niedziela, 29 czerwca 2014

Odcinek 36 (archiwalny) Ten ze sceną łóżkową Harriet i Franka


ODCINEK 36




 Uwaga! Ze względu na mój wyjazd za tydzień kolejne streszczenie dodam z opóźnieniem!


Kontynuacja ostatniej sceny z poprzedniego odcinka. Sally kłóci się z Canellim. Widzi to policjant i proponuje pomoc, ale Sally mu dziękuje za interwencję. Dziennikarz jest zdziwiony. Ona natomiast wypomina mu paskudne zachowanie wobec rodziny. Canelli twierdzi, ze szuka tylko prawdy. Poza tym niższe sfery są ciekawskie. Sally nie wie co myśleć. Dziennikarz sądzi, że spokanie Sally było przypadkiem. Sugeruje, że na jej widok serce mu wali. Umawiają się na kolejny dzień.
Canelli dzwoni do szefa, cieszy się, że w rodzinie Owensów ma swoją wtyczkę.

Dorin pokazuje Kenowi swój dom. Chce go poznać z rodziną. Uprzedza, że są bogaci i czasem niemili. Ken znajduje zdjęcie N’Jono. Dorin opowiada o swojej wielkiej miłości i trzyma się za brzuch. George wita przybysza z Atlantic City. Dorin jednak nie ma zamiaru mówić o sierocińcu. George zaczyna się śmiać. Ma pretensje do Kena, że nie jest zbyt świeży. Wypytuje skąd jest. Dorin wykrzykuje, że Ken jest jej bliski. Nalega, aby George zatrudnił Kena. Dorin słabnie. Heighly wyznaje prawdziwe pochodzenie.

Canelli zaczepia Mcquaida. Pyta o Owensa. Inspektor jak wiadomo ich nie cierpi. Canelli opowiada o artykule o Dorin w Global City. Szuka dobrego tematu. Wie o Billym, który postrzelił policjanta i mimo to wszedł z więzienia. Inspektor nie domaga się jednak sprawiedliwości. Canelli chce więcej informacji w zamian za kasę. Mcquaid nie znosi spraw finansowych, a żyje z przeciętnej pensji. Dziennikarz namawia go na pieniądze, zacznie lepiej żyć. Inspektorowi Canelli kojarzy się z włoską mafią! Odmawia propozycji. Uprzedza, że jeśli dziennikarzyna zaszkodzi Owensom nie ujdzie mu to na sucho. Canelli i tak wręcza mu wizytówkę.

George nie osądza Kena i sierocińca. Dorin rozumie sytuację Kena i dlatego go broni. George martwi się raczej bliskością siostry i Kena. Zauważa słynny łańcuszek. Do Dorin przychodzi Dr Dexter. Wychodzi na jaw jej ciąża. George zupełnie nie przypomina sobie kogoś takiego jak N’jono. Dorin słabnie i odchodzi z lekarzem.
Ken i jej brat rozmawiają po męsku. Ten pierwszy mówi jak poznał Dorin. George próbuje naśladować Dorin. Ken obiecuje, że nie ma złych zamiarów. George akceptuje Kena.

Scena łóżkowa Franka i Harriet. Bardzo udana. Piją drinki toast za Big Love i Big maleństwo! Zastanawiają się nad imieniem dla dziecka. Może David? Przeciw jest Frank, bo wiadomo był w Wietnamie. Ta informacja zaskakuje agentkę. Dealey mówi o łańcuszku. Okazuje się, że dzieci Frank może mieć bardzo wiele. Wyznaje jednak Harriet uczucie. Ona nie wie co począć. Dealey szukał swojego Davidka, ale bezskutecznie. Kiwnięcie palcami nie pomogło.

Dr Dexter mówi, że wyniki są pozytywne. Dorin cieszy się, ale jest zbyt dużo trudno się nie stresować. Łańcuszek na szyi Kena wciąż jej coś przypomina. Do tego wszystkiego areszt Billyego. Lekarz nie rozumie decyzji Jonathana w sprawie okupu za córkę. Dorin chce zarobić sama na dziecko. Prosi o pomoc.

Sally rozmawia z Georgem. On mówi siostrze o biednych i bogatych. Tacy jak np. Owensowie mają wybór kupić nie kupić. A biedni tylko nie kupić. Poza tym z zazdrością chcą czasem okradać. Tłumaczy o potencjalnym złu. Ale zawsze ma rodzinę. Jako zło podaje artykuł Canellego. Sally broni dziennikarza, że to jego praca. Zdaniem Georga mógł wybrać inną drogę. Brat stawia warunek nie może gadać z obcymi. I ma wracać prosto do domu.


CYTATY:

Jest tyle prawd ile ludzi. (Canelli do Sally)

Zwolnij! (Ktoś z widowni do Kamola)

Boże jak ta babka na mnie działa! (Canelli o Sally)

-Witaj Ken, co robisz tu w domu? (George)
-Zwiedzam. (Ken)

-Zawsze chcesz wiedzieć wszystko. Tak nie wolno. Są pewne rzeczy, o których nie wolno wiedzieć. Dlaczego się holender śmiejesz? (Dorin)
-Śmieje się, bo się martwię o ciebie! (George)

-On jest biedny nie zaznał ni chleba ni kawy ni soli! Zrozum to! Musze mu dać ciepło. Przyjechał tutaj do Nowego Jorku, żeby znaleźć pracę, powiedziałam George da ci pracę, więc daj mu. (Dorin)
-Ale ciepło kosztuje. (George)
-Ty sprzedajczyku! (Dorin)

-Canelli, dziennikarz. (Canelli)
-Cholera! (Mcquaid)
-Nie dziennikarz. (Canelli)

To są marne pieniądze i dlatego nazywam je pensją! (Mcquiad do Canellego)

Nie doceniałem pana. Pan mi się podoba…. Nie, nie źle pan mnie interpretuje! (Canelli do Mcquaida)

Ja i Ken jesteśmy z tego same go dziecka yyy… domu dziecka! (Dorin)

Martwię się o Dorin i sam rozumiesz Ken, przychodzę do domu, a tu Dorin z tobą. No to co ja robię? No to całym sercem martwię się czy to nie jakieś ścierwo przypadkiem jest! (George do Kena)

Hej Dorin dobrze się czuj! (George do siostry)

-Pewnego dnia siedzę sobie w pokoiku i wchodzi Dorin (…) (Ken)
-Poczekaj weszła w jakiś szczególny sposób? (George)
-Tak z tak zwanej pięty! (Ken)

Uspokój się jesteś z domu dziecka! (George do Kena)

-Kiedyś była taka zabawa. Kładziesz kładę. (ken chodzi o ręce)
-Jakaś widać środowiskowa zabawa. (George)

-Nie masz złych zamiarów? Wobec Dorin? (George)
-Nie.(Ken)
-A wobec mnie? A wobec rodziny? (George)
-Ja nie znam waszej całej rodziny. (Ken)
(…)
-Nie wiem czy tobie chodzi o te złe zamiary? (Ken trzyma za rękę Georgea)
- O te i o tamte! (George)

-Ilu jeszcze Davidów jest na świecie? Które są twoim owocem, czy warzywkiem? (Harriet)
-Wiesz trudno powiedzieć. Hehehehe. (Frank)

-Kiwnąłem wszystkimi palcami i to naraz.(Frank o szukaniu syna)
-I co nie pomogło? (Harriet)
-Nie pomogło nie przyszedł. (Frank)
-Może musisz kiwnąć jeszcze czymś? (Harriet)

Ty jesteś z bogatej rodziny. No właśnie. Nie chcieliśmy ci tego wcześniej mówić, ale są też biedne rodziny. (George do Sally)

Mógł wykopać rowy. Ameryka potrzebuje takich. (George do Sally o dziennikarzu i wyborze drogi życiowej)


Brak komentarzy: