poniedziałek, 12 maja 2014

Odcinek 28 (archiwalny) Ten, w którym Jonathan wybudza się ze śpiączki


ODCINEK 28



Na początku odcinka Kamol mówi, że bardzo chciałby dotrzeć do 150. Jak widać nawet przekroczył tę liczbę i to jak :)



Jonathan wybudza się ze śpiączki. Doktor mówi mu o wypadku samolotu, którym leciał, także o biznesie i rodzinie. Jonathan musi się oszczędzać, ale postanawia zadzwonić do Rezydencji Owensów. Okazuje się, że nie pamięta Sally, ale zapewnia, że ją kocha. „Zaprasza” wszystkich do szpitala.

Harriet i Frank są razem na wakacjach. Dealey wyjawia, że nikogo wcześniej nie zabrał w tak romantyczne miejsce. Pyta Harriet o jej życie i dowiaduje się, że rodzicie zginęli w wypadku, a ona musiała zajmować się domem. Frank zastanawia się, co słychać u Owensa. Wspomina zabawy w piaskownicy i Wietnam. Zmyśla, że to Jonathan sprzedawał broń Wietnamczykom. Dostaje wiadomość, że Owens się obudził. Harriet zjada batonik, którego kupił jej Frank. To oznaka miłości. Dealey wyznaje jej, że już nie jest złym człowiekiem. Dzięki ukochanej.

Humphrey Smetana odwiedza Jonathana. Owensa interesuje tylko, co dzieje się z firmą. Wszystko idzie po jego myśli, zwłaszcza biznes w Hong- Kongu. Doradca wyznaje, że wzrost znaczenia firmy zawdzięcza tylko Georgeowi, który w tym momencie pojawia się w sali Jonathana. Wrócił z RPA i wręcza ojcu lalkę- murzynka. Owens twierdzi, że jego syn nadal jest alkoholikiem i narkomanem. On przysięga, że się zmienił.

W telewizji dwaj mężczyźni ćwiczą karate (jaką tam sztukę walki). Sally jest niezadowolona, że Billy ogląda durne filmy. On chce, żeby sprzątała w domu. Siostra mówi, że Jonathan żyje. Nalega, aby go odwiedzić. Billy nie jest tym zachwycony. Nie chce iść. Twierdzi, że nie ma to znaczenia, że Jonathan jest jego ojcem. Nakazuje Sally i Georgeowi jechać autobusem. Wychodzi na jaw jak bardzo Sally nienawidzi brata. Billy nie wie, co to miłość.

Szpital. Mcquaid otrzymuje od żony same smakołyki. Doktor Dexter zapewnia go, że wyzdrowieje. Niewiele wiadomo o strzelaninie. Inspektor musi zostać jeszcze w szpitalu. Lekarz zabiera cukierki, zostawia tylko kwiatki.

N’Jono czeka na samolot. Żegna go Dorin. Wspomina ich wspólne chwile razem. Niestey, N’Jono słyszy kuzyna i musi wracać do Afryki. Dorin wyznaje mu miłość i wręcza prezent- dzwoneczek. On jej daje korale. Prosi ukochaną, żeby pojechała z nim. Dorin nie lubi rodziny N’Jono. On obiecuje wysyłać liściki, po czym odlatuje.

Dorin idzie do ojca. Opowiada o ukochanym. Dr Dexter wręcza Jonathanowi kwiaty od sąsiadki z drugiego piętra. Owens nie poznaje córki. Wydaje mu się, że Dorin zmarła w wieku 4 lat. Do sali przychodzi Harriet i Frank. Dorin przypomina tacie, że kiedyś pracowała u Dealey’a. Po tym Owens poznaje już córkę.

CYTATY:
-Miał pan poważny wypadek. (Doktor Dexter)
-Samochodowy? (Jonathan)
-Niestety nie. (Doktor)

Jest dobrze, ale nie za dobrze. (Doktor do Jonathana)

-Jak długo ja tu leżę? (Jonathan)
-Jakieś trzy miesiące. (Doktor)
-O ja cię dziękuję…(Jonathan)

-Muszę zadzwonić. Jaki ja mam numer telefonu? (Jonathan)
-Zaraz sprawdzę. 555 666. (Doktor)

Może byście tak do mnie przyszli? Ja tak po obiedzie przyjmuję. (Jonathan do Sally)

-Masz mamę? (Frank)
-Miałam 15 lat, moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Musiałam nauczyć się gotować, opiekować rodzeństwem. Od tej pory byłam samodzielna. Zapisałam się na kurs karate. (Harriet)
-Ale mamy nie masz? (Frank)

-Opowiedz o sobie coś. Czy twój ojciec też był taki przystojny? (Harriet)
-Nie. (Frank)

A jak tam w Kong- Hongu, Hong- Kongu? (Jonathan do Smetany)

-Powiedz ile wypiłeś? (Jonathan)
-Przecież nie z wódką, a z Murzynkiem przyszedłem. (George o lalce)

Kokaina też jest dla ludzi. Przecież Indianie to żują. (George do ojca)

-Ojciec prosił, żebyśmy do niego przyszli. (Sally)
-Ja nie chodzę, ja jeżdżę. (Billy)
-Ojciec prosił, żebyśmy się razem zjawili w szpitalu. (Sall)
-Ja nie jestem duchem, żeby się zjawiać. (Billy)


On nie jest moim ojcem. On mnie tylko począł. (Billy do Sally o ojcu)

-Mamy pytanie Billy. (Sally)
-Co to teleturniej? (Billy)

Dlaczego on w ciuchach leży? (Żona Mcquaida do Doktora o mężu)

Kwiatki mogą zostać. Dobrze wyglądają przy pacjencie w takim stanie. (Dr Dexter do żony Mcquaida)

N’Jono może byś został? Próbowałeś myśleć? (Dorin do N’Jono czekającego na samolot)

Codziennie będę całować korale od ciebie. Mam nadzieję, że poczujesz to w łuku. (Dorin do N’Jono)

-Będę pisać listy. (N’Jono)
-Przecież ty pisać nie potrafisz. (Dorin)
-Serce narysuję! (N’Jono)

Boże, ojcze masz zaćmę! (Dorin do ojca, a tak naprawdę chodzi jej o amnezję)



Brak komentarzy: