Odcinek 10
(87)- Jonathan przychodzi do
restauracji, gdzie pracuje John. McPherson nie ma ochoty na pogawędki. Owens
jednak zamawia zamiast jedzenia prośbę o rozmowę. Namawia go na odwet na
Dealey’u, który winny jest nieszczęścia ich obojga. Na początku była między
nimi przyjaźń. Zatrudnia John’a u siebie w charakterze przyjaciela i prosi żeby
pojechał do Wenezueli, aby pilnować Kena i Dealey’a. Na początku niechętny
McPherson zgadza się na wszystko.
George po
chwili zjawia się w tym samym miejscu. Wyjawia, że jest synem tego, co tu był
przed momentem i knuje intrygę przeciw Jonathanowi. Wie, że McPherson też
został przez niego upokorzony. Chce żeby McPherson podczas wesela Dorin podał
wszystkim zatrutą świnię (xD). John zgadza się, stawia warunek. George musi mu
dostarczyć truciznę na ryj. Pozostaje dylemat, od której strony goście zaczną
jeść zwierzę.
Jonathan jest załamany sytuacją finansową firmy. Z
Kanady w ramach interesów przyjeżdża Billy (rzucił także narkotyki). Owens
wyjaśnia ma, że filia w Wenezueli przynosi straty. Pieczę nad nią trzyma
George, który zawsze dbał o biznes rodzinny. Billy opisuje jak niedawno widział
brata kupującego Porsche. Zjawia się George, udający, że nic nie widzi o problemów
w interesie. Dodaje, że również zostawił narkotyki. Jonathan prosi ich by się
nie bili. Billy ma pretensje do brata, że sprzedał firmę Wenezueli, podczas gdy
jego biznes w Kanadzie się rozwija. Pyta skąd ma pieniądze na nowy samochód. George
nazywa ojca i Billy’ego świniami i mówi, że to wszystko kłamstwa. Warren
przybywa… Jego rady tym razem nie są potrzebne, gdyż konflikt rozwiązują…dekatyzowane
ubrania rodziny.
Ken przyjeżdża do Caracas. Dzwoni do Dorin, ale nie
przyznaje się, że mieszka w luksusowym hotelu. Prawi jej piękne komplementy o
kwiatach i czułych słówkach. Ukochana nazywa go durnym. Ken nagle przerywa
połączenie. W jego pokoju zjawia się McPherson.
Okazuje się, że.John leciał samolotem za Kenem (tutaj
Bałtroczyk fajnie myli się w stolicach i nazywa Caracas Cacalas, bo nie umie
wymówić 1 nazwy). McPherson przyznaje, że jest tu na polecenie Jonathana. Ma go
pilnować i chronić. Zdaniem Johna, Owens kocha Kena jak syna i nie chce go
stracić. Wróg jest nieobliczalny. Heighly nie ukrywa zaskoczenia. Twierdzi, że
sam sobie poradzi. John nie zaprzecza, że jest silnym facetem. Ken godzi się na
ochronę…
Cytaty:
Czy mogę zapłacić kartą?
(Jonathan daje kartę płatniczą McPherson’owi). Reszty nie trzeba.
-Jestem duży.(John)
-Ale jak się przestraszysz to mały i
żółty. (Jonathan)
-O leżało tutaj to schowam. Kurde zaszyta
kieszeń. (George o mikroporcie
-Nie chciałbym być niedyskretny, ale czemu
ma pan zaszyte kieszenie?(John)
-Bo mam węża w kieszeni. (George)
Chciałem się przedstawić. Nazywam się… no
i właśnie.(George do Johna)
Jak pan może kojarzy po
moim imieniu jestem synem…tego co tu był przed chwilą . (George do Johna.)
-Chciałem, żeby pan mi
pomógł to zrobić. Żeby pan przygotował w tej swojej wietnamskiej knajpie
świnię, nafaszerował ją ołowiem, albo w ogóle czymś trującym, nie znam się na
tym, podłożymy tę świnię no i oni ją zjedzą. (George)
- (…) A jest pan w stanie mi przynieść
truciznę? (John)
-Naczy mam truciznę, ale bardzo mało,
właściwie starczy tylko na ryj. Załóżmy, że zaczną jeść świnię od ryja właśnie,
ale możemy też założyć, że zaczną jeść świnię od …(klepie Johna w tyłek) no
wiadomo. (George)
Będzie pan zadowolony. (George do Johna, klasyczny
tekst Górala)
-Skąd masz pieniądze na
Porsche? Nie wiedziałem, że kupiłeś porsche. (Jonathan do George’a)
-Ja nie kupiłem. (George)
-Widziałem cię ostatnio. Jeździłeś, jak
wracałem z lotniska. (Billy)
-Jeździłeś wokół lotniska? (Jonathan)
-Jesteś nienormalny. (Billy)
-Świnie. Jesteście świnie. Jesteście w
zmow…, jesteście dwie świnie! (George)
-Zobaczcie wycieram spodnie, a cały czas
mam mazaje! (George wstaje z podłogi)
-Nie słyszałeś nigdy debilu o
dekatyzowanych spodniach? (Billy)
-Ale dekatyzowane garnitury? (Jonathan)
-Jesteś dla mnie płatkiem róży, który
opada łagodnie na pościel, kiedy my leżymy w łóżku, a ja szepczę ci do ucha czułe
słowa. (Ken)
-Nie szepczesz mi czułych słów Ken. (Dorin)
-Ale płatek róży opada. (Ken)
Jesteś durny!- Dorin o
Kenie (to zdanie często używane przez bohaterkę właśnie wobec Kena, wielokrotnie
będzie się jeszcze pojawiać)
Długo leciałem. Na stojąco! (John do Kena
o samolocie)
Nie wiem, czy pamiętasz, ale służyłem w
piechocie morskiej. Byłem kiedyś wysportowany, giętki, zginałem się w dowolnych
miejscach. Potrafiłem wyciągnąć broń z każdego zakamarka swojego ciała. (John
do Kena)
Jonathan cię kocha, nie
chciałby cię stracić. Myśli, że jesteś zagrożony. Wie, że jesteś dzielnym
mężczyzną. Dzielnym, silnym, dobrze zbudowanym, muskularnym mężczyzną.
(McPherson do Kena tłumaczy mu, czemu ma go chronić)
-Nie dotykaj mnie
McPherson. Postoję na wszelki wypadek. (Ken)
-To tak jak ja! (John)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz