Jak już wcześniej wspomniałam, serial Spadkobiercy
powstał około 20 lat temu w klubie Gęba. Za twórcę, nie bójmy się użyć tego
słowa „cudeńka” jest Dariusz Kamys świetny kabareciarz, były członek
legendarnego już kabaretu Potem.
Chętnych do zagrania w przedsięwzięciu było wiele
osób, a serial z dnia na dzień zyskał sympatyków doprowadzając do tego, że
zaczęto grać go regularnie, co tydzień w powyższym klubie. Ponieważ jest to
improwizacja zdarza się czasem i tak, że sami aktorzy i twórca (hehehe) gubią
się w fabule, ale dzięki temu jest śmieszniej i widzowie nie powinni mieć zastrzeżeń,
co do „naturalności” serialu.
Niestety nie wszystkie odcinki zachowały się, stąd
nie można wyjaśnić pewnych scen oraz logiki; pozostały nierozwinięte wątki.
Przyznam szczerze, że i dla mnie to spora strata, bo czasem, rzadko, bo rzadko,
ale jak już zaczynam oglądać te archiwalne nie potrafię sobie wyobrazić, czemu
stało się tak, a nie inaczej np., co się stało z Sally- drugą córką Jonathana.
I nie ma w sumie sposobu by się dowiedzieć. Dlatego szczególną uwagę poświęcam
tym odcinkom już z telewizji. Krytycy twierdzą, że nie oddają one już takich
emocji i są może zbyt komercyjne, ale nie dajcie się zwieść. Serial jest równie
dobry, a od chwili pojawienia się na stałe Górala nie ma sobie równych. Nie
przypominam sobie sytuacji bym nazwała jakiś odcinek złym. W każdym jest na
tyle zabawnych tekstów czy sytuacji by każdy mógł się pośmiać i zapomnieć, choć
na chwilę o swych troskach. Często spotykam się z opinią, że wiele osób nie
wierzy w improwizację w tym serialu. Dla tych, więc osób moja uwaga; skoro ludzie
mają tak różne talenty, czemu ktoś nie może mieć go w wymyślaniu, co chwila
świetnych tekstów? Czy jest to po prostu zwykła zazdrość czy chęć koniecznego
znalezienia jakieś wady w koncepcji serialu? Oglądając już tyle odcinków i
będąc na nagraniach, które są przecież kręcone na żywo, nie mam wątpliwości, co
do tego, że kwestie aktorów nie są wcześniej pisane. Naprawdę uważam, że to
mocno przesadzone teorie i nie powinno się ich wygłaszać. Na to, że aktorzy nie
są wcześniej przygotowani składa się wiele sytuacji: ich spontaniczne,
niewymuszone reakcje, miny czy gesty oraz reakcje gości np. na prawdziwy
alkohol na stoliczku. Widać, że wcześniej zupełnie nie znali swojej roli…Poza
tym aktorzy zawodowo zajmują się rozśmieszaniem i wymyślają zabawne teksty, dlaczego
więc nie potrafiliby robić tego na zawołanie? Odpowiedź na to pytanie sami
musicie znaleźć…
Mi osobiście
brakuje w serialu nowych postaci, a zwłaszcza kobiecej. I tu taki apel do
twórców, aby pomyśleli o kimś nowym. Publiczność chciałaby na stałe Abelarda
Gizę, co jest bardzo trafionym pomysłem, a co do kobiet może Ada Borek, Ewa
Błachnio lub Monika Dryl, która genialnie wypadła jako gość (byłam wtedy na tym
nagraniu)!? Przydałaby się dama, która nadałaby akcji jeszcze inny wymiar niż
dotychczas i wprowadziła w życie bohaterów kolejne zamieszania. Poza tym
niesety TV4 w dużym stopniu skraca sceny lub niektóre wycina. To spora starta
głównie dla widzów w telewizji, bo na żywo można zobaczyć wszystkie. Ale
wiadomo chodzi o czas antenowy. Dlatego polecam przychodzić na realizacje.
Zupełnie inny klimat.
Atutem Spadkobierców jest także scenariusz. Podobnie
jak w operach mydlanych fabuła pełna jest absurdalnych wątków typowych dla
telenowel jak ciąże, romanse, pojedynki, rozczarowania i kłótnie. Nie sposób zapomnieć
epizodów z probówką czy klonowaniem. Odkąd ustalono stałą obsadę aktorską,
aktorzy wykreowali postacie nadając im pewne może nawet i swoje cechy
charakteru. Tak naprawdę żaden bohater nie jest do końca kryształowy lub do
końca zły. Występuje oczywiście podział na lepszych i gorszych, ale z biegiem
lat niektórzy złagodnieli inni zaś „przeszli na bardziej ciemną stronę”.
Postaci serialu to postaci z krwi i kości, widać to zwłaszcza w ostatnich
odcinkach (więcej o obsadzie i aktorach w kolejnym rozdziale). Wiadomo, że ¾
dobrego w tym serialu to obsada, która jest doskonale dobrana.
I głównie chyba na tych wszystkich kwestiach opiera
się fenomen serialu. Poza tym właściwie nie ma konkurencji, a sama improwizacja
w Polsce tak naprawdę dopiero się rozwija. Co wydaje mi się jeszcze istotną
kwestią, serial ten nie jest oparty na żadnym np. amerykańskim pierwowzorze, a
to często ma miejsce w polskiej telewizji. Spadkobiercy pokazują też jak bardzo
potrzeba w naszym kraju dobrej rozrywki, czegoś zupełnie innego, gdzie ludzie
chcą się po prostu pośmiać, zapominając o typowej dla nas martyrologii czy
polityce. Bo Spadkobiercy to nie kabaret, co jak mówią sami aktorzy, czasem im
nawet trudno zapamiętać. Tu niby można poruszyć każdą kwestię, ale trzeba też
pokazać emocje i cały czas każdy z nich musi się wczuwać w swoją postać. Ale
właśnie, dlatego publiczność i kabareciarze dobrze się bawią. Nie ma tu
tematów, które mogłyby kogoś obrazić. Za to niezwykłe teksty powodują, że
czasem wszyscy się zastanawiają, co może mózg wymyślić, gdy „lecimy na
spontana”. I to jest właśnie piękne i to kochają fani serialu.
Zawiera on w sobie też pierwiastek artystyczny, bo
improwizacja to najtrudniejsza zdaniem wielu forma w kabarecie czy teatrze.
Ważne jest także to, że Spadkobiercy to parodia i w przeciwieństwie do
telenowel nikt nie powinien traktować tu fabuły tak poważnie jak ma to miejsce
w południowoamerykańskich melodramatach. Liczy się zabawa. Owszem rozwijanie
wątków dla serialu ma kluczowe znaczenie, ale w tym przypadku nabierają one
nowego znaczenia. Spadkobiercy są dla każdego niezależnie od wieku. Bo to jest
serial inny niż wszystkie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz