Odcinek 47
(141)- Frank wypytuje współlokatora
o jego relacje z Dorin. Harry nie chce jej skrzywdzić. Dealey nie rozumie tej
sytuacji. Nalega żeby Harry wkradł się do rodziny Owensów. Sam wejdzie do niej
poprzez adopcję Fergusona. Wraz z Harrym ćwiczą rozmowy ojca z synem typu
przynoszenie piwa.
Maggie prosi wnuka o pożyczenie jej 2000 dolarów.
Okazuje się, że postawiła na konia Goog evening (patrz poprzedni odcinek),
który przegrał wyścig o ogon. George nie ma zamiaru nic jej pożyczać. Maggie
znajduje w gazecie ogłoszenie o aukcji obrazów. Wnuk jest zszokowamy, że za
obrazy Kandyńskiego ktoś dał 10 mln i stwierdza, że takie malowanie to nie
sztuka, to banał. Babcia uważa, że potrzeba im tylko sprzętu, czyli pędzelka z
końskiego włosia. Syn Jonathana jest przekonany, że fortuna czeka u bram i
czuje w sobie wielką moc twórczą. Maggie domaga się połowy z wpływów, ale wnuk
ma zamiar dać jej obraz. Ustalają, że później, gdy biznes się rozkręci malować
będzie cała rodzina. Maggie idzie po sprzęt, a George ma się przygotowywać.
Harry spotyka się z Warren’em w parku. Zwierza się,
że z jednej strony chce być z Dorin, a z drugiej nie może stracić Kena- swojego
przyjaciela. Postanawia ponownie połączyć zakochaną parę, bo wie, że przez
niego ich relacja się zakończyła. Warren rozumie problem Fergusona. Pogodzenie
miłości i przyjaźni praktycznie nie jest możliwe. Nawet bycie mężczyzną nie
pozwala podjąć dobrej decyzji. Należy ona do Kena i Dorin. Harry nie wie, jaka
ma być jego rola w tych relacjach. Według doradziciela musi być szczery i dać
czas Kenowi i Dorin. Tym samym w parku pojawia się Dorin i słyszy rozmowę jej
znajomych o niej. Wyraźny zachwyt jej. Warren nie jest zadowolony, że Dorin
podsłuchiwała. Ta mdleje.
George bierze się za malowanie obrazu i już planuje,
co kupi za wygrane aukcje (kolejny genialny tekst Górskiego w tej scenie i
następnej). Łatwo się domyśleć, że zdolności plastycznych nie posiada, ale sam
jest zachwycony swoją sztuką. Warren śmieje się z George’a. Sprowadza dla niego
marszanda sztuki. Ma on pomóc Owensowi w jego nowym biznesie i ocenić talent.
Na początku proponuje George’owi bycie przede wszystkim, a potem namawia do
namalowania czegoś osobistego. Robi licytację (po raz pierwszy w historii
serialu publika weźmie tak duży udział w scenie,a Bałtroczyk z widowni prosi o
pomalowanie siusiaka xD). Ostatecznie to sam George wygrywa aukcję kwotą 2000
dolarów. Warren podsumowuje to autobiznesem xD (prawdopodobnie Górski chciał uratować
publikę przed faktycznym kupnem obrazu i dlatego krzyknął 2000).
George nie poddaje się i w kolejnej scenie cały czas
domalowuje coś nowego do obrazu. Dorin dzwoni do Warren’a i mówi, że czeka na
niego w salonie, gdzie właśnie pracuje jej brat. Johnson mówi Dorin, że
rozkochała w sobie wielu mężczyzn. Ken chce do niej wrócić podobnie jak Harry.
Czas dokonać wyboru. Dorin bardzo rozprasza brat i jego malowanie. Warren
uświadamia jej, żeby czasem przystopowała. Ona wypytuje się go, kogo wybrać.
Ciągłe gadanie Johnsona i siostry przeszkadza z kolei George’owi. Dorin
proponuje, żeby brat zaczął malować nowy obraz zwłaszcza, że chce wystawić
swoje dzieła w galerii. Gdy wstaje i wypada mu mikroprocesor, Warren sądzi, że Owens
używa sprzętu do liczenia tętna. Wystukując rytm jeszcze bardziej go irytuje.
Cytaty:
-Zaczniemy łagodniej może to wystarczy. (Frank nalewa
Harry’emu alkohol)
-A buziaka? (Harry)
-Ale, w jakim charakterze mam ci dać buziaka? (Frank)
-No dajesz wino to myślałem, że…(Harry)
-Masz takie skojarzenia? Tak, a jak ci dam wódkę to
co? (Frank)
-To pójdziemy pojeździć autem. (Harry)
-Przynieś piwo gówniarzu! (Frank ćwiczy rolę ojca)
-Aaaa to nie wiedziałem, że tak powiem uczucia
ojcowskie wyglądają do mnie. Sam se przynieś stary pierdzielu! (Harry)
Przecież to się nadaje na kabanosy, a babcia stawia
na to pieniądze. (George do Maggie o jej zakładach na wyścigach konnych)
-A pędzelek masz? (Maggie, chodzi o malowanie
obrazów)
-Co? (George)
-Słuchaj, czy masz pędzelek? (Maggie)
-Babciu…(George)
-A czym będziesz malować? (Maggie)
-A chodzi o malowanie dobrze… Nie, bo z babcią cały
czas mi się koń, pędzel cały czas tak. (George)
-To babcia kupi ze cztery sztalugi, ja sobie to tak
poustawiam, że będę malował prawą ręką, lewą ręką i dwoma nogami. (George)
-A to nie tylko, słuchaj każdą częścią można malować.
Teraz ja to widziałam. (Maggie)
Czego chce ta pierwsza część? Musimy
ukonsrtyktuoować….(Warren do Harry’ego)
-Jeśli przykryjesz się tak żeby w szyję nie było ci
zimno, to wtedy stopy marzną. I vice versa…(Warren)
-No tak masz rację, masz rację. Znam to, znam to, bo
pocierając splot ramiona dadzą sobie radę. (Harry)
-A i stopom nie brak pewnych technik... Ale nie
chodzi o to żeby w łóżku tańczyć. (Warren)
Ty, jeżeli chcesz być szczery wobec siebie musisz, że
tak powiem oba poroża chwycić naraz. Jak torreador tych dzikich żądz. (Warren
do Harry’ego w kontekście wyboru między Kenem, a Dorin)
-Łykasz tego robaka na haczyku. (Harry o miłości do
Doirn)
-I czujesz jak on ci tutaj, stuka w jelitko! (Warren)
Kawałek ucha ci odpadł. (Warren do Harry’ego, gdy
odpada mu mikrofon)
Dorin, jeżeli ja bądź też Harry tu siedzący obok mnie
zdecydujemy się powiedzieć ci cokolwiek sekretnego z naszych odrzwi… to
zadzwonimy do ciebie! (Warren do Dorin)
Co to takie malowanie? To można tutaj se kupis
samochód, jutro polecę gdzieś i tego… Kupię
tego Cadillaca, konia sobie kupię, zapiekanek nakupię! (George malując
obraz)
-Trzeba młotek. (Marszand o licytacji)
-Ja jestem młotek. (Warren)
-Ja się chciałem dowiedzieć ile jest za siusiaka?
(John z widowni, gdy George maluje wszystkim na scenie twarze na czerwono)
-Żeby pomalować, czy namalować? (George)
-Czego się nie robi dla sztuki. (Warren)
-A jaki kolor?
(George)
-Czerwony! (John)
-Jaka wielkość? Bo to więcej farby. (Marszand)
-Nie mam tyle farby. (George)
Tutaj się
pracuje! (George do Dorin i Warren’a
gdy rozmawiając przeszkadzają mu w malowaniu obrazu)
-Czy w Kalifornii słyszałaś o tym, żeby legalna była
bigamia? (Warren)
-Chciałabym. (Dorin)
-A kto by nie chciał? (Warren)
Dorin, ale ty tak z wszystkim postępujesz.
Przeszkadzasz mi i ja w związku tym nie mogę. Jestem cały czas pod prysznicem
wrażeń. (Warren do Dorin, bo przeszkadza jej malowanie brata)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz