Odcinek
37 (131)- (w tym odcinku i w
następnym słynny sweterek George’a w rakiety) Maggie i George dzielą się z
Billym informacjami o tym, że Jonathan postanowił mieć dziecko z probówki wraz
doktorem Dreyfus’em. Wiadomo, że już kombinują, co zrobić żeby nie dopuśić do
realizacji pomysłu Jonathana; myślą, czym go otruć oraz jak pozbyć się lekarza.
Billy nie wierzy, że ojciec jest w stanie zrobić coś tak głupiego. Wszyscy
zaczynają się martwić, bo Jonathana stać na takie ekstrawagancje. Billy
proponuje założyć stowarzyszenia, działające przeciw Jonathanowi i jego ideom.
Warren mówi rodzinie, że Dorin ma nowego chłopaka. Jednocześnie jest
zszokowany, że reszta myśli tylko o spadku, a nie martwi się, że Dorin uwodzi
szaleniec. Wtedy Maggie i jej wnukowie mają nowy problem do rozwiązania. Myślą
o antykoncepcji.
Dorin prosi Harry’ego by zgodził się
złożyć wizytę jej rodzinie. Chce go im przedstawić i jednocześnie opowiada,
jacy są Owensowie. Harry się wzbrania, ale jego ukochana ma dar przekonywania.
Ferguson obawia się, że nie pasuje do świata Dorin.
Dryefus odwiedza Owensów. Potrzebuje
więcej środków na pozyskanie wnuka dla Jonathana z probówki. Synowie dziwią się
ojcu, że chce powierzyć swoje nasienie takiemu szaleńcowi jak doktor.
Jednocześnie robią wszystko żeby Jonathana odwieść od tego pomysłu. Jonathan
wierzy tylko Dreyfusowi, chociaż BIlly i George obiecują, że załatwią mu wnuka.
Doktor daje Jonathanowi probówkę, aby dostać więcej nasienia do pilnownia
pewnego plemnika. (Nastepna scena znana jest jako „Niepowstrzymany atak śmiechu
w Spadkobiercach”, gdzie popłakał się sam Robert Górski. Istnieje wiele teorii
na temat, dlaczego wszyscy wybuchają śmiechem, ale od razu mówię, że nawiązuje
ona do sceny poprzedniej, czyli po tym, jak Jonathan oddał nasienie dla
doktora; Andrus wypił tu chyba cały dzbanek soku xD)
Dorin zbiera rodzinę, bo chce przedstawić im
Harry’ego. Nie może tego zrobić, gdyż wszyscy są bardzo roztrzęsieni. Jonathan
wraca z kilniki, gdzie oddawał plemniki, co bardzo pobudza wyobraźnię
wszystkich i doprowadza ich do śmiechu. Dorin nie rozumie, co się stało, ale
radosny nastrój i jej samej się udziela. Warren pyta Dorin, co ona sobie myśli
przyprowadzając nowego faceta, a przecież ciągle czeka na nią Ken. Ona nie
słucha rad przyjaciela, czuje się upokorzona zachowaniem Kena. Nagle pojawia
się Heighly w salonie. Postanawia wyjechać. Jonathan stwierdza, że wszyscy bez
niego dadzą sobie świetnie radę, ale nie ukrywa, że nawet i on jakoś współczuje
Kenowi. Warren nakazuje Dorin zrobić wszystko, by zatrzymać Kena. Ona jednak
ostatecznie go odrzuca, by zostać u boku Harry’ego.
Po Fergusona przychodzi kurator- Jesse
Cooper. Harry jest tylko na warunkowym w yjściu z więzienia, a nie stawił się
na kontroli. Jesse chce go wsadzić z powrotem do paki, gdyż w ogóle nie dawał
znaku życia. Harriet błaga na wszystko żeby nie zabierał jej brata. Mówi o tym,
że już się poprawił i musi zostać, bo ma na miejscu zwierzaka. Do tego
wszystkiego jeszcze pojawia się Frank, który cały czas przekręca imię kuratora.
Również nalega żeby Harry u niego pozostał i wręcza Jesse’emu list poręczający.
Cytaty:
Ojca otruć, a tem drugiemu podłączyć prąd
do sedesu, jak usiądzie to się spali. (Gorge do brata i babci, plan pozbycia
się Jonathana i doktora)
-A, czym otruć ojca? (Billy)
-Babcia się zna na tym. (George)
-Yyyy palenie zabija! (Maggie, Czubaszek
pali jak smok od wielu lat)
Ręce sobie urobi chłopak,
naprawdę…(Maggie do wnuków o Jonathanie i pozyskaniu dziecka)
-Dziecko z rurki to może nie wypalić.
(George)
-Z dwururki prędzej. (Maggie)
-Dziecko z rurki z kremem. (Billy)
Ależ ona ma ruję. (Billy do rodziny o Dorin,
po tym, gdy dowiaduje się, że ma nowego faceta)
-Może trzeba przykleić tej Dorin jakiś
plaster antyciążowy. Tylko na ramię to nie działa. Trzeba przykleić …(George)
-Gdzie indziej. (Biily)
Ten portret jest niesamowity. Wolę mieć
oczy…(Dorin do Harry’ego)
To nie są rzęsy. To motyl, który za
chwilę usiądzie na twym oku. (Harry do Dorin o portrecie)
-Plemnika dostałem przecież od ciebie jak
byłeś ostatnio..(Dreyfus do George’a)
-Matko święta. (Billy)
-Ile ja się do naszukałem! Widocznie mi z
kieszeni wypadł. (George)
-Co pan mi tu miesza, Jezu! Przecież ja
miałem ponumerowane plemnik od najmniejszego do największego.(Dreyfus do
Biily’ego)
-I gdzie te numerki? (Billy)
-Na plemnikach. (Jonathan)
-Ostatni przed zapłodnieniem, bo po
zapłodnienu jeszcze dochodzi tak: Rozszerzanie probówki w czasie rośnięcia
niemowlęcia…(Dreyfus)
-Dlaczego pan spojrzał na mnie? (Billy)
-Żeby się zrelaksować. (Dreyfus)
-Ok. (Billy)
-Aahhhhh…(Dreyfus patrząc na Billy’ego)
Cud, że chodzisz. (George do ojca, chodzi
oczywiście o oddanie nasienia)
-Doktor Dreyfus kazał mi dużo pić.
(Jonathan)
-Miałeś utratę wody? Ja nie rozumiem.
(Dorin)
Przepraszam, cię bardzo Dorin, może
zabrzmi tu głupio, ale nie pierwszy rzut okna to on nie zasługue ja miłość
tylko na troskę. (Jonathan o Harrym, Michał Wójcie jest bardzo chudy)
Taki szczur? (George do Dorin o Harrym)
-Dobrze moja tygrysico, dobrze. (Harry do
Dorin)
-I jeszcze se szeptacie do ucha na oczach
ojca i babci, której notebene pewnie to kręci, ale to nie o to chodzi.
(Warren)a
-Chciałem wam powiedzieć do widzenia, a
właściwie żegnajcie…(Ken)
-Do widzenia! (Jonathan)
-Było mi tu dobrze. (Ken)
-Fajnie. Narazicho. (George)
-Spowoduj żebym go zatrzymała… (Dorin o
Kenie)
-Cisnę jak dzidą! (Warren)
-Nowy, a ty pijesz wódkę? (George)
-Proszę pana ja nie piję..(Harry)
-To Ken jest lepszy. (Geeorge)
-Ja chleję. (Harry)
-To ten jest lepszy. Weź czerownego.
(George do Dorin)
Rwij dobra jest, rwij ją. (Harry do
Jesse’ego o Harriet)
-Właściwie COOPER. (Harry, chodzi o
nazwisko kuratora)
-Tak jak ten samochodzik, malutki jak ty!
(Harriet do Franka)
-Czuję się sponiewierany, ale przyjmę to
na moją dużą klatę. (Frank)
-Klata ci się przesunęła. (Harriet)
-Harry może być dobrym człowiekiem i pan
go nie musi zabierać. (Frank do kuratora)
-No, ale ja już to mówiłam. (Harriet)
-Ale ja jeszcze te nie mówiłem. (Frank)
-To się panu utrwali. (Harriet)
Czy Dealey to jest po angielsku
opóźniony? (Jesse do Franka)
-Harry zainterweniuj twoja siostra mnie
poniża. (Frank)
-Ciebie już się nie da poniżyć. (Harriet)
Próbował pan to rozpakować? (Jesse do
Franka o jego cygarze)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz