czwartek, 26 września 2013

Streszczenia odcinków 115 (21) Ten z ziemniakami McPhersona


Odcinek 21 (115)- Ten odcinek śmiało możemy zatytułować mianem „Ziemniaki mają wiele zastosowań”, a dlaczego? Sami się dowiecie. Jonathan przychodzi do Johna. Robi mu awanturę za to, że na paradzie weteranów, powiedział o Jane, że jest podobna nie do ojca, a do Jonathana. Przez to Frank szaleje i wszyscy się pokłócili. McPherson twierdzi, że to nie jego wina, że dziecko Dealey’a jest podobne właśnie do Owensa. Jonathan jest zły, bo coraz bardziej przekonuje się do dzieci, a Frank chce, żeby jego córkę zostawił w spokoju. Okazuje się jednak, że Jonathan przyszedł do Johna jeszcze w jednej sprawie. Rozmawiają o Brownie, koledze z Wietnamu. Jonathan ma podejrzenia, że może on być ojcem Kena, gdyż był w Czechosłowacji (Pradze) i ma wytatuowaną biedronkę na liściu. Owens prosi przyjaciela żeby zbadał tę sprawę, oczywiście nie za darmo. Po tym, jak Harriet uratowała życie Dreyfus’owi jego serce zaczęło do niej mocniej bić. Nie mogąc sobie z tym poradzić idzie do Warren’a. Ten wyjaśnia mu, że prawdopodobnie się zakochał. Dreyfus boi się, że w związku z tym jest Harriet coś winny. Warren poleca mu wizytę u Guru. Na jaw wychodzi fakt, że Guru, który ocucił Warren’a wpuścił w internet całość flmików z ich terapii m.in. zabawy z kozą, czy dziećmi. Johnson jest załamany tą wiadomością. Ponieważ Guru wyjechał nie może nawet go dopaść. Jonathan ponowanie odwiedza Harriet, a właściwie jej dziecko. Chce zabrać Jane na spacer. Harriet zgadza się w przeciwieństwie do Franka. Delaey nie może już tego dłużej znieść. Dochodzi do bójki. Jonathan uważa, że wygrał tę walkę (super scena). John widząc jak bardzo Jonathan cierpi z powodu braku wnuka organizuje mu spotkanie z porywaczem dzieci. Myślą o porwaniu Jane. Ich rozmowę słyszy Dorin i jest wściekła na ojca, że zgadza się na taki pomysł.


Cytaty:
Nie wyżyje się z wojaczki, trzeba obierać ziemniaczki. (Jonathan do Johna, gdy John obiera ziemniaki)

Mów, mów dobrze ci idzie ten monolog wewnętrzny przy ziemniakach. Muszę ci powiedzieć, że do twarzy ci z kartoflem. (Jonathan do Johna)

-Obieram ziemniaki i mnie zaczęły uspokajać, bo coś unerwiony jestem, bo alkohol się kończy…(John)
-Szastasz nim, kto nie przyjdzie to lejesz po pół szklanki i potem się dziwisz, że nie ma alkoholu, a on się sam nie robi. A już wiem, po co ty ziemniaki obierasz. (Jonathan)
-Ziemniaki obieram, ziemniaki obieram, bo na wieczór będą placki. (John)

Przy zole – tam, gdzie zwierzęta mieszkają. (John do Jonathana, chodzi o zoo w Warszawie, które znajduje się na Pradze)

-Ale on się urodził z tym znakiem. (Jonathan do Johna o tatuażu Kena)
- (…) Nikt się nie rodzi z tatuażem. Zwłaszcza dziecko! (John)
-Opisz mi kształt, który widzisz. (Warren)
-Ma dwie ręce, zakasuje rękawy, ma żółty krawat, gil z nocha. (Dreyfus opisuje Warren’a)

Ale ona ma ciałoooo! (Dreyfus do Warren’a o Harriet)
Ale czy to zobowiązuje coś? Czy ja muszę pieniądze na jej konto wpłacać? (Dreyfus do Warren’a o Harriet; pyta się go czy w związku ze swoim uczuciem jest jej coś winien)

-To była terapia, że tak powiem obięta tajemnicą. (Warren)
-No to ja w tajemnicy wszedłem. (Dreyfus, rozmowa o tym, że w internecie można znaleźć film z terapii Warren’a)

-Z Internetu, z internetu da się coś wykasować z internetu?(Warren)
-Nie. Na stałe jest. (Dreyfus)

Doktorze Dreyfusie przyznam szczerze, że od tego monetu twoje zakochanie bądź odkochanie mam w tak zwanej dupie. (Warren)

-Co ty jesz w ogóle, że ją karmisz? (Frank do Harriet o Jane)
-Ona placki ziemniaczane podobno. (Jonathan)

Ziemniaczany król. (Jonathan do Johna)

-Jak masz na imię przypomnij? (John do Kidnapper’a)
-W, czym rzecz? (Kidnapper)

Może usiądźmy, jak człowiek stoi to mu się żylaki robią. Jak siedzi też, ale gdzie indziej. (John do Jonathana i Kidnapper’a)

Nie, bo jak by za darmo to bym się zastanowił czy tylko jedno dziecko potrafisz porwać. (Jonathan do Kidnapper’a, który porywa dzieci za darmo)

Obierali sobie ziemniaki. Nawzajem hahahah. (Jonathan do Dorin o Johnie i Kidnapperze, hehe nie ma jak odpały Andrusa)

Ojcze nie chowaj się za krawatem. Pokaż swoją twarz. (Dorin do Jonathana)

-A ty jakiś taki opalony jesteś. (Kidnapper do Johna)
-No, bo na solarce byłem. (John)

Drogi teraz takie kijowe. Strach jeździć po trzeźwu. (John do Jonathana i Kidnapper’a)

-Komplikujesz sprawę. (Kidnapper)
-A to nie od dzisiaj słuchaj. A jeszcze mogę zaprosić Warren’a. (Jonathan)

Brak komentarzy: