filozofowie mawiali, że wszystko płynie. Nie wchodzisz dwa razy do tej samej rzeki! (Geore)
-Wiem, dlatego się nie topię, nie? (Billy)

-Powiedz, co wtedy czułeś. Byłeś zły? (Billy)
-Nie. (George)
-Wściekły? (Billy)
-Nie, Billy nie idź w tą stronę! (George)

-Wiesz, jak to jest być tym odsuniętym dzieckiem, a nagle ktoś cię przysuwa. (Gerorge o ojcu)
-Wiesz nie powinieneś winić siebie, powinniśmy winić ojca. To on nas przysuwął i odsuwał. Kiedy chciał. (Billy)
-Tak Billy dokładnie pięknie powiedziane. Ale po każdym odsunięciu, przychodzi przysunięcie! (George)

Tato! Ty i te twoje filmy o Wietnamie! (George do Jonathana, który ogląda TV)

-Billy chciał sobie coś zrobić! (George)
-Chciał sobie zrobić dobrze! (Jonathan)

No dobra George no, co tam? Przytyłeś! (Jonathan)

-Billy już chciał skakać. Już nawet nogę miał za barierką. (George)
-Może jogging uprawiał? (Jonathan)

-Wszystko przez tego Delaeya, wszystko przez niego. Pomyśl, Dorin, Sally, Harriet przecież ona u mnie pracowała, później u niego kochanka wielka! (Jonathan)
-Delaey strasznie mąci wodę, trzeba ukłuć jego naiwne macki zła! (George)


-Dorin? (Ken odbiera słuchawkę)
-Tak. (Dorin)
-Czekaj ucałuję słuchawkę. (Ken)
-To wszystko nie ma sensu. (Dorin)
-Co? (Ken)
-Takie całowanie telefonu! (Dorin)


-Ken opiszę ci obraz, który wisi przede mną. Są trzy sosny, Dwie duże pomiędzy nimi jedna mała, a nad nimi napis: Nieważne, co nas dzieli, a co nas łączy. Przy następnej rozmowie opiszę ci drugi! (Dorin do Kena)

-Zauważ, co zrobiłeś… Nie mam żony, bo nie żyje nie? (Jonathan do Franka)

-No i straciłeś dziecko. (Frank o porwaniu Dorin)
-Nie straciłem, bo wróciło! (Jonathan)
-Ale po ilu latach? 20? (Frank)
-Po 14 i nie wiem, po jaką cholerę! Posiedziało trochę w domu i znowu wywaliło się stąd! (Jonathan)
-Taki masz dom, że się dzieci wywalają! (Frank)

-To wszystko twoja wina. Tam coś kombinowałeś z Sally. Niby się okazuje, że to jest moja córka, nagle się okazuje, że to nie jest moja. Wachlarzyk! Jest moją córką, nie jest moją córką. Co ty sobie jaja robisz?(Jonathan)
-Człowieku, jaki wachlarzyk? (Frank)
-Jakie jaja? (Harriet)
-Na wietrze! (Frank)
-Jaja na wietrze! (Harriet)

-Tato, dlaczego siedzisz w kuchni? Zmiażdżyłeś tego kurdupla? (George)
-On jest taki mały, że już nie da się go zmniejszyć. (Jonathan)

Jeśli w swoim sercu powiesz moja córko to z serca przejdzie do ust i przejdzie to i stanie się to faktem! (Geroge do ojca o Sally)

-Dealey bierze, wysysa i wyrzuca. Zobacz przetrzebił twoją rodzinę, jak stado wron, które grzebią Central Park! Trzymajmy się kupą, jak te wrony! (George)
-Kraczmy jak one! (Jonathan)

Dealey to okrutna morska świnka! (Sally do ojca)

I znowu jesteśmy szczęśliwi, ona zaraz coś usmaży! (Geroge do Jonathana o Sally)

poniedziałek, 1 września 2014

Odcinek 49 (archiwalny) Ten z bluszczem


ODCINEK 49 
Śmiesznie jak na początku Asia szuka chłopczyka, który zagra jej synka w serialu. Po raz pierwszy zobaczycie impro Tomasza Jachimka. W jednej z ról zobaczycie też Dorotę Kurowicką, która później zostala żoną Grzegorza Halamy (George). Andrus jako Jonathan wymiata. Dużo śmiechu w duecie Asi i Znanego Wojtka. Po tym odcinku zachodzę w głowę, czemu Sasza nie gra w tym serialu na stałe?

Do Jonathana dzwoni radio! Mówi bardzo smutna kobieta ze szpitala o Sally i teście krwi zleconym przez Canellego (a właściwie przez Franka). Jasno wynika z nich, że nie jest ona córką Owensa. Sally stoi za tatą i wszystko słyszy. Nadal uważa się za córkę Jonathana i przeczy wszystkim zarzutom. Jonatan jest zbulwersowany, że płacił za rachunki nieswojego dziecka. Całą sytuację tłumaczy Dorin. Uważa, że jest podobna do rodziny. Jonathan znowu nie pamięta, kto zlecił badania Sally (Achh Andrus). Dorin prosi, aby nie odrzucał jej i siostry. Owens niewzruszony wyrzuca Sally z rezydencji. Ona nie chce być ciężarem. Dorin obiecuje jej, że będzie żyć z pieniędzy Kena. Wypomina ojcu, że udaje twardziela. Sally ucieka. Dorin ma pretensje do Georgea, że przyszeł za późno. On przecież o niczym nie wie, więc udaje zaskoczonego (no wiadomo w scenariuszu to było :P). George jest wściekły na Dealeya. Prosi ojca o opinię i pomoc, a potem zastanawia się czy jego samego nie wyrzucić z domu. To oburza Jonathana. George obiecuje siostrze znaleźć Sally.

Parker pokazuje swoje umiejętności walki. Niestety Frank dysponuje bronią. Zaczyna się szamotaninia. Słychać strzał. Agent zostaje zabity. Widzi to Harriet i zaczyna krzyczeć…

Sally czeka na samolot na lotnisku (to możemy zobaczyć kilku członków kabaretu Ciach). Spotyka ją Canelli. Sally jest wściekła. Przez niego straciła rodzinę. Dziennikarzyna wmawia Sally, że Owens nigdy jej mnie kochał. Proponuje wspólną przyszłość i zaznacza, że zawsze chciał dobrze. Ponadto ma interesujące nowe materiały. Sally kpi sobie z kariery Canellego. Dostaje za to w twarz. Na szczęście w porę przychodzi George. Wygania namolnego typka. Canelli obiecuje zemstę. George przytula siostrę i prosi by pamiętała, kto ją obronił. Oboje idą z lotniska i wracają do domu.

Do Jonathana przychodzi Billy. Ma pretensje do ojca, że wyrzucił Sally. Dostawali za nią 500 zł z gimny! Jonathan nie wiedzi wielkiego problemu. Skoro takie wyszły wyniki badań tak musi być. Billy się zastanawia, czy Jonathan jest jego ojcem. Owens upomina, że ma chore serce, a wszyscy tylko krzycza na niego. Billy uważa, że dom będzie uboższy. Owens żali się, że nikt mu nie wierzy i jeszcze George wmawia mu, ze Sally jest ich córką. Billyemu wydaje się z kolei dziwne, że wraz z Sally zniknął magnetofon i szklanka. Jonathan źle się czuje, że ją wyrzucił, bo kto teraz będzie zmywał?

Ken dziwi się, że Dorin nie zatrzymała Sally (Asia i Wojtek cały czas się śmieją). Mówi, że to też dla niego dramat. Sally była jego rodziną. Pokazuje Dorin kilka trików jak można się wyrwać z rąk oprawcy. Sądzi, że rodzina jest niczym bluszcz. Dorin uświadamia sobie, że Ken ledwo, co odnalazał ojca i też ma w sercu zadry. Odwiedza ją synek Mike, (wcześniej Simon) który nie chce wyjść i dac pogadać dorosłym :P. Ken bardzo chce, żeby Mike był jego synem.

Klarysa boi się, że George nie przyjdzie. On niespodziewanie pojawia się u niej z Sally. Klarysa nie jest zachwycona (ma na sobie maseczkę) poza tym jest zazdrosna. George stwierdza, że nic go nie łączy z Klaryską, bo zerwali i zapewnia, że Sally to jego siostra. Była dziewczyna nie wierzy mu. Dokucza Sally. George zapewnia Klarysę, że ją lubi.

(Tutaj Andrus po ciemku nie widział, że zabrali mu krzesło spod stołu i usiadł w sumie prawie na podłodze :P) Kontynuacja rozmowy Billyego i Jonathana. Syn mówi, że pięć lat temugdy jeszcze mieszkali w dzielnicy murzyńskiej (!) spowodował wypadek. Przez to ma nawet tiki nerwowe! Teraz czeka na komisarza. Mcquaid pojawia się w tym momencie w domu, aby aresztować Billyego. Owens zgłasza, że zginęła mu córka. Zaczyna mówić o bluszczu jak Ken. Komisarz ma dowody w postaci faksów (w postaci kilku kopii dla całej rodziny) z Londynu obciążające syna Owensa. Uciekł on z miejsca wypadku i jeszcze był pijany. Jest oskarżony także o inne afery m.in. jak Billy postrzelił komisarza na moście. Komisarz oświadcza, że ich nienawidzi. Zdaniem Jonathana Owensów trzeba lepiej poznać. Mcquiad zabiera Billego, który wymienia m.in. co będzie mu potrzebne w więzieniu w stylu szczotki, pasty… Nagle Jonathan traci przytomność…

Harriet widząc nieżywego Parkera wrzeszczy. Jest w szoku po śmierci przyjaciela. Delaey tłumaczy, że zabija każdego, kto powie mu Fuck u. Ferguson musi zadzwonić po policję. Frank chce go zawinąć w dywan i pozbyć się ciała. Dla ukochanej to jak zdrada uczucia, które łączy ją z mordercą. Delaey wyamaga od niej, żeby była niczym ciepłe kluchy, a nie twarda i stanowcza. Ona oblewa go wódką! Frank przypomina sobie, że mają razem dziecko. Ona wyznaje mu miłość i nienawiść zarazem, więc nie zawiadomi nikogo o śmierci Parkera.

CYTATY:
-Przepraszam, bo ja nic nie słyszę. (Jonathan zbliża się do odbiornika)
-Czy urządzenie głośnomówiące dobrze działa? (Kobieta z radia głos Aśka swoją drogą)

Mieszkasz tu nie od dziś. Płacę za twoje sprawy, centralne się okazuje, że inwestuję w nie swoje dziecko. (Jonathan do Sally)

Okazuje się, że może ona twoją siostrą jest, ale nie jest moją córką. (Jonathan o Sally do Dorin)

Jest podobieńśtwo między nami. Jest takie coś jedno wielkie okrągłe…(Dorin do ojca o podobieństwie między Owensami)

-Dlaczego ona tak wybiegła? (George)
-Zadzwoniła jakaś kobieta, powiedziała, że Canelli zrobił badania tak! (Dorin)
-Dlaczego ona zadzwoniła? (George)

Wiedziałem, wiedziałem, że taki jest.,.. Hej tato! (George do ojca o Franku)

Choć wyrzućmy ojca no ciekawe…(George do Dorin)

-Jak wyrzucić ojca? Z mojego domu? (Jonathan)
-Tato to jest przenośnia mówiliśmy o tym! Sally jest naszą córką. Powtórz! (George)
-Jak naszą? (Jonathan)

-Sally spójrz namnie. Razem może być nam fantastycznie. (Canelli)
-Widzę cię niestety. Wyglądasz jak choinka. (Sally)

-Co on chciał ci zrobić? (George o Canellim i momencie jak zbliżył rękę do twarzy Sally)
-Nie wiem. (Sally)
-Powiem ci chciał cię uderzyć…(George)

Sally co ty w ogóle, dlaczego, nie….(George do Sally o jej wyjeździe)

Dostawaliśmy za nią z gimny 500 zł miesięcznie! Teraz znowu będziesz musiał brać chałturki w radiu!!! (Billy o Sally do ojca, przypominam, że Andrus od lat pracuje w Trójce)

-Stary naprawdę… (Billy)
-Tylko nie stary! (Jonathan, Artur tu miał może ze 25 lat??? )

-Ja ją wyrzuciłem w każdym razie. (Jonathan o Sally)
-Obawiam się, że to był błąd. Razem z Sally zniknął magnetofon kasetowy. Szklanka były tutaj. (Billy)
-To był po pierwsze intercom do rozmów,a po drugie szklanka jest w myciu akurat. (Jonathan)
-No właśnie chociażby to. Kto nam teraz będzie myć szklanki? (Billy)
-Uu przechodzimy do coraz bardziej racjonalnych argumentów.(Jonathan)

-Nie śmiej się proszę. (Ken)
-Wystarczy, że nie będę na ciebie patrzeć. (Dorin)
-Ach ta nasza miłość. (Ken)

Rodzina musi być jak bluszcz. W bluszczu musi być uczucie! (Ken do Dorin, rada jak Warrena normalnie!)

Niedługo pójdzie do szkoły, a może już chodzi? (Dorin o chłopcu, który gra jej synka)

-Sally. Piękne imię na S. (Klarysa)
-S jak sandwicz na przykład. (George)

-George ty mnie nie okłamuj. (Klarysa)
-Dobra tam. Jak zwykle. Wiesz co lubię cię. (Georgem sądzę, że było to tak prywanie :P)


Wiesz dwa piwka… w zaadzie więcej smrodu w gębie niż rozkoszy. (Billy do Jonathana)

Samochód nie koń w miejscu nie staje! (Billy do Jonathana)

Nie pukałem, bo wchodziłem przez balkon! (Mcquaid do Jonathana)

-Tu jest faks z Londynu proszę bardzo. To są dowody obciążające pańskiego syna. Na piśmie. Widzi pan? (Mcquaid)
-Nie ale to jest po angielsku napisane…(Jonathan, Andrus to dupa z języków,a  poza tym komizm, że Jonathan to Amerykanin :P)

-Ładne mieszkanie. (Mcwuaid)
-To Beksiński! (Jonathan)
-Nowa fryzura? (Billy)
-Tamtego kolegi. (Mcuiad)

-On mnie kiedyś jeszcze postrzelił w brzuch. (Mcquaid o Billym)
-Niech pan pokaże. (Jonathan)
-To na moście daleko by iść. Straciłem żonę to jedyna pozytywna rzecz. (Mcquaid)
-Tak jak my córki u nas to rodzinne! (Jonathan)

-Szczoteczka, pasta… (Billy o tym, co mu będzie potrzebne w więzieniu)
-Kubek ciepła woda! (Mcquaid)

-Drinka teraz? Oszalałeś? Dobrze zrób. (Harriet)
-Co pijesz? (Frank)
-Drinka! (Harriet)

Zawinie się go w dywan i wywiezie. Mam taki mały dywan. (Frank do Harriet o Parkerze)

Może kiedyś mnie tak pykniesz? (Harriet do Franka o jego morderstwach)