poniedziałek, 28 października 2013

Streszczenia odcinków 169 (69) Ten z Rodzinną Szkołą Tańca Irlandzkiego!





Odcinek 169 (69)- Do Franka przychodzi Warren i Dreyfus. W worku mają klona Dorin (kontynuacja z 165 odcinka, przy czym Frank nie wie, co jest w środku). Są ciekawi, co Frank zroiłby, gdyby w jego domu pojawiła się postać podobna do Dorin i w dodatku skora do figli. Twierdzą, że mają kogoś takiego. Dreyfus uświadamia Frankowi, jak bardzo jest samotny i przedstawia „Dorin”. On uważa, że tylko oryginał go interesuje. Warren reklamuje klona i przedstawia zalety ewentualnej transakcji. Dreyfus nakazuje Warrenowi wymyślenie testu dla psychologicznego dla Franka. Improwizuje scenki, w których Dealey musi zdobywać Dorin. Gdy propozycja Dorin- wersja na próbę nie działa, Dreyfus wręcza Frankowi środek na kobiety- feromony. Sceptyczny Dealey psika się substancją. Po chwili robi striptiz przed klonem (Rewers zdjął nawet koszulę, ale TV tego nie pokazała).

Dorin spaceruje z Kenem. Spotykają Harry’ego, który czyta zapiski Kena. Jest zachwycony tym, co przeczytał. Dorin jest zaskoczona nowym hobby Kena (Pięknie tu Wójcik i Asia podpuszczają Wojtka do wymyślenia wierszyka). Prosi go o recytację swojego dzieła (co jest zabawne, bo Harry czytał powieśćJ). Heighly stoi na ławce, a Dorin z Harrym w napięciu czekają na kolanach… Inspiracją Kena jest Czechosłowacja. Wniebowzięty Harry, nie rozumie niebyt zachwyconej Dorin. Ken tłumaczy swoją poezję. Dla ukochanej jest zbyt amatorsko. Ferguson uważa, że dzieło zyska światową sławę. Dorin ma zamiar przeczytać książkę Kena (niestety fragmentu jak Asia „czyta Noce i dnie nie pokazano, ponadto Harry kładzie się na Dorin, a Ken na Harrym:P)

Harry umawia się z Maggie. Wypytuje ją o wygraną. Zarzeka się, że nie chce kobiecie nic odebrać.  Nalega, aby Maggie oddała pieniądze jej przyjaciołom na ślub. Okazuje się, że Harry pogrzebał w przeszłości babci. Z papierów wynika, że Jonathan został adoptowany z sierocińca! Szantażuje Maggie, że wszyscy się dowiedzą o kłamstwie. W oddali podsłuchuje ich Harriet. Nestorka rodu jest oburzona, ale zarzuty okazują się być prawdą. Harry tłumaczy, że gdy adopcja wyjdzie na jaw, Maggie szybko opuści dom Owensów. Musi oddać kasę. Ona postanawia wszystko przemyśleć…
(zwróccie uwagę na strój Górskiego) Maggie oświadcza Jonathanowi, że pieniądze, które ukradła zwraca swojej wnuczce na wesele. Zdegustowany syn woła familię. George i Billy podzielają nastrój ojca, gdy dowiadują się, że to siostra otrzyma fortunę. Dorin i Ken są przeszczęśliwi. Jonathan wyczuwa jakiś podstęp. Maggie udaje, że to przez starość. Wszyscy się kłócą. Billy i George nie mają pieniędzy na życie. Dorin przekonuje rodzinę, że nie wszystko wydadzą na wesele. Razem z Kenem chowają kasę za ubraniami. Maggie oświadcza, że swoje pieniądze zostawi na wyścigi psów. Aby zebrać fundusze Billy i Jonathan tańczą taniec irlandzki, a George gra na fortepianie. Jonathan martwi się o nagłą dobroć matki.
Harry zaprasza znanego krytyka literackiego, aby ocenił twórczość przyjaciela. Ken mówi Kirkowi, że zajmuje się poezją, a myślał o tym przeszło lat 20 (co najlepsze postać Kena ma 23 lata).John reklamuje syna. Ken musi przeczytać fragment o trabancie. Dorin wciąż nie może się do niej przekonać. Jej ukochany wciąż tłumaczy się z wiersza w bagażniku samochodu. John z synem wymyślają coraz lepsze wierszyki. Kirk obawia się, że kiedyś współpraca taka na linii ojciec- syn może się źle skończyć. Jest zachwycony Kenem, ale uprzedza go o marnych zarobkach w tym fachu. Ken ma już 2 tomiki wierszy, a Kirk zgadza się na wydanie dzieła w zamian za 1 flaszka 1 tomik :P Być może nawet w innych językach…

CYTATY:
-Jest deal. Deal do zrobienia. (Dreyfus. Deal to umowa)

-Delaey. (Frank)
-I jest deal. Gdybyś miał dzwonek do dzwonienia mógłby się nazywać deal, deal! (Dreyfus)

Jest dobra w łóżku, bo na przykład przeprowadzała tam staruszkę w łóżki prawda i uprzejma! (Dreyfus do Franka o klonie)

Żadnego alkoholu więcej wam nie dam! (Frank do Warrena i Dreyfusa po ich niemożliwych argumentacjach)

-Frank wiemy dobrze, żeś chłopna skwał, a jednocześnie i skwał na chłop. (Dreyfus)
-Co to jest skwał? (Frank)
-Ach ty kawałku boczku! (Warren)
-Skwarki. Więc jesteś chłop na skwarki teraz lepiej? (Dryefus)
-Dobrze, że nie zboczku. (Dealey)

-Pan zawsze mówi prawdę i z sensem. (Frank)
-Staram się nie dwa naraz. (Dreyfus)

My chcemy tylko 1/3 majątku i damy ci naprawdę substytut, w który wejdziesz ochoczo! (Warren do Franka o klonie)

Wszystko jest na miejscu. Tłuszcz, tkanka, nawet się doszukasz uzębienia! Są trzonowce na każdą ze stron. To razem 16! (Dreyfus do Franka o klonie)

Ona jest teraz w fazie głębokiego snu, ale to jest taka głębia…(Dreyfus do Franka o klonie)

Frank masz trialową wersję na 10 dni! (Dreyfus do Franka o klonie)

-Kliknij sobie! (Dreyfus o klonie)
-Masz na myśli myszkę? (Warren)
-Chciałem uniknąć tego żartu! (Frank)

-To jest to o co mnie prosiłeś gdy byłeś u mnie! Wtedy, co prawda popsikałem cię wodą na nornice… (Dreyfus do Franka, chodzi ośrodek na kobiety, ale Grabie w wymowny sposób opuszcza butelkę)
-Stąd pewnie te pogryzienia! (Warren)

A my jak te małe kaczęta na swoją matkę kaczerzycę…(Harry, Ken stoi na ławce i ma recytować wiersz, Harry zaś z Dorin klękają przed ławką)

Po parku, po parku chodząc znalazłem w szparku…Tuż, gdzieś za krzaczkiem… widziałem też kaczkę i 2 bażanty grube… wzbudziły mą chlubę, bo były naprawdę tłuste, lubię bażanty, lubię kapustę! (Wiersz Kena)

-Obawiam się trochę. (Ken niby o poezji, Kamiński leży na Wójciku)
-To ja się obawiam! (Harry)

-Ja bym nalegał jednak, żeby pani te pieniądze oddała. (Harry, mowa oczywiście o kasie na ślub, które Maggie ukradła Dorin i Kenowi)
-No to niech pan nalega, słucham?! (Maggie)

-To skąd się wziął Jonathan? (Maggie)
- Z sierocińca. (Harry)
-Bo go tam oddałam, bo mi się najpierw nie podobał w pierwszej chwili! Bo był brzydki jak się urodził.(Maggie)
-A teraz jaki jest? (Harry, biedny Andrus)

-Pępowina przegryziona była. (Maggie o Jonathabnie)
-Przez psa. (Harry)

Wy się też pobieracie? (Maggie do wnuków, oddaje kasę tylko tym, którzy się pobierają czyli Dorin i Kenowi)

Tym razem babciu stwiasz na naprawdę złe konie! (George do MAggie o Doirn i Kenie, po pierwsze chodzi o Kena i jego problem z pumą, dwa- Maggie jest bogata, odkąd wygrała na chabecie)

-Kończy się papier toaletowy, kończy się pasta do zębów, zostały 2 kartofle! (George do rodziny)
(…)
-Niby taka bieda w naszym domu, dwa ziemniaki są a jak ty się ubrałeś? (Dorin do George’a, który ma na sobie strój a’la smoking?)

Będzie sobie cycki powiększać! (George o Dorin, która wkłada w biust pieniądze)

Babcia upadła na głowę, chyba wypadła z balkoniku! (George do rodziny o Maggie)

-Ja ci kupię cały wagon papierosów nie martw się. (Dorin)
-Cały wagon to ona ma ten tydzień! (Jonathan)

-Skąd pan pochodzi? (John)
-Z Londonu, jeśli coś panu mówi taka nazwa. (Kirk)
-Koło Lądka! (John)

-Ja różne wiersze pisżę. Z goła też. (Ken do Kirka)
-On się sugeruje twórczością Goła! (Harry, Goya malarz)

Wiersz Dorin w trabancie:
Dusiłam się, dusiłam…

Wiersz Kena o trabancie:
W trabancie w trabancie leżałem na kancie!

Wiersz Johna:
Starym pannom nocą, jajniki grzechocą! (Absolutny hit)

Wiersz Kirka:
Stara baba hyc, hyc kazała se wystrzyc!

Wiersz Kena:
Chciałoby się wyjść z trabana tamtaramtamatramta!










-






















2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Gdzie było, że Ken ma 23 lata?

Dominika P. pisze...

To orientacyjny wiek. jak kiedyś miał popełnić samobójstwo i uratował go Warren dodał, że Ken ma 22 lata... Chodzi o to, że jest tak młody, a niby od 20 lat myślał o pisaniu wierszy!