niedziela, 18 maja 2014

Streszczenia odcinków PAKA 2014 Ten z bukszpanem


Odcinek rozpoczynamy od momentu zakończenia serialu w TV4, czyli tuż po stratowaniu gości na weselu Dorin i Kena. Występuje optymalna obsada, nie ma Andrusa, Górala i Marysi Czubaszek oraz Marka Grabie. Z kolei Janusz Rewers będzie próbował wypić 0,5 litra wódki! Hitem odcinka jest zdecydowanie wykorzystanie bukszpanu. W roli guest star- Karol Wolski, który później wyznał, że udział w Spadkobiercach był jego marzeniem!
 
P.S. Kolejne streszczenie odcinków archiwalnych za tydzień na blogu



Dorin, Harriet, Harry, Warren i Ken budzą się po weselu. Wszyscy są ledwo przytomni. Billy wyszedł na chwilę po tatara i jest zdziwiony całą sytuacją. Harriet tłumaczy mu, że przecież po weseleu przebiegło 1500 koni. Nagle Dorin zaczyna krzyczeć. Ken jest ranny ( i ta krew z wstążki). Harry dmucha w krew, aby ją zatamować. Harriet szuka reszty rodziny. Frank triumfuje twierdząc, że nic mu nie dolega. Billy zauważa, że nie ma ojca. Panuje wielki chaos. Dorin zaś modli się nad ciałem męża. Frank próbuje go ratować, wyjmując rzeczy z torebki Dorin (najlepsze jak znajdzie tam pastę Colgate do zębów). Cała rodzina Owensów przenosi rannego na kanapę i na kolana Dorin, jednocześnie rozrywając mu koszulę. Billy wypytuje, jak doszło do wypadku szwagra. Dowiaduje się sporo ciekawych informacji. Dorin uświadamia zebranym fuzję między nią, a Kenem. Nie opuści go do śmierci, ale musi być 1500 koni na śubie. Warrena te słowa oburzają. Harriet przypomina, że trzeba ratować Kena. Harry zaś wlewa Kenowi wódkę do ucha. Ponieważ nikt nie zna się na medycynie, Dorin pozostaje przy modlitwie. Dochodzi do ostrej wymiany zdań. Harry uważa, że czas na wypowiedź Franka. On stwierdza, że konie wprowadziły niepotrzebny chaos na weselu. Dorin uważa, że poza rozpaczą nic już nie pozostało. Warren nakazuje jej się nie poddawać. W tym czasie Harriet ratuje Kena. Dorin decyduje poczekać na dżingiel. Ken budzi się i zastanawia, kto go głaszcze po głowie…

(tutaj piękny moment scena 2 Ken ma być nieprzytomny, a cały czas się śmieje i dlatego początek zostaje powtórzony hehe) Dorin płacze nad ciałem męża. Przychodzi Warren. Śmieje się z jej sposobu wyrażania uczuć (a’la Aśka bardzo wyraziście) Namawia ją, aby ocuciła Kena. Dorin nachyla się w kierunku Kena, po czym uderza w pierś. Johnson jest zachwycony i nakazuje przyjaciółce mówić do ukochanego. Dorin opowiada mężowi, że cieszy się, że zostali małżeństwem i, że nie skończył jak Maggie. Ponadto o tym jak czuła jego język, gdy ją całował. Po wspomnieniu o swoim języku Warren traci cierpliwość. Sądzi, że Dorin wcale nie zależy na Kenie. Wtedy ona zaczyna krzyczeć na Heighly’ego, że nie ma zamiaru słuchać rad Warrena i uderza krwią. Johnson zaczyna wmawiać Kenowi, że w innym wypadku pocałuje Dorin. Nagle Ken się budzi. Mówi o swoim śnie. Dorin słuchając go, opatula jego ciało marynarką. Ken opowiada o łące, na której był z Dorin i został kopnięty przez stado koni. Wyznaje miłość żonie.

Harriet jest załamana faktem, że „straciła” Jonathana. Sądzi, że rodzina Owensów jest nienormalna. Ponadto jest niezadowolona, że Billy przebywa w jej pokoju i Owensa. On zaś stwierdza, że w sofie znajduje się sejf i specjalne guziki, które odpowiednio wykorzysta- połowa pójdzie na przyjemności, a reszta na poszukiwanie członków rodziny. Zauważa liczbę 30 na piersi Harriet. Myśli, że tyle lat pracuje ona w branży. Szuka kodu dostępu do sejfu. Niestety macocha nie ma zamiaru nic mówić, chociaż Billy wypytuje ją bardzo podstępnie. Umawiają się, że po złamaniu hasła podzielą się po połowie. Data urodzin Harriet i to, co Jonathan najbardziej lubi nie jest kodem. Harriet mówi, że jednak nie zgadza się na takie kombinowanie, bo jest już innym człowiekiem. Wychodzi na jaw, że Jonathan mówi pieszczotlwie na ukochaną maleństwo i dupa! (tu Marylka zapomniała, ze miała poprosić Warrena :P, który sam w chodzi i mówi Co się stało!) Ku jej zdziwieniu Warren uważa, że pieniądze z sejfu mogą pomoć. Billy namawia przyjaciela na współudział. Billy oświadcza, że nadal będzie szukał kodu i uświadamia Harriet, że być może Jonathana już nigdy nie zobaczy. Wraz z Warrenem kopią w sofę. Sezam otwiera się! Harriet zdradza kod, który jest nieprawidłowy. Panowie wyciągają od Harriet ostatnie słowa Owensa. Warren postanawia ich rozdzielić. On poszuka informacji w krzakach, Harriet na plaży, a Billy dalej ma szukać kodu.

Dorin jest rozczarowana zaistniałą sytuacją z weselem. Warren uważa, że jest niestabilna emocjonalnie, a Frank zaś ma pretensje, że wszyscy go oskarżają. Okazuje się, że jako jedyny wyszedł ze ślubu cały i zdrowy. Dorin i Johnson podejrzewają, że to ich wróg załatwił nie 1500, a 5000 koni, które stratowały wielu członków rodziny Owensów. Dowodem ma być odbita liczba kopytek (wchodzi Harry, wypija siostrze „kompocik” i wychodzi :D). Ponadto, gdy konie tratowały on cały czas stał „obok” całej sytuacji. Komentarz Warrena powala na kolana. Ken i Harriet zgodnie sądzą, że Delaey zawsze chciał zguby Owensów. Dorin namawia męża na atak. Frank udaje konia, aby go wystraszyć. Cała rodzina zaczyna go szturchać. Dorin oskarża wroga o zjedzenie sałatki jarzynowej i zaczyna się afera. Dodatkowo w czasie wesela Dealey pił wódkę i zachowywał się jak koń, co daje do myślenia. Harry wpada na pomysł testu na owies! Szczęśliwy Frank na polecenie Kena wypija 0,5 litra czystej wódki!!!

Ken jest zdziwiony osiągnięciem Dealey’a. Nagle niespodziwanie w domu zjawia się Inspektor Rid. Człowiek dosyć podejrzliwy; szuka pozostałych członków rodziny (Wchodzi Harry i wręcza Dorin ciasto, najpierw wszyscy myślą, że to schabowy XD tak naprawdę był to ponoć prezent od fanów dla obsady). Owensowie nie znaleźli nikogo w saunie. Ken informuje policjanta, że zaginął też jego ojciec, a Billy mówi o Georgeu. Dorin krzyczy na Inspektora, który nie zadaje precyzyjnie pytań. Wszyscy ustawiają się tak, jak na weselu i udają, że jedzą żurki, bigosy i bukszpany. Dochodzą do wniosku, że albo ktoś celowo wystarszył konie, albo widok bukszpanu tak je rozjuszył. Dowiadujemy się jeszcze, że Billy’ego interesowały raczej „napoje”, a Ken zanim poczuł wilczy apetyt coś palił- bukszpan wraz z Billym i był nawet jego hodowcą. Warren i Inspektor chcą sprawdzić moc rośliny. Dorin zjada kilka listków, co jednak nie zachęca koni. Ken jest zdruzgotany metodami działań policji. Oni niestety nie mają środków na dalsze poszukiwania.

(Fajny moment na początku, jak Marylka chce zrobić monolog i prosi by Asia wyszła) Harriet rozpacza, że Jonathan zniknął. Tęskni za jego ciałem i wącha but, który po nim pozostał. Widzi to Dorin i kpi sobie z przyszłej macochy, bawiąc się torebką foliową. Postanawia wziąć od Harriet but ojca. Ferguson się na to nie godzi. Dorin poddaje się. Ma pretensje, że Owens wszystko oddał ukochanej, a ona sama, jego córka, nie będzie miała, za co żyć. Okazuje się, że Dorin chce dzięki butom ojca, go znaleźć. Prowadzi z Harriet dyskusję, czy po śmierci się puchnie, czy chudnie. Była agentka FBI opowiada Dorin, jak w dzieciństwie Jonathan o nią dbał. Dorin odgryza się twierdząc, że Owens nigdy się z Harriet nie ożenił i tego nie zrobi. Ferguson uważa, że to, dlatego bo ślub Dorin był najważniejszy. Wyjawia ilu rzeczy Dorin zazdrości- urody, figury, piękna…

Cała rodzina się zastanawia dalej, jak znaleźć rzekomo stratowanych. Billy proponuje akcję jak w Kopciuszku. Inspektor typuje na sprawcę tajemniczych zniknięć- Kena! Dorin i Harriet próbują bronić Czecha. Nagle do tych strasznych czynów przyznaje się Harry! Ktoś pomylił bukszpan ze szczawiem, stąd dziwne zachowanie koni. Inspektor ma aresztować Harry’ego. On temu się dobrowolnie poddaje. Billy jednak tłumaczy, że to nie brat Harriet stoi za spowodowanie tratowania gości.Ken chce iść do więzienia za przyjaciela. Harry pada na kolana przed policjantem. Billy zauważa, że do paki musi iść tylko naprawdę winny człowiek. Harry mówi, że to on sprowokował konie, choć reszta nie uważa jego czynu za karalny. Konie z natury są dzikie. Policjant zaczyna stosować tortury trzymając Fergusona za sutek XD. Harry ostatecznie stwierdza, że wszyscy martwią się o siebie, ale kto złapie konie?


CYTATY:
-Włączasz, czy jeszcze nie włączasz? (Wojtek Tremiszewski do Kamola :P)
-Jeszcze nie odpaliło się! (Kamol)

Wyszedłem na chwilę po tatara i co tu się dzieje? (Billy do wszystkich)

Mówili, że będą ciepłe flaki, ale…(Harry dmucha w krew Kena ze wstążki)

-A kogo nie ma? Powiedzcie, kogo nie ma? (Billy)
-Ten starszy pan w okularach! (Harry)
-Ojciec?! (Billy)
-Ojciec, Bóg wie gdzie, martenowski stawiał piec! (Harry, kiedyś tę piosenkę śpiewał McPherson w scenie, gdy układał z Dorin piosnkę na wesele)

-Coś mu wyskoczyło! (Harry o Kenie)
-To odcisk kopyta! Racicy! (Warren)

Wyślizgnij się jak sielawa! (Warren do Dorin, która chce się uwolnić od rannego ciała męża)

 -Zrobiłam pauzę taktyczną, dlaczego włazisz? (Dorin)
-I’m sory! (Harriet)

-Nagle usłyszałam tętent 1500 koni. Taka była obietnica i taka była fuzja! (Dorin)
-Fuzja? Pociągnij to. Tam może się kryć rozwiązanie. Co z tą fuzją? (Warren)
-Nie wiem rzuciłam ot tak, ty się nagle przyczepiłeś fuzji. (Dorin)
-To może być istotne. Mów! (Warren, Asia podbiega do niego)
-Może istotne! (Dorin)

-Dlaczego mówicie wciąż naraz? Co ty powiedziałeś, powtórz! (Dorin)
-Nie czas na modlitwy. (Warren)
-A ty, co powiedziałaś? (Harriet)
-Ja powiedziałam, że jest nas dużo i każdy chce pomóc i coś powiedzieć, to jest emocjonalna scena i sytuacja…(Harriet)
-I oboje mamy rację! (Warren)
-Co? (Dorin)
-Oboje mamy rację! (Warren)
-Ten mały niech mówi! (Harry)
-Uważam, że konie wprowadziły chaos. (Frank)
-Ale przypieprzył! (Warren)

Ken nie żyje, ale się wyliże! (Harry do rodziny)

Nie teraz czas, czy stwierdzać, czy żyje teraz czas na rozpacz! (Dorin o Kenie do rodziny)

-Ta sytuacja powinna dobiec końca. (Dorin)
-Zadzwońmy po policję. (Harriet)
-Nie poczekajmy na dżingle! (Dorin)

-Nie wiem, co się zdarzyło. Nie wiem, dlaczego wcześniej nie wpadłam na to, żeby go ocucić. Nie wiem, co się wydarzyło chyba miałam szok! Ohhahahaahhhh! (Dorin w stylu Aśki)
-Jezu, jaka ty jesteś naturalna w tym! (Warren, beka za kulisami)

Faza krowy i cielaka. Tak się cuci na polu! (Warren do Dorin, która nachyla się nad Kenem)

To nie on się rusza tylko dywan, kiedy pierdykłaś nim. (Waren do Dorin o Kenie)

-Ten pocałunek, który złożyłeś mi. Mój Boże, przecież ja czułam język. Przecież to się nie zdarza. To się nie zdarza normalnym ludziom. (Dorin do Kena)
-Opowiedz mu, jaki ty masz język. Może go to wybudzi. Opowiedz, ale pokaż mu  po prostu. (Warren)
-Ne wolę nie. Może opowiem. Mój jest mniejszy od twojego. Zauważyłam to. Zdrowy, świeżutki i wilgotny. (Dorin)

Jasna dupa! (Warren do Dorin)

 Nie będę słuchała jak mi Warrer… Warren dosrywa! (Dorin do Kena o Warrenie)

Podnieś się! Przecież nerki trzeba opatrzeć. (Dorin do Kena kładzie mu marynarkę)

-Dorin nie przyszło na myśl, żeby zadzownić po lekarza. Banda jakiś znachorów. (Harriet)
-Reżyser nic nie mówił to nie dzwoniłem! (Billy)

-Tu są guziki. (Billy o sofie i sejfie w niej zawartym)
-Gdzie ty tuwidzsz guziki? (Harriet)
-To są niewidzialne guziki najnowszej generacji. (Billy)

-Dlaczego masz na cycku napisne 30? (Billy)
-Bo mam tyle lat? (HarrieT)
-Chyba w branży!!! (Billy)

-Twoja data urodzenia. (Billy)
-Odejmij sobie 30 lat. (Harriet)
-Od kiedy? (Billy)

-Jaki jest kod? Jak pieszczotliwe mówi na twoją…. To! (Billy)
-Którą? (Harriet)
-A ile masz? (Billy)
-Trzy! (Harriet)

-Ja się zmieniłam. (Harriet)
-W co? (Billy)
-W anioła! Tylko patrzeć, jak mi skrzydła wyrosną. (Harriet)
Billy patrzy na pupę.
-Tam mi nie wyrosną! (Harriet)

-Ty jesteś ze mną czy z nim? (Harriet o Billym)
-Ja jestem z wami! (Warren)
Szarp szparę Warren! (Billy do Warrena o sejfie)

-Ale jak, żeby tak, ale jakże… To się po prostu w głowie nie mieści. Ja sobie spokojnie żyję i nagle się orientuje, że takie tu sytuacje? Że ja nawet mam nie wiedzieć, co to jest? (Dorin)
-Znowu maszuśtawkę emocjonalną. (Warren)

-Po pierwsze jak ty policzyłaś, że to jest 5000? (Frank o koniach na weselu)
-Liczyłam odbite kopytka! Liczyliśmy i się doliczyliśmy, bo potrafimy liczyć.(Dorin)
-Ile to kopytek 5000 koni? (Frank)
-20 tys. kopytek. (Ken)
-Oczywiście, co najmniej jeden koń był kaleką, bo nie da się 20 tys. na 4 kopyta podzielić nie? (Warren)

-Był taki moment, kiedy nas tratowały i biegały między nami, a ty stałeś na stole i śmiałeś się złowieszczo. Hehhhh. I jakoś twoje cygaro nie uległo zniszczeniu, a moja biała suknia uległa zniszczeniu na szczęście miałam halkę. (Dorin do Franka o koniach)
-Nie wiem, czy to ważne, ale nie wziął też udziału w konkursie przeciągania jajka przez nogawkę. (Billy)

-A może jajka były obsmarowane karmą dla koni i potem kazałeś nam wszystkim przeciągać przez nogawkę, żeby samemu nie mieć woni dla koni satysfakcjonującej! (Warren do Franka o jajku patrz wyżej)
-Pocałuję cię jak to powtórzysz! (Frank)

-Pozwólmy Kenowi przeprowadzić niesamowity atak. (Dorin)
-Przepraszam, dźwignia mi zadziałała. (Warren, Ken chce mu dowalić)
-Miewam to samo z Dorin! (Ken, spójrzcie na Kamola! )

-Co bez przemocy? (Harriet, wszyscy biją Franka)
-Na niebieską linię zadzwonię! (Frank)

Oooo jaki gruby! (Ken o brzuchu Franka)

-Wyciągajcie z niego informacje teraz! (Harriet trzyma Franka)
-Kto wyżarł sałatkę jarzynową? (Dorin)
-Ja wyżarłem, ale tylko gorch. Resztę zostawiłem spytaj Kena o marchewkę. (Frank)
-I zostawiłeś żołtobladą breję bez zielonych dodatków. Bo zżarłeś cały groszek. I w tym momencie zaczęłam cię podejrzewać, że potem nagle podali bigos i zobaczyłam, że się wycofujesz, potem nagle podali wódkę, wszedłeś na stół i zacząłeś krzyczeć i stukać nogami jak kopytami i to był już sygnał! (Dorin)
-Pokaż buty czy masz podkute! (Ken)
(…)
-Zróbmy test na owies! (Harry)
-Ken zrób test na owies. (Dorin)
-Albo wypijesz pół litra, albo jesteś winny! (Ken)
-30 lat na czekałem! (Frank)
-O Jezu! (Harry, Frank pije duszkiem)

-Zaginął mój tata Jonathan. (Dorin)
-Jest Jonathan? (Inspektor)
-Nie ma. (Wszyscy)
-Czyli zaginął. Prawda. Dalej. (Inspektor)

-Musimy rozwiązać sprawę koni. Schabowy! (Inspektor o cieście)
-Nie to Brownie- czekoladowe ciasto! (Dorin)

-Może są w saunie? (Inspektor)
-Byliśmy już w saunie, jest pusta i nie było śladów kopyt, ani sierści, ani nie waliło końmi! (Warren)

-Dobrze, może poszukamy ich po prostu. Pani przestań żreć…(Inspektor do Dorin)
Dorin wręcza u ciasto:
-Tak smakuje miłość!

Nawet pan nie wiesz ile mam teraz czekolady w zębach. I nie jest mi łątwo. Postaram się mówić tak, żeby nie było widać górnej szczęki! (Dorin do Inspektora)

-Wyobarża pan sobie sytuację, że 5000 koni rozjusza się, bo jest bukszpan? (Dorin)
-Musiało być zajebiście dużo bukszpanu! (Inspektor)
-Rozumiem, że jeden się wściekł, bo mówi o patrz- Bukszpan! Ja pier… I leci! (Dorin)

Nagle poczuł coś takiego, że musi jeść, a wcześniej palił coś…(Dorin do reszty)

-Ken, czy ty przypadkiem nie nadużyłeś bukszpanu? (Inspektor)
-To znaczy hodowałem kilka krzaków na oknie…(Ken)

-Policja nie ma pieniędzy! (Inspektor o tym, czemu nie szuka Ownesów)
-A to sory nie wiedziałem! (Ken)

-Co ci się włączyło i wyłączyło na chwilę! (Dorin o muzyce z serialu, którą puszcza Kamol)
-Wyjdziesz na chwilę? (Harriet do Dorin)

Harriet wącha buta Jonathana i komentarz Dorin:
-Ja pierdzielę!

-To twój ojciec nie możesz mówić na niego ciapa. Całe życie cię wychowywał. Opiekował się tobą, nosił cię na rękach. (Harriet o Jonathanie)
-Jakaś korzyść? (Dorin)

-Masz piękną figurę. (Harriet)
-Ale gdzie konkretnie? (Dorin, Harriet pokazuje biust Aśki)
-Ja tu nie mam wszystko mi poszło w tył! (Harriet)

Słuchajcie, a może tak pojeździć po całym kraju, przymierzyć tego buta 40-letnim, wysokim mężczyznom? Tak zwana akcja Kopciuch! (Billy do rodziny)

-Kto miałby największy zysk z tego, że 5000 koni przebiegnie przez to miejsce? (Inspektor)
-Stadnina? (Ken)

Ten jeden facet popierdolił, że to nie bukszpan, a szczaw! (Harry do Inspektora)

-Czy wy nie widzicie, że szczaw i konie to jest jedno? Kto widzi? (Harry)
-Ja widzę. (Inspektor)
-Szczaw i mirabelki. (Frank)
-Nie interesują nas twoje gastryczne problemy. (Harry)

-Wiesz, że jeśli kłamiesz winne osoby pozostaną na wolności? (Billy)
-No tak. (Harry)

Wy macie tylko i wyłącznie siebie na myśli, a kto kurwa te konie złapie wszystkie?! (Harry do wszystkich)


Brak komentarzy: