Odcinek 43
(137)- Dreyfus przemawia do dziecka
z probówki, że musi się szybko narodzić, inaczej majątek Jonathana nie trafi w
ich ręce. Odwiedzają go Warren i John. Prosi o pomoc dla syna. Tłumaczy, że Ken
ma zaniki pamięci i chce dostać od Dreyfus’a jakąś miksturę żeby
tę pamięć
odzyskał. Potwierdza te słowa Warren i mówi, że Ken tylko, co drugi dzień
przypomina sobie, że zna Harriet i Harry’ego, natomiast reszty w ogóle nie
kojarzy. Doktor się nie zgadza, bo nie ma teraz czasu na takie sprawy. Warren
podpuszcza doktora tym, że Ken dowala się do Harriet. Zazdrosny o nią Dreyfus
postanawia znaleźć lek dla syna Johna.
Babcia umawia się z wnuczką. Dorin mówi jej o
problemach ze wszystkimi facetami. Wnuczka opowiada, że jest rozżalona faktem,
iż Ken interesuje się Harriet, a Harry nie ma ochoty z nią sypiać i w ogóle
chciałaby mieć każdego samca na świecie. Maggie jej radzi iść do klasztoru, tam
nie będzie się obracać w męskim towarzystwie, co może jej pomóc. A jak jej się
znudzi pójdzie do zakonu pełnego facetów xD. Dorin wyznaje, że jest jeszcze
jeden mężczyzna, który ją kocha. Jest nim Warren. Babcia twierdzi, że powinna
dać mu szansę nim on zrezygnuje ze swojej miłości. Wnuczka postanawia wyjechać
do klasztoru męskiego.
Dreyfus ponownie nachodzi rodzinę Owensów. Chwali
się, że dodał do menzurki nadmanganianu potasu i dziecko na pewno się urodzi.
George i Billy cieszą się, że minęło 7 dni, bo to oznacza, że ojciec nie
przekaże mu spadku, gdyż nie wyrobił się w czasie. Jonathan nie wie już, co
myśleć o tym wszystkim, ale zaczyna sądzić, że doktor to szaleniec, co sugerują
mu synowie. Jego wywód na temat jak przekonać dzieci do porodu oraz skąd u
George’a paski na bluzce robi furorę. Jonathan ostatecznie odtrąca ofertę
doktora i jego dziecko z probówki. Rodzina jest uradowana, a Dreyfus wychodzi
wzburzony. Owens ma nadzieję, że dzieci dadzą mu wnuka. Dorin uważa, że familia
przeżywa kryzys. Warren dziwi się jej słowom i mówi, że czas się rozmnażać.
Maggie przypomina Dorin o planowanym wyjeździe. Wszyscy są zaskoczeni, gdy
wydaje się, że chodzi o klasztor. Warren wyznaje ponownie uczucie. Owens mówi,
że brakuje tylko tego żeby i Dreyfus się w niej zakochał. On nagle wbiega i
mówi, że nie jest nią zainteresowany.
George chce pocieszyć smutnego ojca. Organizuje mu
przyjęcie urodzinowe- niespodziankę wraz z rodziną. Wszyscy tańczą i doskonale
się bawią poza samym zainteresowanym. Dołącza też do nich Dealey. Dzieci
Jonathana wymyślają różne głupie gry, przy czym w pewnym momencie pojawia się
Harriet i wręcza Jonathanowi lampę. Rodzina wraz z przyjaciółmi składają
Owensowi życzenia i śpiewają Sto lat. On im dziękuje za party, ale widać jak
„bardzo” się cieszy. George wręcza mu jeszcze jojo. Harriet zaprasza wszystkich
zebranych na wspólną saunę.
Jonathan mimo imprezy dalej jest załamany brakiem
wnuka. Warren informuje go, że przypadkiem w galerii spotkał Alice jego dawną,
wielką miłość. Postanowił ją zaprosić do domu żeby rozweseliła Owensa. Jonathan
jest zachwycony i uważa, że prawie się nie zmieniła. Rodzina zostawia ich
samych. Cały czas przeszkadza im ktoś z rodziny. Billy i George wyraźnie dają
ojcu do zrozumienia, że powinien „zająć się gościem”. Jonathan pokazuje Alice ich
dawny sposób przywitania skaczą do siebie jak dwa zające xD. Maggie chce
pokazać syna przed Alice w złym świetle i przypomina mu ile miał kobiet. Warren
oświadcza, ze wrócili ponownie żeby zobaczyć w końcu szczęście na twarzy
Jonathana. On proponuje Alice żeby ponownie się spotkali na kolacji.
Cytaty:
Co panów
sprowadza do mojego nie wstydźmy się użyć tego słowa gabinetu? Wstydzić to się
wie pan, czego można? Złodziejstwa, a nie słowa gabinet. Albo na przykład jak
ktoś nie wiem daje za pieniądze seks! (Dreyfus do Warren’a i Johna)
Prawdopodobnie tylko pana pieprznięty geniusz jest w
stanie pomóc nam wyzyskać jakąś metodę na to tragiczne wydarzenie. (Warren do
doktora o pomocy dla Kena)
Jadł pan kiedyś frytki w czasie działania ekstazy? To
strasznie wali. (Dreyfus do Johna)
Harriet? Mam przecież jeszcze jej stanik.
(…)
Ty wiesz gdzie ona go nosiła? Ona tu przepasuje sobie
i ma torebkę taką, tzw. pederastkę, nawet dwie. Może tu nosić klucze i drodże!
(Dreyfus do Johna i Warren’a)
-No więc opowiadaj. Bo coś się źle porobiło. (Maggie)
-Źle się porobiło. (Dorin)
-To znaczy? (Maggie)
-Się wzięło porobiło źle. (Dorin)
-Ja mam to samo. Czego się nie dotknę świetnie
wychodzi, czego się dotknę…Koszmar naprawdę. (Maggie do wnuczki)
-Ja ci dam taką pastylkę. (Maggie)
-I on mi ją weźmie czy jak to będzie. (Dorin)
-Ty mu ją wsadzisz. (Maggie o Harrym)
-A chciałabys mieć siostry? (Maggie)
-Chciałabym. (Dorin)
-Słuchaj idź do klasztoru! (Maggie)
-Korzystaj póki się nie wycofa z tego. (Maggie do
wnuczki o miłości Warrena)
-Ale nie sądzisz, że Warren jest za stary? (Dorin)
-Dla mnie nie. (Maggie)
-Doktorze Dreyfus, a może mi pan powiedzieć w
kategoriach podczłowiek, człowiek i nadczłowiek pan gdzie się mieści mniej
więcej, bo chciałbym wiedzieć, co tego co pan…? (Jonathan)
-Czy mógłby pan to przedstawić to w sposób bardziej
poziomy? (Dreyfus)
-Pan się położy to panu przedstawię w poziomy sposób.
(Jonathan)
-Pan powiedział, ze z tego się może zrodzić
nadczłowiek? (Jonathan o probówce)
-Nie tylko nie wiadomo, co może być. Ja tu dodałem
nadmangagnaniu potasu. To może być nawet odkurzacz. (Dreyfus)
-Nie ja się czuję dobrze w miarę, ale widzę, że pan
jest po jakiś środkach i po chemii prawdopodobnie. (Jonathan do Dreyfus’a)
-Co ty jest po prostu jebnięty! (George)
-Co to jest to drugie pływające obok frytki w tym
takie niebieskie, wygląda jak guma do żucia? (Jonathan o probówce)
-Ja bym to panie Jonathanie nazwał takim przekonywaczem
do wyjścia na świat. W przypadku naturalnego dziecka takim przekonywaczem jest
doktor, który krzyczyny do kobiety chodź, chodź do jej łona, prawda? I dziecko
się w końcu przekonuje, widzi to białe światełko w tunelu i wychodzi, a inni
myślą, że to chodzi o samobójstwo…(Dreyfus)
-Zadzwonić po nich żeby go zabrali? (George)
-Miałeś rację. (Jonathan)
-Wydaje mi się, że ucieka pan od tematu. Proszę,
proszę pokazać to, co pan robił w gabinecie. Proszę zdjąć spodnie i pokazać.
Jak taki pan jest…(Dreyfus do George’a i Jonathana)
-Wyrzućmy go stąd za nim kogoś zabije. Tato?!
(George)
-Ucieka pan znowu od tematu. Czy wie pan, co on robił
w gabinecie, kiedy pana tam nie było? A pańskie nasienie już kształtowało się
do frytki? Czy wie pan, co pana syn robił? Otóż prał te koszulę. Dlatego teraz
jest w paski wcześniej paski były pionowo. Ale on je prał poziomo, tak?
(Dreyfus do Jonathana)
-Tato, jak widać doktor jest wariatem. (George)
-Nie, nie dajmy mu jeszcze pogadać. (Billy)
-Pani Dorin, czy się pani źle czuje? (Dreyfus, tuż po
swoim monologu)
-Spierdalaj! (Dorin)
-To jest jakiś kryzys rodziny. (Dorin)
-Nie przesadzaj. Ojciec otworzył bramki w związku z
tym czas na, że tak powiem jebnięcie! (Warren)
I to dlatego włożyłaś dzisiaj ten habit? (Jonathan do
Dorin, która ma na sobie ciekawą sukienkę, chodzi też o to, że ma zamiar jechać
do klasztoru)
-To jest trzeci mężczyzna, który mnie kocha tutaj.
(Dorin o Warrenie)
-Myślę, ze jakbyś poleciała szybko to i Doktor
Dreyfus ci powie, że cię kocha. Także, będzie czwarty. (Jonathan)
-Dzięki za Dreyfus’a ludzie! (Dorin)
-Nie kocham jej!!! (Dreyfus)
Lalalala urodziny taty, urodziny taty lalalalalalala
może już ostatnie tralalala xD (Piosenka George’a dla ojca)
Wiecie jak się nazywa ta zabawa? Wąchacz Dupy! (Billy
do rodziny o zabawie, którą wymyślił)
-Zabawa w liczby, w liczby. Tato powiedz jakąś
liczbę? (George)
-Cztery. (Jonathan)
-Dwa, trzy…Wygrałeś!!! (George)
Moi drodzy chciałbym wam bardzo podziękować za to, że
w tych trudnych dla mnie chwilach jesteście przy mnie i staracie się mnie jakoś
rozweselić. Jak widzicie, udało wam się! (Jonathan do rodziny i ta jego mina
xD)
Prawda jest taka, że stoimy w szambie po uszy i
robimy przysiady. (George do rodziny)
Alice? Who the
fuck is Alice? (George do rodziny o
dawnej ukochanej Jonathana)
Zachowuj się jak we śnie rób wszystko, na co masz
ochotę…(Waren do Jonathana o Alice)
Alice? Ty tutaj? (Jonathan)
-Tak. (Alice)
-Ale skąd? (Jonathan)
-Z galerii nie słyszałeś? (Maggie, nawiązanie do
galerianek oczywiście)
-No właśnie ja się tak dziwię, że jednak zdecydowałeś
się mieć rodzinę z inną. (Alice)
-Wiesz nie mogłem z tobą to musiałem z inną.
(Joanthan)
-Fakt pamiętam, że nie mogłeś. (Alice)
-To faktycznie jest alkohol. A ja tu zaparkowałam.
Ludzie, co wy robicie? (Alice)
-Nie masz wyjścia musisz zostać na noc. (Jonathan)
-Jaka słodka rozmowa, która do niczego tato nie
prowadzi. (Billy o rozmowach Alice z ojcem)
-Bo zajmujemy kanapę może…(George)
-Alice nie jest z tych, Alice jest z tamtych.
(Jonathan)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz