Odcinek 57
(157)- (świetna scena) Po kolei do
Warren’a przychodzą członkowie rodziny Owensów. Wymyślają przeróżne sposoby na
to, żeby to danej osobie oddał pieniądze przeznaczone na wesele Dorin i Kena.
Warren nie jest przychylny oddawać pieniądze i nikomu ostatecznie nie daje
walizki, w międzyczasie przychodzi też John, ale nie chce kasy tylko szuka
swojego syna.
Dorin i Ken
ćwiczą akrobacje z hula- hoopem. Ona ma pretensje, że ukochany kiepsko sobie
radzi i cały czas mówi mu jak ma się zachowywać ( w sumie Aśka często pomiata
Wojtkiem :P być może dlatego czasem słabiej go widać na scenie). Przychodzą do
nich Jonathan z Harriet. Ferguson prezentuje swoje umiejętności akrobacji
udając lwa. Ten porażający efekt chce pobić Dorin z Kenem pokazując jak
prawidłowo złapać hula- hoop. Ojciec z narzeczoną proponują im podwójną
uroczystość weselną (super chrumknięcie Asi tutaj). Dorin absolutnie nie zgadza
się na taką propozycję. Ken myśli podobnie. Harriet z Jonathanem także pakują
się do hoola- hop, w którym jest teraz bardzo ciasno, a według Dorin jest
miejsce tylko na jedną ciążę. Harriet przedstawia argumenty np. to, że wesele
będzie tańsze, co przemawia do Kena, ale nie do Dorin. Jonathan każe córce
przystać na pomysł podwójnego ślubu. Ona ostatecznie odmawia mówiąc, że w tym
dniu nie chce widzieć ani ojca ani jego kochanki.
Billy pije wraz Frankiem w domu Dealey’a. Cieszą się
ze wspólnych interesów, które idą bardzo dobrze. Billy opowiada, że Dorin i Ken
dostali pieniądze w walizce od tajemniczego darczyńcy. Frank jest wściekły, bo
domyśla się, że to dar od Harry’ego. Owens żąda większej reprymendy w zamian
będzie jeszcze bardziej knuł w rodzinie. Dealey z kolei nakazuje Billy’emu
dowiedzieć się, kto dał walizkę Warren’owi. Przychodzi Dreyfus, który słyszał
rozmowę panów o pieniądzach. Mówi o klonowaniu i jeśli Frank da mu trochę
grosza i kawałek ciała może stworzyć drugiego Dealey’a. On prosi o sklonowanie
Harriet. Dreyfus jest zły, że taki przyszedł Frankowi pomysł do głowy. Billy
naradza się ze wspólnikiem.
Rodzina spotyka się w salonie i rozmawia o
koszykówce. Harriet informuje wszystkich, że Harry zamieszka razem z nimi.
Rodzina nie jest zadowolona. George i Billy sugerują, że nie ma już wolnych
pokoi i gość może okazać się złodziejem. Dorin nie chce z kolei mieszkać z
dawnym ukochanym i go karmić. Warren i Ken sądzą, że Harry’ego należy traktować
jak członka rodziny. Billy dziwi się, że Ferguson jeszcze wybiera się na ślub.
Harry próbuje przekonać Owensów, że może robić wszystko. Jego siostra
uświadamia rodzinę, że przygarnięcie brata uleczy ich z egoizmu. Billy ma
pretensje, że do wilii nigdy nie wprowadzają się kobiety.
John i Ken odwiedzają specjalistę walczącego z
uzależnieniem od alkoholu- Jerry’ego. On prosi Kena o oddalenie się w głąb
sceny. Razem z Johnem memłają w rękach zabawkach, co daje im spokój manualny.
McPherson wyznaje, że pije codziennie od 30 lat. Jerry mówi jak życie wygląda
bez alkoholu wymienia, co mogą robić razem Kenem. Radzi Johnowi przestać pić,
bo będzie wyglądać jak Jerry.
Cytaty:
-Potrzebuję pieniędzy na operację…(George
do Warren’a, który wybucha śmiechem, bo przecież przed chwilą George chciał się
zabić)
-Co się stało? (Warren)
-Mam nowotwór wszystkiego. (George)
(…)
-Jak się tego nabawiłeś? Co za ironia losu przed
chwilą chciałeś popełniać samobójstwo ledwo cię odwiedliiśmy od tego, a teraz
nowotwór wszystkiego? (Warren)
-Wiesz, usiadłem na czymś zimnym, coś zjadłem.
(George)
Nie ma tej walizki, patrzysz łyżka się
zgina. Nie ma walizki. (Warren do George’a)
-Żenujące, żenujące. Co też ludzie nie
potrafią wymyślić dla pieniędzy, co Warren? (Billy o pomyśle George’a)
-No jestem ciekaw. (Warren, Billy też chce wyciągnąć
kasę przecież)
-A miała rodzinę? (Warren o zabitej
samicy dzika)
-Miała dwoje małych w tym jedno niepełnosprawne.
(Billy)
-Wiesz jak ja się z tym głupio czuję, że
ja wtedy nie zapłaciłem tego okupu? (Jonathan, dawne porwanie Dorin)
-Oni esemesują cały czas? (Warren)
Czy ja jestem gwiezdne wojny feromonów?
Ja coś cokolwiek powiem to każdy myśli oooo tam coś jest ukryte w krzakach.
(Warren do Jonathana, chodzi o to, że Johnson twierdzi, że z problemem trzeba
się przespać i Owens się od niego odsuwa)
-Ty Dorin tak wiele rzeczy masz we krwi.
Chciałoby się pić tę krew. (Ken, Dorin wykonuje ćwiczenia z gracją)
-Ale przestań mam złe wyniki. (Dorin)
-Ale, co jest nie tak? (Ken)
-OB Podniesione. (Dorin)
-OB.? (Ken)
-OB, AC, RZ,
TKD..(Dorin)
-PI. (Ken)
-Co to może znaczyć PI? (Dorin)
-Nie wiem. (Ken)
-Ale brzmi perwersyjnie. Tak se myślę PI i mówię nie!
(Dorin)
-Chcielibyśmy, aby nasz ślub był dniem
specjalnym. W związku z tym wymyśliliśmy sobie, że ten ślub weźmiemy w
pojedynkę. (Ken o swoim ślubie z Dorin)
-To znaczy każde z was z osobna? (Jonathan do Kena i
córki)
-Co ci będzie przeszkadzało, że my
będziemy obok stali? (Harriet o ślubie)
-Nie chce na was patrzeć w tym dniu. (Dorin)
-Czyś ty zwariował? Chcesz się spotykać
ze mną w moim domu? (Billy, wiadomo, ze fototapet nie zmienia się dla
poszczególnych domów bohaterów, więc salon Owensów to jakby i salon Franka)
-A jak ty odróżniasz, który jest czyj? (Frank)
(kilka minut później)
-Co robicie w moim domu? (Dreyfus)
-Doktorze Dreyfus, pan ma takie same fototapety u
siebie? (Frank)
-No, oczywiście przecież fotografowałem je i sobie
skserowałem poźniej. (Dreyfus)
-Kto jest tym agentem? Musisz mi to
powiedzieć. (Frank chce się dowiedzieć. kto dał pieniądze na wesele, a sam
współpracuje dalej z Billym)
-Ja jestem agentem. (Billy)
Od jakiegoś czasu robię badania nad
klonowaniem. Udało mi się sklonować dwa klony, bo na początku próbowałem na
drzewach. (Dreyfus do Franka)
-W mojej lodówce znajduje się pewna
substancja, która jeśli tylko zasilić ją pańską gotówką… proszę zwrócić uwagę
na rym gotówka- probówka, może pozwolić…(Dreyfus)
-Rym AA. (Frank)
.-Właśnie rym AA. (Dreyfus)
-Anonimowych alkoholików. (Billy)
-Nie anonimowy rym. To AR. Pomyłka. AR. (Dreyfus)
-Żarówkę, ekranik. (Harry, co może
zreperować)
-On wiele potrafi. (Harriet)
-Wszystko ukradnie. (George)
-Wygląda jak kierowca białego karawanu
dla celebrytów. (George o Harrym)
-To teraz przyjrzyj się sobie. (Jonathan, George ma
koszmarną kamizelkę)
-Wyglądasz jak tapicer. (Harry)
-Wyglądam jak Goldboy! ( George, postać wymyślona)
Jedyne miejsce gdzie może mieszkać w
naszej posiadłości to jest taka budka przy bramie wjazdowej. Taki Harry
Portier. (Billy o Harry do rodziny, nawiązanie do Harry’ego Pottera)
Różaniec się rozsypał, pozbieram, zrobię.
(Harry do rodziny, co może robić w ich domu)
Powyrywa nam paznokcie. W nocy! (Maggie o
Harrym do rodziny, jego hobby to robienie pasków z paznokci)
-Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni.
Święty Paweł. (John nalewa sok)
-Nie sączcie, a nie będziecie sączeni! (Ken)
-Ooo. Jerry jak dawno cię nie widziałem
(Ken)
-Ken? Jak Barbie? (Jerry)
Wolę memłać bibelot niż…(John do
Jerry’ego trzyma w ręku zabawkę)
-Chciałbym wyjść z alkoholu, ale nie
chciałbym wejść w żonę. (John)
-Ja ci powiem, wchodzenie w żonę nie jest taką znowu
przykrością. (Jerry)
-Zrób Kenowi śniadanie prawda? I wiesz to
jest piękne życie. Obiady wspólne z Kenem, oglądanie telewizji z Kenem...
(Jerry)
-Zobacz tato ile możliwości. (Ken)
-Idźmy dalej. Narty z Kenem, łyżwy z Kenem, sanki z
Kenem. (John)
-Na lody z Kenem. (Jerry)
Olsztyn to Walowa. Near by Gdańsk. (John
do Jerry’ego)
-Ja ci dam jedną radę i to będzie
wschodnia rada. Ona będzie taka ta rada. Radzę ci żebyś przestał pić, bo jak
nie przestaniesz to będziesz wyglądał tak jak ja! (Jerry do Johna)
-Widzisz tato? To musi być dla ciebie ostrzeżenie.
(Ken)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz