poniedziałek, 1 września 2014

Odcinek 49 (archiwalny) Ten z bluszczem


ODCINEK 49 
Śmiesznie jak na początku Asia szuka chłopczyka, który zagra jej synka w serialu. Po raz pierwszy zobaczycie impro Tomasza Jachimka. W jednej z ról zobaczycie też Dorotę Kurowicką, która później zostala żoną Grzegorza Halamy (George). Andrus jako Jonathan wymiata. Dużo śmiechu w duecie Asi i Znanego Wojtka. Po tym odcinku zachodzę w głowę, czemu Sasza nie gra w tym serialu na stałe?

Do Jonathana dzwoni radio! Mówi bardzo smutna kobieta ze szpitala o Sally i teście krwi zleconym przez Canellego (a właściwie przez Franka). Jasno wynika z nich, że nie jest ona córką Owensa. Sally stoi za tatą i wszystko słyszy. Nadal uważa się za córkę Jonathana i przeczy wszystkim zarzutom. Jonatan jest zbulwersowany, że płacił za rachunki nieswojego dziecka. Całą sytuację tłumaczy Dorin. Uważa, że jest podobna do rodziny. Jonathan znowu nie pamięta, kto zlecił badania Sally (Achh Andrus). Dorin prosi, aby nie odrzucał jej i siostry. Owens niewzruszony wyrzuca Sally z rezydencji. Ona nie chce być ciężarem. Dorin obiecuje jej, że będzie żyć z pieniędzy Kena. Wypomina ojcu, że udaje twardziela. Sally ucieka. Dorin ma pretensje do Georgea, że przyszeł za późno. On przecież o niczym nie wie, więc udaje zaskoczonego (no wiadomo w scenariuszu to było :P). George jest wściekły na Dealeya. Prosi ojca o opinię i pomoc, a potem zastanawia się czy jego samego nie wyrzucić z domu. To oburza Jonathana. George obiecuje siostrze znaleźć Sally.

Parker pokazuje swoje umiejętności walki. Niestety Frank dysponuje bronią. Zaczyna się szamotaninia. Słychać strzał. Agent zostaje zabity. Widzi to Harriet i zaczyna krzyczeć…

Sally czeka na samolot na lotnisku (to możemy zobaczyć kilku członków kabaretu Ciach). Spotyka ją Canelli. Sally jest wściekła. Przez niego straciła rodzinę. Dziennikarzyna wmawia Sally, że Owens nigdy jej mnie kochał. Proponuje wspólną przyszłość i zaznacza, że zawsze chciał dobrze. Ponadto ma interesujące nowe materiały. Sally kpi sobie z kariery Canellego. Dostaje za to w twarz. Na szczęście w porę przychodzi George. Wygania namolnego typka. Canelli obiecuje zemstę. George przytula siostrę i prosi by pamiętała, kto ją obronił. Oboje idą z lotniska i wracają do domu.

Do Jonathana przychodzi Billy. Ma pretensje do ojca, że wyrzucił Sally. Dostawali za nią 500 zł z gimny! Jonathan nie wiedzi wielkiego problemu. Skoro takie wyszły wyniki badań tak musi być. Billy się zastanawia, czy Jonathan jest jego ojcem. Owens upomina, że ma chore serce, a wszyscy tylko krzycza na niego. Billy uważa, że dom będzie uboższy. Owens żali się, że nikt mu nie wierzy i jeszcze George wmawia mu, ze Sally jest ich córką. Billyemu wydaje się z kolei dziwne, że wraz z Sally zniknął magnetofon i szklanka. Jonathan źle się czuje, że ją wyrzucił, bo kto teraz będzie zmywał?

Ken dziwi się, że Dorin nie zatrzymała Sally (Asia i Wojtek cały czas się śmieją). Mówi, że to też dla niego dramat. Sally była jego rodziną. Pokazuje Dorin kilka trików jak można się wyrwać z rąk oprawcy. Sądzi, że rodzina jest niczym bluszcz. Dorin uświadamia sobie, że Ken ledwo, co odnalazał ojca i też ma w sercu zadry. Odwiedza ją synek Mike, (wcześniej Simon) który nie chce wyjść i dac pogadać dorosłym :P. Ken bardzo chce, żeby Mike był jego synem.

Klarysa boi się, że George nie przyjdzie. On niespodziewanie pojawia się u niej z Sally. Klarysa nie jest zachwycona (ma na sobie maseczkę) poza tym jest zazdrosna. George stwierdza, że nic go nie łączy z Klaryską, bo zerwali i zapewnia, że Sally to jego siostra. Była dziewczyna nie wierzy mu. Dokucza Sally. George zapewnia Klarysę, że ją lubi.

(Tutaj Andrus po ciemku nie widział, że zabrali mu krzesło spod stołu i usiadł w sumie prawie na podłodze :P) Kontynuacja rozmowy Billyego i Jonathana. Syn mówi, że pięć lat temugdy jeszcze mieszkali w dzielnicy murzyńskiej (!) spowodował wypadek. Przez to ma nawet tiki nerwowe! Teraz czeka na komisarza. Mcquaid pojawia się w tym momencie w domu, aby aresztować Billyego. Owens zgłasza, że zginęła mu córka. Zaczyna mówić o bluszczu jak Ken. Komisarz ma dowody w postaci faksów (w postaci kilku kopii dla całej rodziny) z Londynu obciążające syna Owensa. Uciekł on z miejsca wypadku i jeszcze był pijany. Jest oskarżony także o inne afery m.in. jak Billy postrzelił komisarza na moście. Komisarz oświadcza, że ich nienawidzi. Zdaniem Jonathana Owensów trzeba lepiej poznać. Mcquiad zabiera Billego, który wymienia m.in. co będzie mu potrzebne w więzieniu w stylu szczotki, pasty… Nagle Jonathan traci przytomność…

Harriet widząc nieżywego Parkera wrzeszczy. Jest w szoku po śmierci przyjaciela. Delaey tłumaczy, że zabija każdego, kto powie mu Fuck u. Ferguson musi zadzwonić po policję. Frank chce go zawinąć w dywan i pozbyć się ciała. Dla ukochanej to jak zdrada uczucia, które łączy ją z mordercą. Delaey wyamaga od niej, żeby była niczym ciepłe kluchy, a nie twarda i stanowcza. Ona oblewa go wódką! Frank przypomina sobie, że mają razem dziecko. Ona wyznaje mu miłość i nienawiść zarazem, więc nie zawiadomi nikogo o śmierci Parkera.

CYTATY:
-Przepraszam, bo ja nic nie słyszę. (Jonathan zbliża się do odbiornika)
-Czy urządzenie głośnomówiące dobrze działa? (Kobieta z radia głos Aśka swoją drogą)

Mieszkasz tu nie od dziś. Płacę za twoje sprawy, centralne się okazuje, że inwestuję w nie swoje dziecko. (Jonathan do Sally)

Okazuje się, że może ona twoją siostrą jest, ale nie jest moją córką. (Jonathan o Sally do Dorin)

Jest podobieńśtwo między nami. Jest takie coś jedno wielkie okrągłe…(Dorin do ojca o podobieństwie między Owensami)

-Dlaczego ona tak wybiegła? (George)
-Zadzwoniła jakaś kobieta, powiedziała, że Canelli zrobił badania tak! (Dorin)
-Dlaczego ona zadzwoniła? (George)

Wiedziałem, wiedziałem, że taki jest.,.. Hej tato! (George do ojca o Franku)

Choć wyrzućmy ojca no ciekawe…(George do Dorin)

-Jak wyrzucić ojca? Z mojego domu? (Jonathan)
-Tato to jest przenośnia mówiliśmy o tym! Sally jest naszą córką. Powtórz! (George)
-Jak naszą? (Jonathan)

-Sally spójrz namnie. Razem może być nam fantastycznie. (Canelli)
-Widzę cię niestety. Wyglądasz jak choinka. (Sally)

-Co on chciał ci zrobić? (George o Canellim i momencie jak zbliżył rękę do twarzy Sally)
-Nie wiem. (Sally)
-Powiem ci chciał cię uderzyć…(George)

Sally co ty w ogóle, dlaczego, nie….(George do Sally o jej wyjeździe)

Dostawaliśmy za nią z gimny 500 zł miesięcznie! Teraz znowu będziesz musiał brać chałturki w radiu!!! (Billy o Sally do ojca, przypominam, że Andrus od lat pracuje w Trójce)

-Stary naprawdę… (Billy)
-Tylko nie stary! (Jonathan, Artur tu miał może ze 25 lat??? )

-Ja ją wyrzuciłem w każdym razie. (Jonathan o Sally)
-Obawiam się, że to był błąd. Razem z Sally zniknął magnetofon kasetowy. Szklanka były tutaj. (Billy)
-To był po pierwsze intercom do rozmów,a po drugie szklanka jest w myciu akurat. (Jonathan)
-No właśnie chociażby to. Kto nam teraz będzie myć szklanki? (Billy)
-Uu przechodzimy do coraz bardziej racjonalnych argumentów.(Jonathan)

-Nie śmiej się proszę. (Ken)
-Wystarczy, że nie będę na ciebie patrzeć. (Dorin)
-Ach ta nasza miłość. (Ken)

Rodzina musi być jak bluszcz. W bluszczu musi być uczucie! (Ken do Dorin, rada jak Warrena normalnie!)

Niedługo pójdzie do szkoły, a może już chodzi? (Dorin o chłopcu, który gra jej synka)

-Sally. Piękne imię na S. (Klarysa)
-S jak sandwicz na przykład. (George)

-George ty mnie nie okłamuj. (Klarysa)
-Dobra tam. Jak zwykle. Wiesz co lubię cię. (Georgem sądzę, że było to tak prywanie :P)


Wiesz dwa piwka… w zaadzie więcej smrodu w gębie niż rozkoszy. (Billy do Jonathana)

Samochód nie koń w miejscu nie staje! (Billy do Jonathana)

Nie pukałem, bo wchodziłem przez balkon! (Mcquaid do Jonathana)

-Tu jest faks z Londynu proszę bardzo. To są dowody obciążające pańskiego syna. Na piśmie. Widzi pan? (Mcquaid)
-Nie ale to jest po angielsku napisane…(Jonathan, Andrus to dupa z języków,a  poza tym komizm, że Jonathan to Amerykanin :P)

-Ładne mieszkanie. (Mcwuaid)
-To Beksiński! (Jonathan)
-Nowa fryzura? (Billy)
-Tamtego kolegi. (Mcuiad)

-On mnie kiedyś jeszcze postrzelił w brzuch. (Mcquaid o Billym)
-Niech pan pokaże. (Jonathan)
-To na moście daleko by iść. Straciłem żonę to jedyna pozytywna rzecz. (Mcquaid)
-Tak jak my córki u nas to rodzinne! (Jonathan)

-Szczoteczka, pasta… (Billy o tym, co mu będzie potrzebne w więzieniu)
-Kubek ciepła woda! (Mcquaid)

-Drinka teraz? Oszalałeś? Dobrze zrób. (Harriet)
-Co pijesz? (Frank)
-Drinka! (Harriet)

Zawinie się go w dywan i wywiezie. Mam taki mały dywan. (Frank do Harriet o Parkerze)

Może kiedyś mnie tak pykniesz? (Harriet do Franka o jego morderstwach)

Brak komentarzy: