Odcinek 34
(128)- Dorin wraz z Kenem przychodzą
do babci. Dorin ma do niej pretensje, że spowodowała zdziecinnienie jej
narzeczonego. Maggie nie przejmuje się uwagami wnuczki. Dorin jest wściekła, że
jej ukochany tak bardzo ulega wpływom Maggie. Grozi mu, że jeśli się nie zmieni
ona zerwie zaręczyny. Ostatecznie rozstają się, ale Ken wcale się tym nie
martwi.
John, Ken i Dorin przychodzą do ćwiczącego Joanthana.
Chcą go prosić o opłacenie Kenowi szkoły. Dorin musi odzyskać dawnego narzeczonego.
Jonathan nie rozumie, czemu ma wydawać pieniądze skoro Ken to syn McPherson’a.
On tłumaczy, że Heighly przejdzie przyśpieszony kurs dojrzewania i być może
znów stanie się dorosły. Dorin namawia ukochanego żeby poprosił Jonathana o
datki wierszykiem (a po nim sama przemawia do ojca.
George umiera. Każdy z rodziny przychodzi do niego i
ma swoje własne refleksje. Dorin każe Kenowi bawić się w skojarzenia. Pyta się
brata, co tak naprawdę się stało. Billy kpi sobie z George’a, bo domyśla się,
że symuluje. Maggie sądzi, że jej wnuk zażywał bananów jako narkotyki i wciskał
sobie je w żyły. Jonathan zaś nie przyjmuje do wiadomości, że on i jego matka
przeżyją własnego syna i wnuka. George, mówi rodzinie jak chciałby umrzeć.
Później Owensowie przerzucają uwagę na bawiącego się Kena, a George tego nie
akceptuje i ciągle im przeszkadza.
Harry bardzo dobrze czuje się Dealey’a i zwraca się
do niego per Mistrzu. Frank chce go wykorzystać do swoich planów. Za dobre
sprawowanie Harry otrzymuje nagrody, zwykle są to używki lub alkohol. Harriet
widząc brata u Dealey’a jest wściekła i żąda wyjaśnień. Dodaje, że powinien
wyjść ze złej drogi. Harry jednak nie słucha dobrych rad siostry. Harriet błaga
dawnego kochanka żeby nie wciągał jej brata w swoje niecne interesy, a ona da
ich związkowi jeszcze szansę. Frank nie daje się przekonać.
Dorin i John przyprowadzają Kena do szkoły. Chcą żeby
szybko dojrzał. Umawiają się na romowę z Dyrektorem placówki. Tłumaczą mu, na
czym polega problem i dlaczego proszą żeby Ken zdał kurs Matura w miesiąc.
Dyrektor opowiada o szkole głównie o wf oraz o tym, że sam ma problemy z
matematyką, dlatego szkoła nie ma wielu uczniów. Dorin prosi Dyrektora o
zrobienie Kenowi testu. On proponuje zaśpiewanie Bogurodzicy. Dorin stwierdza,
że szkoła jest, co najmniej dziwna. Wszyscy nalegają żeby to Dyrektor pokazał
jak śpiewać. On wykonuje niemiecką piosenkę dla dzieci (Piaseczny jest znanym
wokalistą).
Cytaty:
-No i jak twój mały? (Maggie)
-Babciu to wszystko przez ciebie. (Dorin)
-Ale ja nie pytam ciebie Dorin, tylko pytam Kena.
(Maggie)
Usiądź do cholery, bo cię zaraz tak kopnę, że
zobaczysz. (Dorin do Kena, gdy on nie chce spełnić jej żądań)
-Dlaczego sitko? (Dorin do babci o zabawkach Kena)
-Do odcedzania złota. (Ken)
No teraz czuję, że jestem dzieckiem…(Ken do Maggie i
Dorin, gdy zapala papierosa)
-Myślę, że powinienś opłacić tę szkołę żebym mogła
być znów z moim dawnym Kenem. (Dorin)
-Ale to wiesz, że w jego przypadku to nie daje
żadnych rezultatów. Kiedyś mu opłaciłem uroda w weekend i popatrz. (Jonathan)
-Ken to nie jest prawda jesteś urodziwy. (Dorin)
-Hahahahah…(Jonathan)
Jeśli chcesz w parku spotka cię jeż. Bardzo proszę
daj mi szkołę, bo założę kalosze. Nad głową mą jest sufit, czy ten sufit
naprawdę być musi? (wiersz Kena do Jonathana)
Ojcze, ogromny. Ojcze jak wielbłąd dwugorbny. Tyś mi
dzieciństwo zmarnowawszy, wpoił pieniądza smak, pomniejszony. I teraz jakem
tchórzofretka, klęczę u ciebie u wezgłowia nóżowego, i proszę ciebię, daj
człowiekowi małeme pieniądza, co by się nauczył we wremię. (Wiersz Dorin do
ojca)
Leżę na zestawie „Wypoczynek” i to jest zestaw
śmierci. (George do siostry o łożku, na którym umiera)
Dałeś sobie w żyłę banana? (Maggie do Geroge’a)
Zamknij się, co? (Dorin do George’a, kiedy on cały
czas przeszkadza rodzinie)
Wsadźcie mi do trumny zegarek jakiś dobry. Będę
odmierzał czas i czekał na was. (Umierający George do rodziny)
-Harry? (Harriet wchodzi do domu Franka)
-Dealey? (Harriet)
-Harriet? (Frank)
-Harriet? (Harry)
-Dealey? (Harry)
-Harry? (Frank)
-Ja Harry! (Harry)
Jeszcze sobie nóżki utnij w kolankach. (Hariet do
brata, kiedy Harry mówi, że szybko nabywa nowych umiejętności od Franka, a jak
wszyscy wiemy Frank jest bardzo niski i stąd nawiązanie Harriet)
-I ja mam sobie tutaj tak, na boczny tor zostałam
odstawiona tak? A wy sobie tam… (Harriet, gdy Frank i Harry odchodzą sami do
stolika)
-Usiądź se pod drzewem. (Frank)
-I kukaj! (Harry)
-Harry, nie odciągaj uwagi romawiamy koniu jeden.
(Harriet, Harry w tym czasie je kostki cukru udając konia)
-Wypraszam sobie. (Harry, rży jak koń)
-Ken! O Ken, o Ken…(Dyrektor)
-Yes I can! (Ken)
-Yes, yes he can.
He can. (John)
-He cannot.
(Dorin)
Uczciwie muszę powiedzieć, że utłuczenie łba w szkole
jest nieuniknione. Z tym, że materace faktycznie nie są wcześniej dmuchane.
(Dyrektor do Dorin)
-Czy nie chciałabyś….? (Dyrektor)
-Chciałabym…(Doirn)
-Ale Dorin też nie ma matury! (Ken, mina
Kołaczkowskiej w tym momencie)
-Ty świnio! (Dorin)
Nie synu pojedziemy do Wietnamu tam będzie
normalniej. (John chodzi o szkołę Kena)
-Kommt a Vogerl
geflogen, Setzt si nieder auf mein’ Fuß, Hat ein’ Zetterl im Schnabel, Von der
Mutter einen Gruß. (piosenka Dyrektora, jest to wierszk dla dzieci o ptaszku)
-W ogóle się nie da tańczyć do tego. (Ken)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz