Odcinek 58
(158)- (byłam na nagraniu tego i
kolejnego odcinka i niestety niektórzy widzowie zupełnie nie wiedzą jak się
zachować) George planuje zostać golfistą. Zakupił już potrzebny sprzęt. Billy
(prywatnie Wójcik gra bardzo dobrze w golfa) próbuje skorygować umiejętności
brata, mówiąc, że do Tigera Woods’a wiele mu brakuje. Przychodzi cała rodzina i
George pokazuje im jak się gra. Niestety nie ma dołków, więc celuje w szklankę,
a potem w ścianę w obraz. Idzie mu całkiem nieźle. Billy również popisuje się
swoją grą i celuje z kolei w altankę ogrodową, czyli publiczność xD. Rodzina
błaga go o ostrożność. Billy umawia się z bratem, że będą grać na zmianę.
Ken znajduje kartkę od ojca (jeden z widzów ma
transparent z napisem Ken i Wenezuela). Dorin prosi o wyjaśnienia i Ken bardzo
inteligentnie jej odpowiada… Nazywa Dorin swoim najpiękniejszym skarbem. Potem,
czyta to, co napisał mu John. Ojciec wyjechał na terapię odwykową i potrzebuje
pieniędzy na dalsze leczenie (tak naprawdę Bałtroczyk był chory i nie mógł być
na nagraniach wtedy). Ken prosi ukochaną, żeby kwotę przeznaczoną na ślub dać
McPhersonowi. Dorin nie ma zamiaru rezygnować z marzeń. Mówi, że pragnie
szczęścia narzeczonego, ale nic nie zrobi w tym kierunku. Ken jest wściekły.
Para zaczyna rozumieć, że dzielą ich poglądy na życie. Dorin myśli o poznaniu
kogoś w internecie.
Dorin odwiedza Warren’a. Córka Jonathana chce prosić
przyjaciela by część pieniędzy z walizki przekazać na leczenie ojca Kena.
Warren się nie zgadza, uważa, że Dorin kombinuje i oświ adcza, że zgromadzone
pieniądze zostaną wydane tylko na wesele. Dołącza Maggie i proponuje wnuczce i
Warrenowi układ, że jeśli jej dadzą kasę, ona zainwestuje ja i wszyscy na tym
zyskają. Dorin kategorycznie odmawia. Warren stwierdza, że nic nikomu nie da i
już.
Billy spotyka się z Frankiem w parku i zdaje relacje
z tego, co się dzieje w domu Owensów. Nakrywa ich Harry. Billy i Frank
tłumaczą, że wyprowadzali psy sąsiadom i przypadkowo się spotkali. Jednak ich
alibi nie brzmi wiarygodnie i Harry wyczuwa jakiś podstęp. Ferguson ostrzega
Billy’ego przed Dealey’em. Owens nie daje się przekonać i uważa Franka za
dobrego człowieka. Harry zaczyna dusić byłego kompana i jego samego.
Dreyfus umawia się z Warrenem w parku. Doktor wraca
do ich rozmowy telefonicznej, a Warren cały czas nie zgadza się na, o co mu
zaproponowano. Lekarz pokazuje koledze nową wersję Harriet. Chce ją sklonować
dla siebie i prosi Warrena o pożyczenie pieniędzy. W zamian może sklonować i
Dorin. Dreyfus każe mu zorganizować forsę. Warren ma sprzedać kilka
bezużytecznych rzeczy i weźmie kredyt. Umawia się z lekarzem, że klonuje też
pannę Owens. Wręcza mu kod genetyczny Harriet.
Jonathan i Ferguson są ze sobą szczęśliwi. Losują,
używając globusa, miejsce podróży (warto zauważyć po ruchu warg, że jak Andrus nie może przekręcić
globusa to przeklina xD). Harriet chce jechać tam, gdzie będzie dużo jedzenia. Kochanka
Owensa sprowadza Marka- jej kolegę ze studiów i podróżnika. Wyjaśnia mu
problem. Mark wypytuje, czy para nie ma żadnych prerogatyw oraz co już zwiedzili.
Proponuje Mazury i Kirgizję (Kirgizja będzie ważnym elementem w kolejnych
odcinkach!).
Cytaty:
-Czytałem fachową prasę. Będę golfiarzem.
(George)
-Golfistą. (Billy)
-Golfistą. (George)
-Mam na sobie mega obcisłe,
aerodynamiczne majtki. Każdy podmuch wiatru potrafi nic mi zrobić. (George)
-Ale mówisz o podmuchach zewnętrznych, czy
wewnętrznych? (Billy)
-A kiedy się wygrywa? (Warren, chodzi o
golfa)
-Jak się trafi w obraz. (George celuje w ścianę, bo
nie ma dołków)
Mówiłem, że lubię na ciebie patrzeć.
(Ken)
-Z tyłu, czy z przodu? (Dorin)
-Tył, przód, co za różnica! (Ken, Asia wybucha
śmiechem)
-Pragniesz moje szczęścia? (Ken)
-Pragnę twojego szczęścia, Ken. (Dorin)
-I co zrobisz w tej sytuacji? (Ken)
-Nic nie zrobię. Mam dla naszego szczęścia przygotowane
konie, czekają w zagrodzie, rżą, chrapy im powiewają. Wszyscy jesteśmy, wszyscy
jesteśmy gotowi. (Dorin)
-A tam w zakładzie czeka człowiek. Też rży i też ma
chrapy! (Ken o ojcu)
Najbardziej ufam swoim rękom. (Warren do
Dorin)
-Warren, zrozum, że nigdy nie miałeś
piękniejszej chusty. (Dorin)
-Nawet nie wiesz jakimi synapsami nerwowymi jest ona
połączona z mym jeśćsestwem! (Warren)
Pieniądze, kobieta, alkohol. Jestem
zgubiony! (Warren do Dorin)
-Skleiłem sobie rękę z walizką. (Warren)
-Trzeba będzie odciąć tę rękę, Boże! (Dorin)
-Jaka to rasa? (Harry o psie)
-Ratlerek. (Frank)
-Ratlerek skrzyżowany z jamnikiem. Dlatego chodzi pod
ziemią i go nie widać. (Billy)
-A ja wyprowadzałam akurat… wilczura? (Frank)
-Zdaje się, że wilczura właśnie tak. (Billy)
-Niemiecki owczarek. (Frank)
-No to na pewno jest pod ziemią! (Harry)
Zobacz jak on wygląda. Przecież to jest
zło w pigułce! (Harry o Franku do Billy’ego)
-Przecież jak rozmawialiśmy ostatnio
najpierw przez telefon było nie, ale później przez domofon gadaliśmy i
powiedziałeś tak. (Dreyfus)
-No bo spytałeś się, czy tu mieszka Warren, to co
miałem powiedzieć? (Warren)
-Ta Harriet, która powstanie będzie
prawie identyczna z naturalną…będzie zawierać śladowe ilości orzechów. (Dreyfus
do Warrena)
-Jesteś w stanie klonować Dorin? I nie
przypominałaby suszarki? (Warren)
-Czy bardzo dużo by straciła gdyby trochę
przypominała suszarkę? Gdybyś przestał ją kochać, gdyby odrobinę pojawiła się
na niej siateczka i wychodził taki gorący powiew? (Dreyfus)
-Czy to nie jest zwykła nitka (Dreyfus)
-Tak, ale ta nitka bardzo długo mieszkała jej
włosach, bo była z gumki, która się jej wkręciła w lok. (Warren o Harriet)
-Może miała tego więcej, zrobilibyśmy sweter.
(Dreyfus)
-Ty żyjesz z podróży. Pomóż nam.
(Harriet)
-Rozumiem, że nie macie żadnych prerogatyw, nic?
(Mark)
-Naczy ja chyba nie mam, ale zapytam lekarza.
(Harriet)
-Ale mówiłaś, że studiowałaś? (Jonathan)
-Przerwałam, on skończył. (Harriet o Marku)
-A prerogatywy były na piątym roku dopiero?
(Jonathan)
-Mieliśmy kiedyś taki samochód. (Jonathan
na hasło Mazury)
-Polonez chyba. (Mark)
-Jakie są tam atrakcje? (Harriet o
Kirgizji)
-Jazda konna. (Mark)
-A na czym? (Jonathan, Andrus jest mistrzem!)
-Na osłach oczywiście. (Mark)
-Święto Kapelusza intrygująco brzmi. Na
czym to polega? (Jonathan)
-Zakładamy kapelusz na głowę…(Mark)
-I po święcie? (Jonathan)
-Nie. Święto kapelusza polega na tym, że jeden
kapelusz nakładamy na wiele różnych głów, wygrywa ostatnia! (Mark)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz