Odcinek 7
(84)- Harriet robi zakupy. Frank ją śledzi
i trzyma w ręku piękny bukiet. Zaskoczona Harriet nie ma ochoty rozmawiać z
kochankiem. Zmienia zdanie, gdy dostaje kwiaty. Frank przekonuje ją, że z
Alison sprawa jest zakończona i błaga o wybaczenie. Harriet domaga się
szczegółów i żąda zmiany testamentu. Dealey ponownie wręcza kwiaty ukochanej. Próbuje
tłumaczyć, że w Wietnamie nie czuł się dobrze jak to amerykański mężczyzna.
Zakochał się w skośnych oczach Alison owocem tego związku jest dziecko. Harriet
waha się, jednak wyznaje, że ktoś inny dał jej już nadzieję na lepszy związek.
Agentka odwiedza Johna w szpitalu. McPherson jest
szczęśliwy widząc Harriet, gdyż czekał na nią… Harriet przynosi dużo smakołyków,
lecz John marzy o pierożkach mamy. To wspomnienie przypomina mu pierwszą i
ostatnią miłość z dzieciństwa. Od tego czasu wiele się zmieniło w jego życiu. Jednocześnie
wypowiada się o Wietnamie tak, jak Frank. Ferguson opowiada, że nie mogła spać
rozmyślając o tym, co John powiedział jej o przypomnieniu sobie, kim jest
prawdziwy mężczyzna. John potwierdza jej słowa (trzyma w ręku banana, co śmiesznie
pasuje do sytuacji i Bałtroczyk się popłakał J). Wyznaje, że lubi kobiety. Harriet zastanawia się,
czy umiałaby zrobić pierożki takie, jak mama McPhersona. On po traumie w
Wietnamie mniej myślał o miłości, choć postrzał był gdzie indziej. Oboje coraz bardziej
zbliżają się do siebie. Harriet ma zamiar odebrać Johna ze szpitala. Słyszy to
Frank. Dochodzi do awantury z bananami i cygarem w roli głównej.
George nazywa Kena kretynem i szuka czegoś, co
obrzydziłoby go w oczach Dorin. Będąc w Instytucie Pamięci dowiedział się, że
Ken przerzucał narkotyki widłami do Boliwi, brał udział w gwałcie,
współpracował z Wietnamczykami… Dorin udaje, że nie słyszy. Z Kenem łączy ją
podobna przeszłość. George insynuuje, że Heigly pobawi się siostrą, po czym ją
przerzuci jak narkotyki. Dorin stwierdza, że każdy mężczyzna w końcu odchodzi,
ale narazie cieszy się tym związkiem. Gdy przychodzi Ken, George wyjawia, że to
właśnie narzeczony zdradził miejsce pobytu Dorin. Ona jest wściekła na Kena.
Ken tłumaczy się, że nie miał innego wyjścia. Dorin daje mu w twarz, a George
kopniaka w tyłek. Heighly wierzy, że miłość wszystko wybaczy. Mówi, że był kiedyś
biedny, przyjechał w bagażniku… Dla George’a liczy się kwestia gwałtu. Ken chciał
tylko zarobić, aby stworzyć dom… Para ostatecznie się godzi. Tylko George się
nie cieszy…
Cytaty:
-Wiesz, dla kogo te kwiaty? Zamówiłaś czy
zaniemówiłaś? (Frank do Harriet)
-Daj mi te kwiaty,
proszę, dziękuję bardzo. (Harriet)
-Harriet,
ale nie bierz tak z łaski. (Dealey)
-Z ręki wzięłam. (Harriet)
-Przyniosłam ci owoce. (Harriei)
-To fajnie, już jakieś pół godziny nikt
nie był u mnie z owocami. (John)
-Coś słyszałam o tym, że
mężczyzna w Wietnamie czuje się… (Harriet)
-Mężczyzna amerykański w Wietnamie
Harriet nie czuje się dobrze…(John, jest to nawiązanie do poprzedniej sceny
Ferguson i Dealey’a, gdzie Frank wypowiada praktycznie to samo zdanie o mężczyznach
z Ameryki w Wietnamie)
-Harriet? (Frank)
-Dealey?
(John)
-McPherson?
(Frank)
-Banany?
(Frank)
-Cygaro?
(John)
-Co to
ma znaczyć? (Frank)
-Nie wiem, czemu znów palisz w
folii…(John)
Ja przejrzałem ostatnio papiery o Kenie.
Byłem w takim instytucie pamięci i wszystko o nim pamiętają! (George do Dorin,
mowa o Instytucie Pamięci Narodowej)
On zajmował
się…przerzucał narkotyki z Wenezueli do Boliwii i odwrotnie… widłami! (George o
Kenie do Dorin)
Poza tym jeszcze jedna
przykra informacja. Brał udział w zbiorowym gwałcie. Co prawda jako ofiara…ale
gwałt to gwałt. (George o Kenie do Dorin)
-Prawdopodbnie w czasie
wojny współpracował z Wietnamczykami. Ja w ogóle podejrzewam, że on jest Wietnamczykiem.
(George o Kenie)
-Podczas wojny nie było
go na świecie, co ty opowiadasz George? (Dorin)
-Widzisz jaki spryciarz?
(George)
Cześć, cześć, cześć
Warszawa wita wieś. -George o wchodzącym do domu Kenie. (A najlepsze jest to,
że przecież akcja się dzieje w Los Angeles xD)
-A sprawa tego gwałtu?
(George)
-To było
tylko dziesięć osób, George…(Ken)
-Od ilu,
od ilu liczy się zbiorowy? (George)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz