piątek, 27 września 2013

Streszczenia odcinków 140 (46) znany jako Good Evening


Odcinek 46 (140)- Ten odcinek spokojnie można zatytułować mianem „Good evening”. Jonathan jest załamany stanem swojego dorobku. Owens jest zaskoczony podejściem syna, tym, że chce postawić ich biznes na nogi. Billy ma zamiar zbudować imperium na miarę tego z Gwiezdnych wojen. Jonathan oddaje mu firmę w zarządzanie. Billy jest przeszczęśliwy ( właściwie od tej pory rola Marcina Wójcika nabrała znaczenia i do dzisiaj dzięki temu myślę sypie coraz lepszym żartem w serialu, chociaż zawsze był dobry). W rozmowie ojca z synem przeszkadzają Maggie i George. Są oburzeni decyzją Owensa. Dorin natomiast pochwala wybór ojca.. Billy prosi ich żeby się nie kłócili. Najważniejsze jest wyciągnięcie rodzinnego biznesu z dołka. Do George’a takie argumenty nie przemawiają. Jonathan sądzi, że nikt by się z nim nie umówił na rozmowę. wyjaśnia, czemu wybrał Billy’ego na swojego następcę. Tylko on jeszcze myśli pozytywnie. Jego brat nie godzi się z taką decyzją i nazywa Owensa głupcem.
Ken umawia się z Harrym w parku. Opowiada mu, że dużo myślał o próbie otrucia go przez towarzysza. Jednak zdaje sobie sprawę, że Harry jednocześnie dwa razy uratował mu życie. Postanawia mu wybaczyć, bo przyznał się do tego, co planował zrobić i nadal traktuje Harry’ego jako przyjaciela. On uważa, że to nie jest możliwe w dodatku uzależnił się już od wszystkiego. Ken oferuje mu swoją pomoc w walce z nałogami. Prosi także o wsparcie w czasie jego zabiegu prądem.
John, Ken, Harry, Warren i Jonathan przychodzą do doktora. Ma on dokonać zabiegu przywracania pamięci. Harry chce odwieść Kena od tej metody. Warren uważa, że jego przyjaciel może ze strachu przed leczeniem coś sobie przypomni. Niestety tak się nie dzieje. Harry ostrzega, że Ken ma wybór. On nie ma zamiaru się wycofywać, bo nie wie, kim jest naprawdę. John ma wątpliowści, co do bezpieczeństwa metody, ale Jonathan żąda wykonania zabiegu. Harry trzyma Kena za rękę i wkłada mu do ust korek. Dreyfus nakłada kopułę na głowę pacjenta. Ken początkowo nie czuje napięcia. Dreyfus przestawia pokrętło na bawełnę i wtedy Heighly zaczyna się dziwnie zachowywać. John błaga o litość dla dziecka. Jednak terapia okazuje się skuteczna. Pięknie recytuje numer konta i powtarza nawet dwa razy ciąg cyfr.
Billy boi się, że nie poradzi sobie w prowadzeniu firmy, mimo czytania kilku książek o biznesie. Warren chce mu doradzić i opowiada o płaczącym George’u. Sprowadza specjalistę od biznesu- milionera Mirosława. Billy tłumaczy milionerowi, na czym polega problem i wręcza mu papiery dotyczące firmy. Warren prosi kolegę żeby przekazał, choć trochę swojej wiedzy o biznesie Owensowi. Milioner doradza synowi Jonathana nie jechać do Wenezueli, za to zabrać się za produkcję gwoździ dla fakirów. I wymyśla nawet hasło reklamowe.Pomysł ten podoba się i Billy’emu i Warren’owi.
Harriet martwi się o brata i umawia się z nim w pubie. Harry opowiada siostrze, że jest na skraju załamania. Wie, że zadaje się z czarnym półświatkiem i sam nie jest dobrym człowiekiem. Chce od tego się uwolnić, głównie od Franka. To za jego namową próbował zabić Kena. Harriet jest w szoku. Wspominają dom rodzinny. Wychodzi na jaw, że szczęście skończyło się, gdy Harry spadł z konia. On się cieszy, bo wreszcie Harriet uświadamia mu, że stał się dobry i jest wolny. Ona zabrania mu jednak odchodzić od Dealey’a. Musi poznać prawdę o złocie. Brat sądzi, że siostra namawia go do złego. Ona zaprzecza i prosi go by był czujny i węszył. Jednocześnie ma zakaz brania używek.


Cytaty:
-A, co można zrobić w pobitych butelek? (Jonathan)
-A na przykład sprzedawać fakirom te szkła żeby mogli chodzić po tych szkłach.. (Billy)
-Fakir po angielsku to nienajgrzeczniej brzmi. (Jonathan)

-Chce żeby nasze imperium dalej funkcjonowało jak po prostu Imperium z Gwiezdnych wojen. Oglądałeś Gwiezdne wojny? (Billy, nawiązanie do znanego filmu George’a Lucasa)
-Oglądałem, ale nie wiedziałem…. A za jaką postać mnie uważasz? (Jonathan)
-Tato przecież jesteś Lordem Vaderem naszej rodziny. (Billy, chodzi o jedną z postaci, Billy jednak pomylił bohatera tego filmu Darth Vader’a z postacią z Harry’ego Pottera Lordem Voldemortem)

-Babciu, co tu, co tu, że…(George nie może się wysłowić)
-Ddddddddd…..(Jonathan xD)
-Wszystko słyszałem…(George)
-Jak nie masz przygotowanego pytania to nie wchodź! (Billy)

-Dorin nawet w emocjach uważaj na to, co mówisz. Mówi się podlizujesz się ojcu, a nie do ojca! (Jonathan, wtedy gdy Dorin go broni)

-Chcesz pójść na spotkanie biznesowe i ryczeć tym swoim piskliwym głosem? Jak będziemy wyglądali, jak nasza firma będzie się... Proszę bardzo powiedz coś… (Dorin do George’a, a potem do Billy’ego)
-Ale co mam powiedzieć? (Billy)
-Powiedz coś na zebraniu, jest zebranie. (Dorin)

-Good evening! (Billy)
-Widzisz? A powiedz to samo ty! (Jonathan)
-(piszcząc) Good evening! (Dorin)
-To ty byś tak powiedziała. (Jonathan)
-Widzisz? Nawet dzioba nie otworzyłeś, a było śmiesznie no i już. Nie możemy na to pozwolić. (Jonathan)

-Tato ty jesteś głupi, czy jaki ty jesteś? (George)
-Staraj się staraj, jesteś coraz bliżej przejęcia biznesu. No próbuj jeszcze, no dawaj!
Good evening! (Jonathan)

Good evening Harry! (Ken do Harry’ego)

Powiem ci, że lubię te parki dla bogatych. (Ken do Harry’ego chodzi o stolik z alkoholem)

Prądem to się wydobywa proszę ja ciebie  ryby ze stawu. (Harry do Kena)

-Ma to jakieś atesty? (Harry o sprzęcie doktora)
-Tak firma Philips. (Dreyfus)
-Też pana porazi. (Dreyfus)
-Ale stoję na gumie. (Harry)
-Jak cię porazi to też ci się przyda Harry. To też ci się przyda. (John)
-W takim razie proszę zdjąć gumę i będziemy mieli jakby dwie pieczenie na jednym ogniu. (Dreyfus)

-A czy ustaliliśmy, jakiego on jest wyznania? Bo to też może być ważne. Chciałbyś księdza może? (Jonathan wspomina o tym przy zabiegu)
-Czesko-europejskie! (Ken)

-On nie czuje napięcia, jest już na len. Może na wszelki wypadek wezmę na bawełnę. (Dreyfus do wszystkich, sprzęt lekarza składa się m.in. z żelazka)

-Obluzowało się ciemiączko! (Dreyfus do Kena już po zabiegu)
-Fuck! (Warren)

-Wszystko sobie przypomniałem. (Ken tuż po wyrecytowaniu 18 cyfr konta)
-To powtórz jeszcze raz te liczby! (Jonathan i rozpaczliwy śmiech Kena)

-Próbowałem nawet czytać jakieś książki o biznesie. Nawet do Internetu zajrzałem godzinę temu, ale nagle prąd zaczął tak hhhhhahaha…Się musiałem wylogować. (Billy do Warren’a, w scenie z Kenem Kamys ustawił odpowiednio oświetlenie przypominające traumatyczne w spomnienia z prądem)

-Masz jakieś papiery? (Milioner papiery dotyczące firmy Owensów)
-Mam. (Billy)
-Widzę zestawienie finansowe. Dlaczego tu jest narysowany miś? (Milioner)

-Produkcja sztucznych drzew. Ja kiedyś produkowałem sztuczne drzewa na północy Kanady. No to się może nie przyjąć! (Milioner do Billy’ego)

-To skąd wziąć pieniądze? (Warren)
-To z innego biznesu. (Milioner pije wówczas alkohol xD)

-Będę musiał samochód zostawić na parkingu u was. (Milioner)
-My mamy duży parking. Zmieści się. (Warren)
-Tak? Ja mam daleko do domu. (Milioner)
-Jeśli tylko pomożesz mi w rozkręceniu firmy, po prostu cię odwiozę! (Billy)

Jakie Sank you. Lokal schodzi na psy żeby Jugoli brali do obsługi. (Harry do siostry, po tym jak Stuhr przyniósł im wodę)

-Jeśli pękło dobrze. Wchodzisz na dobrą drogę, Harry. (Harriet)
-Ja znam takie sytuacje, że jak pęka to nie jest dobrze. (Harry)
-Chodzi o balonik? (Harriet)

Ja z ciebie klaczy nie robiłem. Masz, masz żryj to siano, masz! (Harry o zabawie w konia)

-A jak ty robiłeś ze mnie świnkę? No rób wi, wiii. (Harriet)
-Oink, oink. (Harry)

-Jak będzie ci coś podawał to wylewaj za kołnierz albo wysypuj. Dobrze? Już temu możesz się oprzeć. (Harriet o używkach od Franka)
-No jasne lej se i się oprzyj, zobaczysz jak fajnie. (Harry)

Brak komentarzy: