sobota, 28 września 2013

Streszczenia odcinków PAKA 2005 (odcinek 70) Ten z menopauzą



PAKA 2005 odcinek 70- (tutaj Jonathana grał Górski) Dealey spotyka się z Jonathanem. Niespodziewanie tego pierwszego atakuje tajemniczy napastnik i chce go zabić. Frank krwawi, bo zostaje uderzony w ramię! Umiera. Owens nie wie jak mu pomóc. Wspominają Wietnam. Jonathan ciągle pyta Franka jak się czuje, ten natomiast proponuje mu pogodzić się w końcu. Owens już zaczyna się na tym zastanawiać, ale Dealey wstaje i mówi, że tak naprawdę nic mu nie jest, bo założył kamizelkę kuloodporną. Jonathan jest zaskoczony, ale liczył na śmierć znajomego. Nie oddaje mu cygara, co rozwściecza Franka. Oświadcza on, że mimo tego Jonathan tak łatwo się go nie pozbędzie. (w tej scenie Rewersowi pomyli się fabuła :P) Czarny charakter serialu udaje się do Kena. Heighly przypomina sobie ich poprzednią rozmowę, która nie zakończyła się porozumieniem. Frank wypytuje Kena o Jonathana w czasach Wietnamu, będąc przekonanym, że Ken jest jego synem. Okazuje się, że Dealey planuje interesy z narzeczonym Dorin i chce go u siebie zatrudnić. Przychodzi córka Owensa, która słyszała o czym mówił jej wróg i Ken. Nie życzy sobie, żeby ukochany pracował u Franka i żąda wyjaśnień. Ken natomiast uważa, że ma prawo sam decydować, gdzie i u kogo podjąć pracę. Dorin nie ma zamiaru dyskutować z Dealey’em. Zdaniem Kena, który widzi złość w oczach przyszłej żony, Frank powinien odejść. Tak też się dzieje. George wraca z Afryki z akcji humanitarnej i spotyka przypadkowo brata. Daje mu prezent w postaci pudełka na różne drobiazgi ze skory węża, chociaż podarek ma futro. Billy jest wściekły, że brat wrócił do domu, bo tak to on był jedynym synem dla Jonathana. George tłumaczy, że wrócił po tym jak dowiedział się z gazet o złym stanie zdrowia ojca. Billy nie wierzy w nagłą dobroć brata i przypomina mu, że kiedyś mu nie pomół, gdy wpadł do wykopu. George nie mógł pozwolić, żeby zginęło wtedy dwóch braci i cały czas próbuje przekonać Billy’ego do swojej zmiany. Na Billy’ego to nie działa, sądzi, że rodzina już go nie potrzebuje. Dochodzi do szarpaniny. Powstrzymuje ich Dorin zaskoczona widokiem George’a i prezentem. Warren próbuje rozładować napiętą atmosferę. George żali się, że nikt go nie akceptuje i postanawia wrócić do Murzyniątek. Warren radzi im… nie kłócić się! (świetna scena zdominowana przez Górskiego) Jonathan wie, że nie może się stresować. Dlatego, żeby zakończyć konflikt z Frankiem, udają się do sądu. Owens ma nadzieję, że wróg pójdzie do więzienia. Dealey go uspokaja. Trwa dyskusja o głupocie Franka i Wietnamie, gdzie podczas wojny leżeli w ryżu. Owens podejrzewa Franka o szpiegostwo. Nagle robi mu się słabo i upada na ziemię. Frank jest przerażony. Wbiega zrozpaczona Dorin, ojciec zapewne ma zawał…




Cytaty:
-Jonathan, pamiętasz Wietnam? (Frank)
-Tak, a o co chodzi? (Jonathan)
-Więc tak się czuję jak w Wietnamie wiesz. (Frank)
-Gorąco ci? (Jonathan)

Przepraszam cię Frank, jeśli umierasz to już nie pal. (Jonathan do Franka)

Posłuchaj Jonathan… Ja jestem Jonathan ty jesteś Frank! Być może, dlatego nie mogłem się z tobą nigdy dogadać. (Jonathan do Franka, a nie mówiłam Górski ciągle się myli :P)

-Siadaj Dealey. Mam dwa krzesła jak widzisz, możemy oba wykorzystać. (Ken)
-Lubię to słowo. (Frank)

-Ken Owens. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi z twoim ojcem. Pamiętasz? (Frank, ależ się pokręciło Rewersowi :P)
-Z moim ojcem? (Ken)
-Odpowiedz na pytanie pamiętasz? Nie pamiętasz, bo cię jeszcze nie było. (Frank)
-Dealey ja tego nie pamiętam, bo jestem z domu dziecka! (Ken)

-Wyjmij cygaro z ust, bo jak mówisz do mnie Ken to wydaje mi się, że mowisz do mnie Kein. A tego nie lubię. (Ken)
-Kein! (Frank wyjmuje cygaro)
-Tak to jest słowo oznaczające zgodę, a nie to jest słowo oznaczające niezgodę. (Ken)
-Sprytne! (Frank)


W tym obuwiu jestem wyższa od ciebie i proszę nie dyskutuj ze mną! (Dorin do Franka)

Wróciłem z Afryki właśnie, z mojej akcji humanitarnej, gdzie odgarniałem szarańczę z twarzy małych Murzyniątek! (George do brata, hit odcinka)

Co to jest? Mydło? (Billy do George’a o prezencie)

-George, przestań udawać. (Billy)
-Nie przestaje, naczy nie udaje! (George)

-Dlaczego nie wskoczyłeś? (Billy o wypadku jak wpadł do wykopu)
-Patrzę rów z wodą, przestraszyłem się przecież. Jak mogłem wskoczyć? Rachunek jest prosty. Albo utonie jeden brat, albo dwóch! Działałem logikę. W trosce o statystykę utonięć naszej rodziny. (George)

Billy wracasz do dzieciństwa jak afrykański bumerang! (George do brata)
-Przestań, bo nie wytrzymam. W Afryce nauczyłem się paru chwytów, które po prostu jak będę chciał…(George)
-One są może dobre na szarańczę, ale nie na mnie! (Billy)

George, a co ty tu robisz? Byłeś przecież…gdzieś tam! (Dorin do brata)

George naprawdę nie było cię stać na coś lepszego? Kawałek kiziaka? (Dorin do George’a o jego prezencie)

Słuchajcie…dam wam dobrą radę…nie kłóćcie się! (Warren do rodzeństwa Owens)

Ja się nie mogę denerwować... Miałem trzy ataki serca... Dwa ataki wątroby... Atak prostaty...(Jonathan do Franka)

-Mów, nie mów. Mów nie ruszaj się tak? Don’t move! (Jonathan)
-Widzę, że chodziłeś na angielski. (Frank)
-Trudno nie chodzić na angielski jak się mieszka w Los Angeles! (Jonathan)
-Zatkało cię, co? (Jonathan)
-Nie, po prostu gram pauzą! (Frank)
-Chyba menopauzą! (Jonathan)

-Pamiętasz jak leżeliśmy w polu ryżowym? (Frank o Wietnamie)
-To był ryż? (Jonathan)
-A co? Ziemniaki? (Frank)
-Pamiętam, że strasznie się niewygodnie leżało. (Jonathan)
(…)
-Jak można się narazić na śmierć leżąc w ryżu? (Jonathan)
-W Wietnamie można. Jakby była wojna w Polsce to byś się w ziemniakach narażał. (Frank)
-Gdy leżałem obok ciebie miałem wrażenie, ze leży obok mnie burak. Wietnamski wielki burak. (Jonathan)

Tak naprawdę podejrzewam cię, że jesteś ruskim agentem. Leżałeś w Wietnamie tak jakbyś…tak nie leżą Amerykanie! (Jonathan do Franka)

Brak komentarzy: