ODCINEK
SPECJALNY 5- McPherson wspomina
synowi, że ma misję do wypełnienia. Martwi się Kenem. Uważa, że będać już tak
dorosły pora wyprowadzić się z domu Owensów i zająć się ukochaną, której
personalnie John nie akceptuje jako synowej. Ken nie rozumie ojca. Wyprowadzka
nie zapewni mu przyszłości, a Dorin kocha. Wyjaśnia się też, czemu John
przyszedł do parku ze strzelbą. Lubi strzelać do rzutków, co jest niezbędną
umiejętnością w jego zawodzie. (Bałtroczyk „strzela” do człowieka zza kulis i
nazywa go Johnny, po kilku takich razach do sznurka lufy przyczepiona zostaje
Aśka i wbiega na scenę) Ken wypytuje ojca, gdzie może pracować. John jako
zawodowy morderca proponuje mu przejęcie jego profesji. Heighly doznaje szoku,
ale jest ciekaw ile można zarobić na zabijaniu. John jest najlepszy, więc nie
narzeka na zyski, ale uprzedza pierworodnego, że trzeba nieustannie ćwiczyć.
Wbiega Dorin na sznurku (patrz wyżej). John wciąż jest zaskoczony, że syn kocha
się w takiej kobiecie. Dorin nie zamierza wyjść za mąż za mordercę, co przypada
do gustu McPhersonowi. Ken obiecuje narzeczonej nigdy nie strzelać. John każe
córce Jonathana oddalić się, a w tym czasie pokazuje synowi swój sprzęt do
mordowania. Dorin zaś zajmuje się składaniem papieru, robi pompki i prostuje
pasek xD, publika szaleje. Przemawia do Kena, że to nie ojciec ma być w jego
życiu najważniejszy, a ona. Ken nauczony duszeniem maskotką, dusi narzeczoną.
John tylko mu wtóruje.
Dealey o mały włos nie mdleje widząc żywego Harry’ego
(ubranie Rewersa tutaj rozwala system). Ferguson kpi sobie z Franka. Ten tłumaczy
się z nieudanej próby otrucia. Harry ma zamiar opowiedzieć o tym, dlaczego tak
dziwnie się zachowywał zaś Frank obiecuje mu rekompensatę. Po chwili zmienia
zdanie i każe całowac swój pierścień. Harry poniża go coraz bardziej. Wyciąga
od ludzi telefony, gdyż skończyła mu się kasa na koncie. Nie zadzwoni wtedy,
jak Frank da mu pieniądze. Frank mówi mu gdzie znaleźć złoto w Wietnamie,
zgadza się oddać połowę sztabek. Harry przystaje a to, ale za dostanie tylko połowy,
poniża dalej Dealey’a, który udaje psa.
(w tej scenie
Asia łączy akcję ze znanym skeczem z Hrabi Dziubas, co daje genialny efekt. W
skeczu tym gra bardzo denerwującą żonę, która udaje, że co złego to nie ona)
Dorin ma pretensje do Kena, że ją dusił. Miała być to zaczepka erotyczna. Ken
niestety nie rozumie metafor. Dorin daje kolejne przykłady, w międzyczasie
obiera jabłka. Każe zjadać je Kenowi gdyż jest kryzys.Nie wolno niczego
marnować jak marchewki dzień wcześniej, że obrane, a nikt nie je. Wie, że
ojciec wiecznie nie będzie na nią łożył i prosi ukochanego, aby poszukał pracy.
Wyjedzie za niego za mąż, gdy będzie człowiekiem z majątkiem. Ona ma zamiar
leżeć i pachnieć.Ken proponuje masaż stóp, ale kończy się tylko na rozmowie.
Dorin cały czas wypytuje, co Ken mógłby robić w życiu. Ken ma pomysł na
zabijanie kun w Central Parku, a potem za ich sprzedaż kupno brylantów dla
narzeczonej. Niestety wystarczy na kupno tylko jednego. Dorin chce by Ken
przyniósł jej torebkę, bo z nią czuje się bezpieczniej i Ken może wkroczyć do
akcji. Heighly sugeruje Dorin usamodzielnienie się, stworzenie własnego
gniazdka. W tym celu może gonić ludzi wolnych i zabierać im ich własności.
Wszystko zrobi dla miłości, nawet się sprzeda…
Cytaty:
Jesteśmy w najbogatszym parku w Los
Angeles. Tylko tu stoją kanapy. (Ken do ojca)
Wydaje mi się, że jedyną jest zaleta jest
to, że jest niższa od ciebie. (John do Kena o Dorin)
-Daj! (John krzyczy jak do Johnny’ego zza
kulis i łapie w ten sposób rzutki)
-Czekaj jednej rzeczy nie rozumiem. Kto ci daje?
(Ken)
Jestem zawodowym mordercą. Taka praca!
(John do Kena)
Nigdy nie widziałem tak dużego rzutka.
(John o Dorin do Kena)
-Nie będę strzelał. (Ken)
-Możesz ewentualnie do świnek morskich, ale też nie
wiem czy się zgodzę. (Dorin)
-A weź se siądź na miękkim, nalej se
czegoś. Zajmij się czymś tak? (John)
-Do mnie mówisz? (Dorin)
-Masz miękkie to se siądź. (Ken)
-Ale jest podatna na perswazje tylko
trzeba zdecydowanie. (John o Dorin)
-Bo to jest dobra kobieta. (Ken)
-No może ma jakąś zaletę. Nie jest duża to niech
będzie, chociaż dobra. (John)
Dorin prostuje pasek:
-Ma chociaż czarne lateksy? (John)
-Z dętki. (Ken)
-Chyba od traktora. (John)
-Można zabić na przykład I-padem. (John)
-Jak? W jaki sposób? Aj padam. (Ken)
-Ceną!!! (Dorin)
-Jest taka gra dla inteligentów nazywa się Angry
Birds. I na 7 poziomie masz…(John)
-Zły ptak. (Ken)
-Wkurwiony! (John)
(…)
-Przepraszam McPherson, a masz Nina Fruit? (Dorin)
John
trzyma maskotkę Elmo z Ulicy Sezamkowej i mówi czym lepiej nie zabijać:
-Ale Kermitem jest kijowo, lepiej taką żabą drugą.
-Jaką drugą? (Ken)
-Taka jest druga pomarańczowa. Nie? A nie, bo ja
wtedy paliłem…(John)
Przy Dorin nie muszę palić. Ona jest moim
narkotykiem. Ćpam ją normalnie…(Ken do ojca o Dorin)
Harry? Poczekaj… Nie zdążyłem nalać.
(Frank do Harry’ego jest w szoku, gdy ten się pojawia, a że dopiero scena się
zaczęła na nalał sobie do kielszia jeszcze alkoholu:P)
Harry nie myśl, że w tych butach jest
łatwo chodzić. Nie umiem chodzić na obcasach. (Frank do Harry’ego, ma kowbojki)
-Wracam z mojego rancza. (Frank)
-Chyba bardziej chlewa. (Harry)
Ja dobrze pamiętam gdzie byłem. Uwierz mi
lewatywa czyni cuda. (Harry do Franka poprzedni odcinek)
-I’m
your Godfather. It’s my finger. (Frank, nawiązanie
do Ojca Chrzestnego)
-Harry zakłada sobie pierścień na palec w stopie i
mówi do Franka:
-Tu frędzlu całuj. Zobacz jak wyglądasz. Co ty
jedziesz teraz odbierać krowi poród?
-Wiesz, jakie to jest trudne? (Frank)
-Wiem. (Harry)
-Odbierłeś kiedyś? (Frank)
-Nie, ale ty masz krótsze ręce. (Harry)
-Bo ty Dorin to podajesz tak, że ja nie
wiem czy to jest zaczepka erotyczna, czy jakiś inny kontekst ma. (Ken o
duszeniu)
-No, ale kochany przepraszam cię bardzo. Chesz być ze
mną, mieszkąc ze mną, rodzić ze mną dzieci rozumiesz? A teraz nagle się
okazuje, że ty nie rozumiesz metafor? Że jak poowiem chcę mieć piąte dziecko to
ty na serio to odbierzesz? I zrobisz piąte przepraszam? Jakoś tak
bezwiednie…(Dorin)
-
Ja nie musze patrzeć tam gdzie robię. (Dorin
o obieraniu jabłek)
-Ja też nie patrzę tam gdzie robię. (Ken)
Ja nie będę obierać jabłek, żeby one
potem wysychały, proszę to jeść.
(…)
Się marchewka zmarnowała wczoraj, ja płakałam pół
dnia!
(…)
Przepraszam jesz 12 kilo marchwi i co? I kawałek został
i ty go nie dobijesz?
(Dorin do Kena)
Złość piękności szkodzi, a nie ma, co
ryzykować. (Ken do Dorin)
Powiem ci prawdę wszystko masuj, ale nie
stopę. I to nie jest metafora. (Dorin do Kena, on chwilę wcześniej chciał
masować jej stopy)
-Mężczyzna potrafi robić dużo rzeczy.
(Ken)
-Który? (Dorin)
-Dla ciebie chcę się sprzedać. (Ken)
-Ty się dla mnie nie sprzedawaj, ty dla mnie zarabiaj
człowieku. (Dorin)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz