sobota, 28 września 2013

Odcinek specjalny Sala Kongresowa 2011 część 5 Ten z profesją McPhersona


ODCINEK SPECJALNY 5- McPherson wspomina synowi, że ma misję do wypełnienia. Martwi się Kenem. Uważa, że będać już tak dorosły pora wyprowadzić się z domu Owensów i zająć się ukochaną, której personalnie John nie akceptuje jako synowej. Ken nie rozumie ojca. Wyprowadzka nie zapewni mu przyszłości, a Dorin kocha. Wyjaśnia się też, czemu John przyszedł do parku ze strzelbą. Lubi strzelać do rzutków, co jest niezbędną umiejętnością w jego zawodzie. (Bałtroczyk „strzela” do człowieka zza kulis i nazywa go Johnny, po kilku takich razach do sznurka lufy przyczepiona zostaje Aśka i wbiega na scenę) Ken wypytuje ojca, gdzie może pracować. John jako zawodowy morderca proponuje mu przejęcie jego profesji. Heighly doznaje szoku, ale jest ciekaw ile można zarobić na zabijaniu. John jest najlepszy, więc nie narzeka na zyski, ale uprzedza pierworodnego, że trzeba nieustannie ćwiczyć. Wbiega Dorin na sznurku (patrz wyżej). John wciąż jest zaskoczony, że syn kocha się w takiej kobiecie. Dorin nie zamierza wyjść za mąż za mordercę, co przypada do gustu McPhersonowi. Ken obiecuje narzeczonej nigdy nie strzelać. John każe córce Jonathana oddalić się, a w tym czasie pokazuje synowi swój sprzęt do mordowania. Dorin zaś zajmuje się składaniem papieru, robi pompki i prostuje pasek xD, publika szaleje. Przemawia do Kena, że to nie ojciec ma być w jego życiu najważniejszy, a ona. Ken nauczony duszeniem maskotką, dusi narzeczoną. John tylko mu wtóruje.
Dealey o mały włos nie mdleje widząc żywego Harry’ego (ubranie Rewersa tutaj rozwala system). Ferguson kpi sobie z Franka. Ten tłumaczy się z nieudanej próby otrucia. Harry ma zamiar opowiedzieć o tym, dlaczego tak dziwnie się zachowywał zaś Frank obiecuje mu rekompensatę. Po chwili zmienia zdanie i każe całowac swój pierścień. Harry poniża go coraz bardziej. Wyciąga od ludzi telefony, gdyż skończyła mu się kasa na koncie. Nie zadzwoni wtedy, jak Frank da mu pieniądze. Frank mówi mu gdzie znaleźć złoto w Wietnamie, zgadza się oddać połowę sztabek. Harry przystaje a to, ale za dostanie tylko połowy, poniża dalej Dealey’a, który udaje psa.
 (w tej scenie Asia łączy akcję ze znanym skeczem z Hrabi Dziubas, co daje genialny efekt. W skeczu tym gra bardzo denerwującą żonę, która udaje, że co złego to nie ona) Dorin ma pretensje do Kena, że ją dusił. Miała być to zaczepka erotyczna. Ken niestety nie rozumie metafor. Dorin daje kolejne przykłady, w międzyczasie obiera jabłka. Każe zjadać je Kenowi gdyż jest kryzys.Nie wolno niczego marnować jak marchewki dzień wcześniej, że obrane, a nikt nie je. Wie, że ojciec wiecznie nie będzie na nią łożył i prosi ukochanego, aby poszukał pracy. Wyjedzie za niego za mąż, gdy będzie człowiekiem z majątkiem. Ona ma zamiar leżeć i pachnieć.Ken proponuje masaż stóp, ale kończy się tylko na rozmowie. Dorin cały czas wypytuje, co Ken mógłby robić w życiu. Ken ma pomysł na zabijanie kun w Central Parku, a potem za ich sprzedaż kupno brylantów dla narzeczonej. Niestety wystarczy na kupno tylko jednego. Dorin chce by Ken przyniósł jej torebkę, bo z nią czuje się bezpieczniej i Ken może wkroczyć do akcji. Heighly sugeruje Dorin usamodzielnienie się, stworzenie własnego gniazdka. W tym celu może gonić ludzi wolnych i zabierać im ich własności. Wszystko zrobi dla miłości, nawet się sprzeda…


Cytaty:
Jesteśmy w najbogatszym parku w Los Angeles. Tylko tu stoją kanapy. (Ken do ojca)

Wydaje mi się, że jedyną jest zaleta jest to, że jest niższa od ciebie. (John do Kena o Dorin)

-Daj! (John krzyczy jak do Johnny’ego zza kulis i łapie w ten sposób rzutki)
-Czekaj jednej rzeczy nie rozumiem. Kto ci daje? (Ken)

Jestem zawodowym mordercą. Taka praca! (John do Kena)

Nigdy nie widziałem tak dużego rzutka. (John o Dorin do Kena)

-Nie będę strzelał. (Ken)
-Możesz ewentualnie do świnek morskich, ale też nie wiem czy się zgodzę. (Dorin)

-A weź se siądź na miękkim, nalej se czegoś. Zajmij się czymś tak? (John)
-Do mnie mówisz? (Dorin)
-Masz miękkie to se siądź. (Ken)

-Ale jest podatna na perswazje tylko trzeba zdecydowanie. (John o Dorin)
-Bo to jest dobra kobieta. (Ken)
-No może ma jakąś zaletę. Nie jest duża to niech będzie, chociaż dobra. (John)

Dorin prostuje pasek:
-Ma chociaż czarne lateksy? (John)
-Z dętki. (Ken)
-Chyba od traktora. (John)

-Można zabić na przykład I-padem. (John)
-Jak? W jaki sposób? Aj padam. (Ken)
-Ceną!!! (Dorin)

-Jest taka gra dla inteligentów nazywa się Angry Birds. I na 7 poziomie masz…(John)
-Zły ptak. (Ken)
-Wkurwiony! (John)
(…)
-Przepraszam McPherson, a masz Nina Fruit? (Dorin)

John  trzyma maskotkę Elmo z Ulicy Sezamkowej i mówi czym lepiej nie zabijać:
-Ale Kermitem jest kijowo, lepiej taką żabą drugą.
-Jaką drugą? (Ken)
-Taka jest druga pomarańczowa. Nie? A nie, bo ja wtedy paliłem…(John)

Przy Dorin nie muszę palić. Ona jest moim narkotykiem. Ćpam ją normalnie…(Ken do ojca o Dorin)

Harry? Poczekaj… Nie zdążyłem nalać. (Frank do Harry’ego jest w szoku, gdy ten się pojawia, a że dopiero scena się zaczęła na nalał sobie do kielszia jeszcze alkoholu:P)

Harry nie myśl, że w tych butach jest łatwo chodzić. Nie umiem chodzić na obcasach. (Frank do Harry’ego, ma kowbojki)

-Wracam z mojego rancza. (Frank)
-Chyba bardziej chlewa. (Harry)

Ja dobrze pamiętam gdzie byłem. Uwierz mi lewatywa czyni cuda. (Harry do Franka poprzedni odcinek)

-I’m your Godfather. It’s my finger. (Frank, nawiązanie do Ojca Chrzestnego)
-Harry zakłada sobie pierścień na palec w stopie i mówi do Franka:
-Tu frędzlu całuj. Zobacz jak wyglądasz. Co ty jedziesz teraz odbierać krowi poród?
-Wiesz, jakie to jest trudne? (Frank)
-Wiem. (Harry)
-Odbierłeś kiedyś? (Frank)
-Nie, ale ty masz krótsze ręce. (Harry)


-Bo ty Dorin to podajesz tak, że ja nie wiem czy to jest zaczepka erotyczna, czy jakiś inny kontekst ma. (Ken o duszeniu)
-No, ale kochany przepraszam cię bardzo. Chesz być ze mną, mieszkąc ze mną, rodzić ze mną dzieci rozumiesz? A teraz nagle się okazuje, że ty nie rozumiesz metafor? Że jak poowiem chcę mieć piąte dziecko to ty na serio to odbierzesz? I zrobisz piąte przepraszam? Jakoś tak bezwiednie…(Dorin)
-
Ja nie musze patrzeć tam gdzie robię. (Dorin o obieraniu jabłek)
-Ja też nie patrzę tam gdzie robię. (Ken)

Ja nie będę obierać jabłek, żeby one potem wysychały, proszę to jeść.
(…)
Się marchewka zmarnowała wczoraj, ja płakałam pół dnia!
(…)
Przepraszam jesz 12 kilo marchwi i co? I kawałek został i ty go nie dobijesz?
(Dorin do Kena)

Złość piękności szkodzi, a nie ma, co ryzykować. (Ken do Dorin)

Powiem ci prawdę wszystko masuj, ale nie stopę. I to nie jest metafora. (Dorin do Kena, on chwilę wcześniej chciał masować jej stopy)

-Mężczyzna potrafi robić dużo rzeczy. (Ken)
-Który? (Dorin)

-Dla ciebie chcę się sprzedać. (Ken)
-Ty się dla mnie nie sprzedawaj, ty dla mnie zarabiaj człowieku. (Dorin)

Brak komentarzy: