niedziela, 15 września 2013

O serialu ciąg dalszy



 POCZĄTKI

Jak już wcześniej wspomniałam, serial Spadkobiercy powstał około 20 lat temu w klubie Gęba. Za twórcę, nie bójmy się użyć tego słowa „cudeńka” jest Dariusz Kamys świetny kabareciarz, były członek legendarnego już kabaretu Potem.
Chętnych do zagrania w przedsięwzięciu było wiele osób, a serial z dnia na dzień zyskał sympatyków doprowadzając do tego, że zaczęto grać go regularnie, co tydzień w powyższym klubie. Ponieważ jest to improwizacja zdarza się czasem i tak, że sami aktorzy i twórca (hehehe) gubią się w fabule, ale dzięki temu jest śmieszniej i widzowie nie powinni mieć zastrzeżeń, co do „naturalności” serialu.
Niestety nie wszystkie odcinki zachowały się, stąd nie można wyjaśnić pewnych scen oraz logiki; pozostały nierozwinięte wątki. Przyznam szczerze, że i dla mnie to spora strata, bo czasem, rzadko, bo rzadko, ale jak już zaczynam oglądać te archiwalne nie potrafię sobie wyobrazić, czemu stało się tak, a nie inaczej np., co się stało z Sally- drugą córką Jonathana. I nie ma w sumie sposobu by się dowiedzieć. Dlatego szczególną uwagę poświęcam tym odcinkom już z telewizji. Krytycy twierdzą, że nie oddają one już takich emocji i są może zbyt komercyjne, ale nie dajcie się zwieść. Serial jest równie dobry, a od chwili pojawienia się na stałe Górala nie ma sobie równych. Nie przypominam sobie sytuacji bym nazwała jakiś odcinek złym. W każdym jest na tyle zabawnych tekstów czy sytuacji by każdy mógł się pośmiać i zapomnieć, choć na chwilę o swych troskach. Często spotykam się z opinią, że wiele osób nie wierzy w improwizację w tym serialu. Dla tych, więc osób moja uwaga; skoro ludzie mają tak różne talenty, czemu ktoś nie może mieć go w wymyślaniu, co chwila świetnych tekstów? Czy jest to po prostu zwykła zazdrość czy chęć koniecznego znalezienia jakieś wady w koncepcji serialu? Oglądając już tyle odcinków i będąc na nagraniach, które są przecież kręcone na żywo, nie mam wątpliwości, co do tego, że kwestie aktorów nie są wcześniej pisane. Naprawdę uważam, że to mocno przesadzone teorie i nie powinno się ich wygłaszać. Na to, że aktorzy nie są wcześniej przygotowani składa się wiele sytuacji: ich spontaniczne, niewymuszone reakcje, miny czy gesty oraz reakcje gości np. na prawdziwy alkohol na stoliczku. Widać, że wcześniej zupełnie nie znali swojej roli…Poza tym aktorzy zawodowo zajmują się rozśmieszaniem i wymyślają zabawne teksty, dlaczego więc nie potrafiliby robić tego na zawołanie? Odpowiedź na to pytanie sami musicie znaleźć…
 Mi osobiście brakuje w serialu nowych postaci, a zwłaszcza kobiecej. I tu taki apel do twórców, aby pomyśleli o kimś nowym. Publiczność chciałaby na stałe Abelarda Gizę, co jest bardzo trafionym pomysłem, a co do kobiet może Ada Borek, Ewa Błachnio lub Monika Dryl, która genialnie wypadła jako gość (byłam wtedy na tym nagraniu)!? Przydałaby się dama, która nadałaby akcji jeszcze inny wymiar niż dotychczas i wprowadziła w życie bohaterów kolejne zamieszania. Poza tym niesety TV4 w dużym stopniu skraca sceny lub niektóre wycina. To spora starta głównie dla widzów w telewizji, bo na żywo można zobaczyć wszystkie. Ale wiadomo chodzi o czas antenowy. Dlatego polecam przychodzić na realizacje. Zupełnie inny klimat.
Atutem Spadkobierców jest także scenariusz. Podobnie jak w operach mydlanych fabuła pełna jest absurdalnych wątków typowych dla telenowel jak ciąże, romanse, pojedynki, rozczarowania i kłótnie. Nie sposób zapomnieć epizodów z probówką czy klonowaniem. Odkąd ustalono stałą obsadę aktorską, aktorzy wykreowali postacie nadając im pewne może nawet i swoje cechy charakteru. Tak naprawdę żaden bohater nie jest do końca kryształowy lub do końca zły. Występuje oczywiście podział na lepszych i gorszych, ale z biegiem lat niektórzy złagodnieli inni zaś „przeszli na bardziej ciemną stronę”. Postaci serialu to postaci z krwi i kości, widać to zwłaszcza w ostatnich odcinkach (więcej o obsadzie i aktorach w kolejnym rozdziale). Wiadomo, że ¾ dobrego w tym serialu to obsada, która jest doskonale dobrana.
I głównie chyba na tych wszystkich kwestiach opiera się fenomen serialu. Poza tym właściwie nie ma konkurencji, a sama improwizacja w Polsce tak naprawdę dopiero się rozwija. Co wydaje mi się jeszcze istotną kwestią, serial ten nie jest oparty na żadnym np. amerykańskim pierwowzorze, a to często ma miejsce w polskiej telewizji. Spadkobiercy pokazują też jak bardzo potrzeba w naszym kraju dobrej rozrywki, czegoś zupełnie innego, gdzie ludzie chcą się po prostu pośmiać, zapominając o typowej dla nas martyrologii czy polityce. Bo Spadkobiercy to nie kabaret, co jak mówią sami aktorzy, czasem im nawet trudno zapamiętać. Tu niby można poruszyć każdą kwestię, ale trzeba też pokazać emocje i cały czas każdy z nich musi się wczuwać w swoją postać. Ale właśnie, dlatego publiczność i kabareciarze dobrze się bawią. Nie ma tu tematów, które mogłyby kogoś obrazić. Za to niezwykłe teksty powodują, że czasem wszyscy się zastanawiają, co może mózg wymyślić, gdy „lecimy na spontana”. I to jest właśnie piękne i to kochają fani serialu.
Zawiera on w sobie też pierwiastek artystyczny, bo improwizacja to najtrudniejsza zdaniem wielu forma w kabarecie czy teatrze. Ważne jest także to, że Spadkobiercy to parodia i w przeciwieństwie do telenowel nikt nie powinien traktować tu fabuły tak poważnie jak ma to miejsce w południowoamerykańskich melodramatach. Liczy się zabawa. Owszem rozwijanie wątków dla serialu ma kluczowe znaczenie, ale w tym przypadku nabierają one nowego znaczenia. Spadkobiercy są dla każdego niezależnie od wieku. Bo to jest serial inny niż wszystkie!

Brak komentarzy: