ODCINEK 50
Ten odcinek jest wyjątkowy, bo jubileuszowy. Okrągła
50-tka. Sam Kamol jak zresztą cała ekipa są bardzo dumni, dlatego na koniec
wszyscy łącznie z publiką wypijają szampana :D
Na początku zepsuł się odtwarzacz, więc Kamol
improwizuje reklamę Milky-way xD Asi tym razem nie widzimy, tylko słyszymy jako
Dorin ( była wtedy w ciąży lub prawdopodobnie na urlopie macierzyńskim)
Harriet i Dealey piją alkohol. Harriet jest
zestresowana. Nie chce być w związku z mordercą Parkera. On jest zdziwiony, że
ukochana wie o całej sprawie. Ferguson twierdzi, że sam zamordowany jej to
powiedział :P. Frank nalega, aby Harriet się wyluzowała. Ona nawet nie che
zdejmować ubrania. Martwi się o płaczące dziecko. Mówi, że dla Franka porzuciła
sztuki walki. Błaga o ratowanie ich relacji. Dealey ma nadzieję, że zabił
agenta. Jego zdaniem Harriet stała się miękka przez te lata. Narzeczona
odpowiada mu, że wszystko się zmienia. Siada Frankowi na kolanach. Jak zwykle
nie wie, czy dalej będą razem. Dealey wpada w szał i przypadkiem uderzając w
stół wylewa wodę ze szklanki. Zaczynają się z Harriet lać. Scena kończy się,
gdy Marylka oznajmia, że to nie jej kurtka!
Pijany Billy z mostu
opluwa przechodniów. Oświadcza, że nigdy ojciec go nie zobaczy, chce skoczyć. W
ostaniej chwili ratuje go brat. Billy jest zły na ojca, że bardziej kocha
Geroge’a. On jest z kolei zaskoczony. Mimo wszystko Jonathan stara się jak
może. Po chwili Billy wyznaje, że do Georgia też ma pretensje. Wspominają, jak
to kiedyś byli już na balkonie i obserowali. Sytuacja była podobna, tylko, że
wtedy to George miał takie pretensje, jak teraz Billy ma do niego. George
przeprasza. Razem dochodzą do wnoisku, że winien jest tata, który ciągle i
przesuwał i odsuwał od siebie. George błaga brata, żeby nie skakał. Billy
pełnym zdaniem składanie takie oświadczenie, jak w harcerstwie. Cieszy się, że
znów wierzy w siebie.
Jonathan ogląda
wietnamskie filmy. Wkurza to George’a, że ojciec ciągle żyje tym, co było. Opowiada
o sytuacji z Billym. Owens jest przygnębiony. George chce, żeby ojciec
zgadywał, czemu Billy odszedł z domu. Jonathan wie, że zapewne chodzi o
interesy syna z Frankiem. George przedstawia mu pewien model, w którym
Jonatthan to ten dobry o ile Billy robi wszystko, co mu każe tata, zaś podowem
wszystkich krzywd jest Dealey. Jonathan przyznaje mu rację, ale nie wygląda na
przejętego. George prosi o wybaczenie dla Billyego. Dumny ojciec chce jednak
przeprosin starszego syna. Okazuje się, że Dorin też opuściła dom. George
przekonuje tatę, że nikt nie odchodzi od tak. Wspominają wspólne święta jeszcze
z matką, jak żyła. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Jonathan zaczyna rozumieć, że
całe zło to Frank. Leci pomóc Billyemu (na koniec znów psuje się dziek i
melodyjkę „odtwarza” reżyser:P)
Ken całuje zdjęcie
Dorin. Zastanawia się, czemu odjechała. Nagle ona dzwoni. Prosi by wyłączył
radio (a to publika się śmieje :P). Uważa, że wszystko nie ma sensu. Mówi, że
jest daleko. Wyznaje ukochanemu uczucie. Ken cieszy się i oświadcza, że jest
zły, że wyjechala. Dorin uspokaja, że wróci za miesiąc, kiedy ojciec
zaakceptuje jej synka. Ken obiecuje się szybko znowu skontaktować z narzeczoną.
Dorin opisuje mu pewien obraz. Trzy sosny 2 małe i napis Nie jest ważne, co nas
dzieli, a co nas łączy. Obiecuje, że przy następnej rozmowie opisze drugi.
Harriet znajduje
zdjęcie młodego Franka. Parę odwiedza Jonathan. Ma pretensje, że jego rodzina
się rozsypuje. Przypomina mu przyjaźń, a potem nienawiść z Wietnamu. Wzajemnie
się oskarżają, że jeden drugiemu miesza się w interesy. Jonathan zauważa, że
Harriet teraz pracuje z Delaeyem, Dorin być może została kiedyś porwana przez
Delaeya. Frank zastanawia się, czemu Jonathan nie zapłacił okupu. Ten z kolei
sądzi, że bezsensu, że Dorin wróciła skoro znów jej nie ma. Dodaje, że zapewne
maczął palce w sprawie Sally. Wachlarzyk raz jest córką Owensa, a raz nie. Frank
przestaje rozumieć sytuację. Jonathan mówi, że Frank ma od zaraz dać spokój
jego rodzinie.
George dziwi się,
że ojciec siedzi w kuchni. Pyta o Franka. Zastanawiają się, co robić. Sally
wraca! Przeprasza za wszystko. Jonathan nie bardzo chce przyjąć ją z powrotem.
Sally pragnie zostać kuchtą. George jej nie pozwala. Sally namawia Owensa
gorąco, podobnie jak jej „brat’ Jonathan nie wie, jak postąpić. Czuje się oszukany.
George pokazuje Franka znowu w negatywnym świetle i insynuuje ojcu, że musi go
załatwić do końca (piękna aluzja do stada wron). Cała trójka trzyma się lewą
ręką za serce i mówię Kocham cię Sally, a potem że przeciw stawią się Frankowi.
Sally uświadamia Jonathanowi, że ją kocha. Wszyscy się cieszą. Sally z radości
robi pulpeciki!
CYTATY:
-Kochamy się prawda? Ale nie możemy budować swojego
życia po tym, jak zabiłeś tego Markera.(Harriet)
-A skąd wiesz, że zabiłem? Byłaś przy tym? (Frank)
-Słyszałam. Mówił mi o tym. (Harriet)
(…)
-Ale cię wzięło, jeszcze nic nie wypiłaś. Harriet zdejm
kurtkę! (Frank)
-Dealey jak zdejmę
kurtkę i buty to znowu się na mnie rzucisz jak ostanio! (Harriet)
-Jak zdejmiesz buty
to nie! (Frank)
Harriet czasem
kogoś zabiję, czasem nie to jest normalne! (Frank)
Wiesz, że bardzo
ciękocham, dlatego rzuciłam walki wschodu i zachodu. (Harriet do Franka)
Kiedyś byłam
twarda, ale przy tobie zmiękłam. A ty byłeś wyższy! (Harriet do Franka)
W domu jesteś zdejm
je, bo parkiety porysujesz! (Frank do Harriet o jej butach)
-Grecyy filozofowie
mawiali, że wszystko płynie. Nie wchodzisz dwa razy do tej samej rzeki! (Geore)
-Wiem, dlatego się
nie topię, nie? (Billy)
-Powiedz, co wtedy
czułeś. Byłeś zły? (Billy)
-Nie. (George)
-Wściekły? (Billy)
-Nie, Billy nie idź
w tą stronę! (George)
-Wiesz, jak to jest
być tym odsuniętym dzieckiem, a nagle ktoś cię przysuwa. (Gerorge o ojcu)
-Wiesz nie
powinieneś winić siebie, powinniśmy winić ojca. To on nas przysuwął i odsuwał.
Kiedy chciał. (Billy)
-Tak Billy dokładnie
pięknie powiedziane. Ale po każdym odsunięciu, przychodzi przysunięcie!
(George)
Tato! Ty i te twoje
filmy o Wietnamie! (George do Jonathana, który ogląda TV)
-Billy chciał sobie coś zrobić! (George)
-Chciał sobie zrobić dobrze! (Jonathan)
No dobra George no, co tam? Przytyłeś! (Jonathan)
-Billy już chciał skakać. Już nawet nogę miał za
barierką. (George)
-Może jogging uprawiał? (Jonathan)
-Wszystko przez
tego Delaeya, wszystko przez niego. Pomyśl, Dorin, Sally, Harriet przecież ona
u mnie pracowała, później u niego kochanka wielka! (Jonathan)
-Delaey strasznie
mąci wodę, trzeba ukłuć jego naiwne macki zła! (George)
-Dorin? (Ken
odbiera słuchawkę)
-Tak. (Dorin)
-Czekaj ucałuję
słuchawkę. (Ken)
-To wszystko nie ma
sensu. (Dorin)
-Co? (Ken)
-Takie całowanie
telefonu! (Dorin)
-Ken opiszę ci
obraz, który wisi przede mną. Są trzy sosny, Dwie duże pomiędzy nimi jedna
mała, a nad nimi napis: Nieważne, co nas dzieli, a co nas łączy. Przy następnej
rozmowie opiszę ci drugi! (Dorin do Kena)
-Zauważ, co
zrobiłeś… Nie mam żony, bo nie żyje nie? (Jonathan do Franka)
-No i straciłeś dziecko. (Frank o porwaniu Dorin)
-Nie straciłem, bo wróciło! (Jonathan)
-Ale po ilu latach? 20? (Frank)
-Po 14 i nie wiem, po jaką cholerę! Posiedziało trochę
w domu i znowu wywaliło się stąd! (Jonathan)
-Taki masz dom, że się dzieci wywalają! (Frank)
-To wszystko twoja
wina. Tam coś kombinowałeś z Sally. Niby się okazuje, że to jest moja córka,
nagle się okazuje, że to nie jest moja. Wachlarzyk! Jest moją córką, nie jest
moją córką. Co ty sobie jaja robisz?(Jonathan)
-Człowieku, jaki
wachlarzyk? (Frank)
-Jakie jaja?
(Harriet)
-Na wietrze!
(Frank)
-Jaja na wietrze!
(Harriet)
-Tato, dlaczego
siedzisz w kuchni? Zmiażdżyłeś tego kurdupla? (George)
-On jest taki mały,
że już nie da się go zmniejszyć. (Jonathan)
Jeśli w swoim sercu
powiesz moja córko to z serca przejdzie do ust i przejdzie to i stanie się to
faktem! (Geroge do ojca o Sally)
-Dealey bierze, wysysa i wyrzuca. Zobacz przetrzebił
twoją rodzinę, jak stado wron, które grzebią Central Park! Trzymajmy się kupą,
jak te wrony! (George)
-Kraczmy jak one! (Jonathan)
Dealey to okrutna
morska świnka! (Sally do ojca)
I znowu jesteśmy
szczęśliwi, ona zaraz coś usmaży! (Geroge do Jonathana o Sally)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz